SalveNET

Home / Przeczytaj  / Trzeba dać Bogu szansę – świadectwo księdza Damiana Drozda

Trzeba dać Bogu szansę – świadectwo księdza Damiana Drozda

Nieraz słyszymy: jest już za późno. Historia o powołaniu, poszukiwaniach własnej drogi, którą przedstawiamy poniżej pokazuje, że dla Boga nigdy nie jest za późno. Wydawało się, że życie naszego bohatera jest już poukładane. Był kierowcą tira, miał dziewczynę. Jednak, jak przekonuje ksiądz Damian Drozd, kiedy Bóg nas wzywa, to trzeba odpowiedzieć niezależnie od wszelkich okoliczności.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: To dzisiejsze spotkanie zacznę od takiej oto historii. W moje ręce wpadł obrazek prymicyjny. Tak nietypowy, że zastanowiłam się, czy to na pewno jest obrazek prymicyjny. A to był obrazek prymicyjny mojego gościa, księdza Damiana Drozda. Skąd pomysł, żeby na obrazku prymicyjnym znalazło się zdjęcie z kabiny bardzo dużego samochodu ciężarowego? Przecież my jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że zazwyczaj jest to wizerunek Maryi albo jakiegoś świętego?

 

Damian Drozd: Pierwsza sprawa, chciałem, żeby ten obrazek prymicyjny coś komuś powiedział. Nie żeby przedstawiał świętego, nad którym chwilę ktoś pomyśli i taki będzie finał. Tylko chciałem, żeby ten obrazek prymicyjny wzbudził emocje. To jest forma, ale to było takie też moje założenie. Natomiast ja chciałem także, żeby on wzbudził refleksję.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: Muszę Księdzu powiedzieć, że on jeździ ze mną w samochodzie przez cały czas.

 

Damian Drozd: Sprawa wygląda też tak, że ja chciałem, żeby w tym obrazku prymicyjnym było troszkę z mojego życia. Bo byłem kierowcą TIR-ów. Ale chciałem też, żeby on jednak miał jakieś przesłanie religijne, bo to jest w końcu obrazek prymicyjny, czyli z pierwszej Mszy świętej. I tak generalnie rzeczywiście się stało. Wzbudzał pewną refleksję wśród ludzi, którzy ten obrazek mieli w rękach.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: A jaki cytat jest tam zamieszczony?

 

Damian Drozd: Tam są bodaj dwa cytaty. Ja nie pamiętam ich w tej chwili dokładnie. W każdym razie chodzi o to, że jest do wyboru opcja życia. To jest coś takiego jak u Mojżesza, który bodaj w Księdze Kapłańskiej wypowiada się na końcu, że jedna z dróg życia to jest przekleństwo. Druga to jest błogosławieństwo. I teraz, którą wybierzesz, taka będzie dola, bo człowiek jest wolny w tych swoich wyborach. I ja w tym obrazku rzeczywiście zrobiłem tak, że jest pokazany środek TIR-a i tam sobie tym TIR-em gdzieś jadę. To są znaki drogowe i właśnie wprost jest szeroka, przestronna autostrada. Generalnie więc ta droga apokaliptyczna i piekło, gdzie się idzie bardzo przyjemnie, miło i w ogóle jest fajnie i jest ten skręt w taką trochę węższą drogę. No więc to jest droga do zbawienia. Generalnie o to mi chodziło, że człowiek jedzie drogą życia, bo to jest taka przenośnia, bo o to też tutaj chodzi. I teraz muszę zrobić refleksję, póki jestem na tej drodze życia. Czy zmierzam do celu właściwego? Tu i teraz gdzieś każdy pracuje, gdzieś się odnajduje w tej swojej przestrzeni, codzienności. I dlatego ten obrazek jest z kabiny TIR-a, bo to była akurat moja codzienność. Ale to jest tylko po prostu jeden z powodów. Natomiast gdziekolwiek byśmy nie odnajdywali się czy jako prezes banku, czy jakiejkolwiek innej, powiedzmy firmy, to dokonujemy na co dzień wyborów.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: Ale przyzna Ksiądz, że to dosyć nietypowa droga, nietypowy skręt w Księdza życiu, skoro na początku jednak większość swojego życia poświęcił Ksiądz tej kabinie TIR-a, a dopiero później był konfesjonał?

 

Damian Drozd: To jest pewna domena człowieka. Staramy się zbudować naszą rzeczywistość dokładnie tak, jak my chcemy, ale zapominamy, że jest jeszcze ten byt absolutny, którego nazywamy Bogiem. I On w jakiś sposób jednak sobie właściwy w to nasze życie ingeruje, oczywiście nie wykluczając wolności człowieka. To jest tajemnica funkcjonowania Boga w przestrzeni wolności człowieka, Boga, który jest w stanie w jakiś sposób osiągnąć swoje cele, nie naruszając tego podstawowego daru, którym jest jednak nasza wolność. I teraz, jeśli tylko popatrzymy tylko na tego TIR-a to widzimy pewien urywek życia człowieczego. No ale co przed tym? Ano właśnie przed tym był moment, gdzie tam były pewne myśli. To jest tak jak z Jonaszem. Czasem człowiek ucieka przed powołaniem Bożym, wyobrażając sobie, że wie lepiej. I Jonasz też uciekał przed Bogiem, który go wzywał do Niniwy. W ogóle bardzo ciekawa opowieść, bo Niniwa była podówczas stolicą młodej Asyrii. Jeśli dobrze pamiętam państwa, które nie było jakoś bardzo Izraelowi przyjazne. I nagle Bóg, który wysyła Jonasza, okazuje się Bogiem wszystkich ludzi, nie tylko Izraelitów. Tam jest głębszy wymiar tej opowieści. W każdym bądź razie Jonasz uciekał. I czasami tak się dzieje z życiem człowieka. Jeżeli popatrzymy na postać św. Rafała Kalinowskiego. To ten człowiek w wieku bodaj chyba 42 lat wstąpił dopiero do zakonu karmelitów. Przeszedł zsyłkę syberyjską za powstanie styczniowe. Ale kiedy się czyta jego listy to generalnie on się wypowiada w pewnym momencie, że miał pewne przesłanki i szkoda, że nie poszedł tą drogą, albowiem byłby pewnie wcześniej się znalazł tam, gdzie potem marzył znaleźć się, czyli w seminarium i w rzeczywistości kapłańskiej.

 

Zobacz więcej: