SalveNET

Home / Przeczytaj  / Nawrócenie nie jest na raz, trwa całe życie – ks. Piotr Kieniewicz

Nawrócenie nie jest na raz, trwa całe życie – ks. Piotr Kieniewicz

„Nawrócenie jest trudem, jest rzeczywistością, która bardzo kosztuje. Im bardziej człowiek się uwikłał w kłamstwo i grzech, tym kosztuje bardziej. Bo my przywykliśmy do tego, co jest jakoś łatwe, zwłaszcza na początku. Przyzwyczajamy się do swojej grzeszności, do swojej bylejakości i od tego jest czasem niezwykle trudno się odwrócić. Trzeba wyjść na pustynię, trzeba przejść przez pustynię” – mówi ks. Piotr Kieniewicz, marianin, doktor habilitowany teologii moralnej, teolog moralista, bioetyk, rektor Wyższego Seminarium Duchownego Zgromadzenia Księży Marianów w Lublinie (2009-2011), sekretarz i rzecznik prasowy Prowincji Polskiej Zgromadzenia Księży Marianów.

Potrzebujemy Bożego miłosierdzia

 

„Trzecia niedziela Wielkiego Postu przynosi nam Ewangelię niezwykle trudną, Ewangelię o cierpieniu niezawinionym, a jednocześnie Ewangelię, która nam przypomina, że jesteśmy grzesznikami – mówi ks. Piotr Kieniewicz. – Kiedy stajemy wobec tajemnicy grzechu, wobec przestępstw i zbrodni w naszych sercach łatwo się budzi oburzenie i reagujemy na to w ten sposób, że domagamy się sprawiedliwości. To ma też drugą stronę, że kiedy się dzieje coś takiego dramatycznego, że np. jest jakiś wypadek, jakaś katastrofa, ludzie giną, to doszukujemy się, co takiego oni zrobili, że ich spotkało takie nieszczęście. To nie jest oczywiście sytuacja nowa, podejście nowe, dlatego że, jak słyszymy dzisiaj w Ewangelii, właśnie tak zareagowali ludzie, kiedy się zawaliła wieża. Przychodzą do Jezusa i mówią: „Zobacz, Panie Jezu, tam się zawaliła wieża i zginęli ludzie. To co się stało? Co takiego zrobili, że to ich spotkało?”. Jezus im wtedy mówi: „Ale popatrzcie, oni są tacy sami jak wy. Myślicie, że oni byli większymi grzesznikami niż wy? Albo ci, których Piłat kazał zamordować, gdy przyszli składać ofiary. Myślicie, że oni byli większymi grzesznikami niż cała reszta Jerozolimy?”. Grzesznikami jesteśmy wszyscy i to nie jest usprawiedliwienie naszej bylejakości, tylko wyjaśnienie, dlaczego świat wygląda tak, jak wygląda. Potrzebujemy zbawienia. Potrzebujemy Bożego miłosierdzia. I rzeczy złe, smutne, dramatyczne nam się zdarzają. Czasem na nasze własne życzenie, a czasem po prostu to są skutki naszych grzechów. W tym sensie, że cały świat jęczy i wzdycha w bólach rodzenia, oczekując objawienia synów Bożych, to znaczy mnie i ciebie, że w naszym życiu objawi się miłość Boga. Świat na to czeka. Te wulkany, które wybuchają i płyty tektoniczne, które się ścierają i powstają trzęsienia ziemi. Różnego rodzaju dramaty wywoływane przez ludzkie grzechy”.

 

Ewangelia przychodzi ze słowem nadziei

 

„Świat czeka na objawienie zbawienia w tobie i we mnie. Do takich ludzi Bóg przychodzi. I tak jak tydzień temu żeśmy słyszeli, że Bóg nie brzydzi się grzesznikiem, ale pochyla się nad nim, żeby go podnieść, to dzisiaj Chrystus nam mówi, że Bóg stwarza wszystko po to, żeby było. To On stworzył ciebie i mnie, grzeszników. Żebyśmy byli, żebyśmy żyli. To że jesteśmy grzesznikami, to nie jest Jego pomysł, to jest efekt naszych własnych działań. Natomiast On nie cofnął swojej ręki. Stworzył nas z miłości i chce żebyśmy żyli miłością. Problem jest w tym, że my miłością nie jesteśmy w stanie żyć. Nie jesteśmy w stanie żyć razem z Bogiem. Jeśli się nie zwrócimy, to znaczy, jeśli się nie zwrócimy ku Bogu, jeżeli jesteśmy wpatrzeni w siebie, to nie patrzymy w Boga. Jeżeli się rozglądamy na boki, to nie patrzymy w Boga. Jeżeli osądzamy naszych braci i siostry, jeżeli ich potępiamy, nie patrzymy w Boga. To jak ten świat ma się zmienić? Jak ma się zmienić moje czy twoje postępowanie, jeżeli nie patrzymy w Boga. Bóg daje siebie darmowo. To prawda, to jest dar zobowiązujący, ale On ponosi ciężar tego daru, umierając na krzyżu. Bóg daje siebie, żebyśmy my mieli co dać jeden drugiemu. On daje nam swoje życie, żebyśmy mogli się dzielić życiem. Więc dzisiaj też Ewangelia przychodzi ze słowem nadziei, kiedy pojawia się ten obraz drzewa, które nie przynosi owocu. I staje niejako w roli oskarżyciela sam właściciel tego drzewa i mówi: „Trzeba wykarczować”. Ale pojawia się obrońca. Mówi: „jeszcze rok”. Bóg daje nam czas nawrócenia”.

 

Nawrócenie jest trudem

 

„I daje nam łaskę nawrócenia. To jest ten nawóz, którym Bóg nas chce obłożyć. To będą różne wydarzenia, przez które Bóg będzie mówił do ciebie. To będzie słowo, które będzie do ciebie kierował. To będą natchnienia Ducha Świętego. To będą słowa spowiednika w konfesjonale. Bóg będzie cię okładał nawozem, żebyś przyniósł owoc, bo jest czas nawrócenia, ale ten czas się w którymś momencie skończy. Jest pytanie, co z tym darem, który otrzymujesz, zrobisz. Możesz go zmarnować. Nawrócenie jest trudem, jest rzeczywistością, która bardzo kosztuje. Im bardziej człowiek się uwikłał w kłamstwo i grzech, tym kosztuje bardziej. Bo my przywykliśmy do tego, co jest jakoś łatwe, zwłaszcza na początku. Przyzwyczajamy się do swojej grzeszności, do swojej bylejakości i od tego jest czasem niezwykle trudno się odwrócić. Trzeba wyjść na pustynię, trzeba przejść przez pustynię. Czyli dać się odrzeć z poczucia bezpieczeństwa, wejść w trud wędrówki, w to doświadczenie, że nie ma perspektyw, tylko wszędzie naokoło piach i śmierć. Wejść w to doświadczenie ciszy i takiego otwarcia. Słuchać. Żeby Bóg mógł mówić, żeby mógł dotknąć, żeby mógł przemienić. Moment nawrócenia jest wtedy, kiedy odwracasz się od swojego złego postępowania, od być może grzechu cudzołóstwa, w którym trwasz już od lat albo od korupcji czy zakłamania. I postanawiasz żyć w Bogu. To potem się okazuje, że ten proces, jakkolwiek ma swój wyraźny początek, potem trwa i trzeba go ponawiać i ponawiać i ponawiać wciąż na nowo. Nawrócenie to nie jest tylko na raz. To jest na całe życie”.

 

 

Zobacz więcej: