Taktyczny odwrót Łukaszenki. M. Kosiński
Marcin Bąk razem ze swoim gościem, red. Mateuszem Kosińskim, podejmują najważniejsze tematy minionych dni. Głównym tematem dzisiejszej rozmowy jest trwający kryzys na granicy polsko-białoruskiej oraz działania podejmowane przez Łukaszenkę.
Porażka Łukaszenki
„Wydaje się, że Polska osiągnęła sukces na etapie tej wojny – mówił red. Mateusz Kosiński. – To, że Łukaszenko będzie próbował kołysać tą łodzią, która nazywa się Unia Europejska, nazywa się Polska, to pewne. Tylko wydaje się, że ta metoda, którą obserwujemy od jakiegoś czasu, nie przyniosła efektu. Na pewno udało się fizycznie uchronić nasze granice. Udało się zainteresować Europę problemem. Udało się porozumieć z państwami, z których pochodzą migranci. Tutaj Łukaszenko stosuje więc taktyczny odwrót. Pamiętajmy, że kalendarz nieubłaganie pokazuje nadejście zimy, nadejście mrozu. Łukaszence nie zależy na tym, by ludzie umierali na granicy. On grał przecież rolę dobrego wujka, który chciał zapewnić migrantom szczęście, przepuszczając ich przez Polskę do Niemiec. Gdyby więc ci zaczęli umierać z zimna, nie mógłby grać tej roli, bo byłby współwinny śmierci. Następuje tutaj zmiana taktyki. Wojna hybrydowa będzie trwała. Łukaszenko będzie działał, ale inaczej”.
Gra Putina
„Putin w tej całej awanturze działa wielowektorowo. Z jednej strony prowadzi pewną grę z Łukaszenką. Dobrze wiemy, że to nie jest tak, iż politycy ci zawsze byli sobie bliscy. Łukaszenko swojego czasu miał wielkie ambicje. Pojawia się tutaj także możliwość wbicia delikatnej szpili Ukraińcom, delikatnej w porównaniu z możliwą inwazją na wschodnią Ukrainę, o której się mówi. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że Putin nie ugrał wszystkiego, co chciał ugrać, po wybuchu ostatniej rewolucji na Ukrainie, po wybuchu wojny. Możliwe, że Putin liczył na to, że uda się pozyskać i Odessę. Ten tranzyt ludzi to także rodzaj podziękowania Łukaszenki służbom wewnętrznym, które zostały przy nim. Ludzie przybywający na Białoruś płacili bowiem duże łapówki, które otrzymywali także pracownicy bezpieki i milicjanci”.
Działania premiera w Europie
„Czy mogliśmy liczyć na coś więcej w sprawie kryzysu na granicy z Białorusią, np. na wsparcie wojsk NATO? Pytanie, czy chcieliśmy tego. Polski rząd chciał pokazać, że w tym konflikcie potrafi sobie sam poradzić. Rozmowy z prezydentem Macronem świadczą o zainteresowaniu tematem. Mam wrażenie, że mamy coraz większą wspólnotę myśli z Francją, np. w kwestiach energetycznych. Przypomnę, że Francja zostaje przy atomie, kiedy Niemcy idą w szaleństwo zielonej energii. Myślę, że tutaj istnieje potencjał do zrodzenia siły w obronie tradycyjnej energetyki. Na pewno potrzebne nam teraz silne sojusze. Nowa umowa koalicyjna w Niemczech zawiera stwierdzenie, że Niemcy chcą dążyć do przekształcenia Unii Europejskiej w federację. Musimy szukać partnerów, którzy się nie zgadzają z tym myśleniem. Dobrze, że premier rozmawia z liderami innych państw w Europie”.
Punkt widzenia mediów
„Opinia publiczna w Europie Zachodniej w sprawie kryzysu na granicy z Białorusią w dużej mierze stała po polskiej stronie. Opisywała ten temat, był on nagłośniony, dużo mediów, które były do tej pory krytyczne wobec polskiego rządu, pokazywały naszą skuteczność i sprawczość na granicy. Media mają to do siebie, że przekazują pewien obraz świata. Dziennik Solidarność, w którym pracuję, ma przedstawiać świat z punktu widzenia Związku Zawodowego, z punktu widzenia ludzi przepojonych ideałami Solidarności. Jeśli w Polsce są media wydawane przez wielki biznes niemiecki, to jaki punkt widzenia mogą przekazywać? Mogą przekazywać jedynie punkt widzenia biznesu niemieckiego. Każdy kto mówi inaczej, kłamie. Najgorsze jest w tym to, że część dziennikarzy stanęło przeciwko polskiej racji stanu, przedstawiając wydarzenia na granicy z Białorusią. Co więcej, dopuszczała się zachowań hańbiących, jak manipulowanie dziećmi z Michałowa czy atakowanie polskich funkcjonariuszy”.
Zobacz więcej: