Rosja planuje długą wojnę. Adrian Stankowski
Marcin Bąk razem ze swoim gościem, red. Adrianem Stankowskim, rozmawiają o najważniejszych wydarzeniach minionych dni. Dziś głównymi tematami są wojna w Ukrainie oraz ostatnie działania Zachodu w reakcji na inwazję Rosji.
Marcin Bąk: Zacznijmy od dnia, który w Związku Radzieckim i krajach satelickich miał ogromne znaczenie symboliczne. Dalej zachował to znaczenie, chociaż zmodyfikowane w dzisiejszej putinowskiej Rosji. Dziewiąty dzień maja, dzień, który był dość istotny, na który wielu komentatorów światowych czekało, że stanie się coś wielkiego. Nic wielkiego się w Moskwie nie wydarzyło. Natomiast w Warszawie i owszem. Ale o tym sobie za chwilę porozmawiamy. Najpierw Moskwa.
Adrian Stankowski: Trzeba powiedzieć, że ten dzień i cała ta retoryka, związana z wielką wojną ojczyźnianą, zwycięstwem nad faszyzmem jest fundamentem tożsamości współczesnej Rosji. I to na niej Władimir Putin oparł ten mit państwowotwórczy. W związku z tym to rzeczywiście ważny dzień dla Rosji i ważne wystąpienie Władimira Putina, pierwsze tak ważne wystąpienie od czasu rozpoczęcia wojny 24 lutego. Ja bym treści tam zawartych nie lekceważył. To jest oczywiście okraszone taką retoryką, której nie możemy zaakceptować, bo tu po prostu bzdura bzdurą pogania. Natomiast wynika z tego takie przesłanie do Rosjan, bo przecież to do Rosjan Władimir Putin przemawiał, żeby się szykowali na długą wojnę. Nawet wspomniał o ofiarach. Po raz pierwszy przyznał się, że Rosja ponosi w tej wojnie bardzo poważne straty. Tych strat nie wymienił, ale wszyscy wiemy, że one są bezprecedensowe. Nawet w Afganistanie sowiecka armia straciła mniej. O ile pamiętam, 10 lat wojny tam to to było mniej żołnierzy, niż już w tej chwili Rosja straciła na Ukrainie. I to, zdaje się, że należy mnożyć te cyfry. To, co zwróciło moją uwagę, to bardzo zły stan fizyczny Władimira Putina. On nie dość, że wyszedł z mauzoleum, to wyglądał tak, jakby ten proces mumifikacji się właśnie rozpoczął, co może mieć znaczenie dla przyszłości. Ale generalnie wniosek z tego jest taki, że Rosja szykuje się na długą wojnę. Już w tej chwili się ta wojna przekształciła w taką, szanując wszelkie proporcje, pierwszą wojnę światową, czyli wojnę w okopach. Rosja niestety ma w takiej wojnie przewagę, bo jest po prostu większym krajem, ma większe zasoby. No i zdaje się, że taki jest plan Rosji na kontynuowanie i na zwycięstwo w tej wojnie. Po prostu zmiażdżyć Ukrainę taką bardzo długą ofensywą, niszczeniem potencjału przemysłowego tego kraju, po prostu niszczeniem tego kraju, niszczeniem ludzi i zmęczeniem Zachodu. Bo to jest czynnik, który chyba jest kluczowy.
Marcin Bąk: Właśnie, kto zmęczy się szybciej, to jeszcze się przekonamy, bo na samej paradzie dało się dostrzec już elementy owej biedy. Nie ma biedy, a było znacznie mniej sprzętu. Złośliwi, ale nie tylko złośliwi, także rozsądni komentatorzy, stwierdzili, że część sprzętu po prostu już zamieniła się w złom na Ukrainie, a część jest tam wysyłana i zabrakło na stworzenie potężnej defilady. Nie było defilady, czy też przelotu sił lotniczych rzekomo z przyczyn pogodowych, chociaż pogoda nie była jakoś specjalnie wietrzna czy burzowa. Wojna w Afganistanie, o której wspomniałeś Adrianie, właśnie taka długa, przewlekła stała się jednym z gwoździ do trumny Związku Radzieckiego. Trzeba o tym pamiętać, bo pojawiają się coraz częściej w komentarzach te paralele mówiące o tym, że wojna, na którą w tej chwili wyraźnie idzie Rosja, stanie się jednym z gwoździ do trumny Federacji Rosyjskiej. Czy tak będzie, zobaczymy. Natomiast próba złożenia kwiatów w Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich w Warszawie przez ambasadora Federacji Rosyjskiej zakończyła się aktem takiej swoistej przepychanki, oblanie farbą czy też sokiem, bo tutaj różnie te informacje są podawane, samego pana ambasadora. To wywołało falę komentarzy i to skrajnych od „Bardzo się dobrze stało” po komentarze pełne paniki „Co to będzie? Rosja wyciągnie poważne konsekwencje”. Najpoważniejszymi na razie konsekwencjami było oblanie farbą w środę polskiej ambasady w Moskwie. Jakbyś tą wojnę polsko-rosyjską na farby skomentował?
Adrian Stankowski: Tutaj jest dużo przesady w tych głosach. Ja w ogóle się zastanawiam, czy Polska powinna utrzymywać stosunki dyplomatyczne z Rosją, bo sam Siergiej Ławrow jest personą na kształt Joachima von Ribbentropa, a jest po prostu szefem dyplomacji państwa zbrodniczego, państwa, które prowadzi ludobójczej wojnę. I to nie ma co udawać, że ta ambasada tutaj w Warszawie pełni normalne dyplomatyczne. Poza paraniem się szpiegostwem jest to rozsadnik rozmaitych prowokacji. Może to była zamierzona ze strony rosyjskiej prowokacja? Krótko mówiąc, Jego Ekscelencja Ambasador chciał być oblany sokiem. Polski MSZ uprzedzał, że to jest niebezpieczne przedsięwzięcie. Polska i żaden kraj przyjmujący ambasadora nie ma obowiązku zapewnienia osobistej ochrony ambasadorowi.
Zobacz więcej: