SalveNET

Home / Przeczytaj  / Otwórzmy drzwi naszego serca – Ksiądz z osiedla || Rekolekcje adwentowe

Otwórzmy drzwi naszego serca – Ksiądz z osiedla || Rekolekcje adwentowe

Pandemia, wojna, nieszczęście. „Gdzie jest Bóg? Gdzie jest to: proście, a będzie Wam dane? Gdzie jest uzdrowienie, kiedy dzieje się coś strasznego?”. Zapraszamy na rekolekcje adwentowe 2022, które specjalnie dla widzów kanału SalveNET głosi ks. Rafał Główczyński SDS, czyli Ksiądz z Osiedla. Poszukajmy wspólnie odpowiedzi na trapiące nas pytania i wątpliwości, aby dobrze przygotować się na przyjście Pana.

 

Nasze oczekiwania i rzeczywistość

 

Na Youtubie sześć lat temu był taki filmik: „Problemy współczesnego świata” – rozpoczął ks. Rafał Główczyński SDS. – Pokazywali w nim te problemy i okazało się, że jednym z nich jest sytuacja, kiedy pójdziemy do toalety bez telefonu komórkowego. Innym jest wyjście na zewnątrz z parasolką i odkrycie, że deszcz nie pada, albo odkrycie, że w sklepie nie można płacić kartą kredytową. Wydawało się, że wszystko idzie tylko do przodu. Uśmiechnięte panie i panowie w reklamach mówili: „Słuchajcie, jest super, będzie jeszcze fajniej. Bierzcie kredyty, najlepiej we frankach szwajcarskich, bo to w ogóle droga do szczęścia”. Każdy miał takie nastawienie, że jest nieźle, będzie tylko lepiej, kombinował, że wybuduje dom, pojedzie na wakacje i wydawało się, że jest świetnie. Nagle pojawił się Covid-19 i totalnie szok. Wszyscy chcemy, żeby było super, a nie jest.

 

Gdzie jest uzdrowienie?

 

Pamiętam dokładnie ten dzień, kiedy u nas w szkole pojawiła się informacja, że kończymy zajęcia stacjonarne, bo nie wiadomo, co będzie. Wszyscy mówili: „Ale jak to? Przecież my chcemy, żeby tego nie było. Gdzie jest szczepionka, gdzie jest lekarstwo? Dawajcie, no przecież tak nie może być”. Okazało się, że chciałbym, ale jednak nie jest, też w końcu pojawiały się pytania: „Boże, gdzie jesteś? Modlimy się wszyscy. Chcemy końca pandemii, ale to się nie kończy. Papież Franciszek prosi o zatrzymanie tego wszystkiego, a to się nie kończy”. Potem te wszystkie trudne momenty, kiedy chorował ktoś z naszych bliskich. Modlimy się, a tu informacja, że twoja babcia, twój dziadek odszedł, zmarł w szpitalu.

Pamiętam też, jak u nas w Zgromadzeniu jeden ksiądz zachorował na Covid-19, a wszyscy dookoła mówili: „Modlimy się. Przecież to jest ksiądz, to jest jeden z naszych, trzeba prosić”. Każdy gdzieś tam miał tylko nadzieję, że przecież Pan Bóg musi go uzdrowić. Modlili się wszyscy, bo nasze zgromadzenie jest takie, że jeżeli jednemu coś się dzieje, właśnie na przykład choruje, to wszyscy księża i klerycy dostają informację. Trzeba się modlić o uzdrowienie dla danego współpraca, więc wszyscy się modlili, także w parafii w Obornikach Śląskich, skąd był ten ksiądz. W końcu przychodzi informacja, że ksiądz zmarł. Szok, przecież myśmy się modlili. Więc gdzie jest Bóg? Gdzie jest to: proście, a będzie Wam dane? Gdzie jest uzdrowienie, kiedy dzieje się coś strasznego?

 

Gdzie jest Bóg?

 

Kilka lat temu w pewnej grupie na Facebooku pytałem: „Dlaczego już nie wierzysz?”. Młoda dziewczyna napisała do mnie wiadomość prywatną: „Proszę księdza, mama rozwiodła się z tatą kilka lat temu. Święta spędzaliśmy jednak co roku razem, czasami u taty, czasami u mamy. Tuż przed świętami miałam taki sen. Mama leży na łóżku. Ma zamknięte oczy. Ja nie wiedzieć czemu w tym śnie podchodzę do niej, całuję ją w usta, ona się przebudza. Wstaje i mnie przytula. Kiedy była następna Wigilia, tym razem mieliśmy się spotkać u taty, więc ja już u niego byłam. Mama miała dopiero dojechać. Siedzimy już przy stole. I nagle dzwoni domofon. Odbieram, a tam moja mama mówi mi, że dzisiaj nie może z nami być, bo wydarzyło się coś nagłego, ale życzy nam wszystkiego najlepszego. Wtedy byłam bardzo zasmucona, wracam do stołu, spędzam wigilię z tatą, potem idę spać i następnego dnia odbieram telefon. Dowiaduję się, że mama odebrała sobie życie. Jestem totalnie załamana. Kilka dni później jest pogrzeb. Wchodzę do Kościoła i widzę trumnę, a w niej moją mamę i przypominam sobie ten sen. Jak właśnie podchodzę, całuję w usta mamę i ona się budzi. Myślę sobie, to jest duży znak. To właśnie muszę zrobić. Więc idę przez kościół, podchodzę do trumny, całuję moją mamę. I nic się nie dzieje”. I ta młoda dziewczyna zakończyła wiadomość słowami: „Wraz ze śmiercią mojej mamy umarła moja wiara w Boga”.

 

Zobacz więcej: