Codzienne towarzyszenie – Słowo na wakacje
Może jesteśmy właśnie gdzieś pod palmą, może gdzieś w górach, może gdzieś na wsi u babci czy u dziadka. Niedawno słyszeliśmy Ewangelię o tym, jak Jezus nauczał w Nazarecie, a w ostatnią niedzielę, jak Jezus posyła pierwszy raz swoich uczniów – 12 Apostołów – po to, aby głosili naukę i wyrzucali złe duchy. Trzeba na to ich pierwsze takie bardzo ważne posłanie popatrzeć w kontekście ich pierwotnego powołania. Ksiądz Jan Roztocki przybliża nam ostatnią niedzielną Ewangelię.
Sens wysłania
Ewangelia mówi, że kiedy Jezus wybierał swoich uczniów, dwunastu Apostołów, wybrał ich po to, żeby mu towarzyszyli, żeby mógł ich wysyłać na głoszenie nauki i żeby mieli władzy wypędzać złe duchy. Te trzy rzeczy. W przypadkowej kolejności słyszymy właśnie o tym, że Jezus posłach ich, żeby głosili Ewangelię i żeby wypędzali złe duchy. Ale zrobił to tylko dlatego że było to poprzedzone tym bardzo długim czasem, kiedy po prostu zwyczajnie na co dzień mu towarzyszyli, codziennie, wieczorem, o poranku i w ciągu dnia, w drodze.
Pokusa braku przygotowania
Możemy mieć czasem taką pokusę żeby przeskoczyć ten bardzo ważny moment, może nawet najważniejszy etap naszej wiary, to znaczy takie zwykłe codzienne towarzyszenie Jezusowi. Może od razu byśmy chcieli zrobić jakieś wielkie rzeczy, jak głosić Ewangelii, uzdrawiać chorych, nie wiadomo jeszcze co. A przez długi czas trzeba po prostu być przy Jezusie i nic więcej. To jest bardzo trudne w naszych czasach, bo trochę boimy się towarzystwa.
Pragnienie samotności
Taksówkarze mają swoje oceny i okazuje się, że najlepsze oceny nie mają wcale ci, którzy najszybciej dowożą do celu, ale ci, którzy po prostu się nie odzywają, nie zadają zbędnych pytań, nie zagadują bez potrzeby. I tak trochę w naszym życiu jest, że potrzebujemy spokoju i coraz rzadziej towarzystwa. Może też coraz rzadziej potrzebujemy towarzystwa Pana Jezusa. Ksiądz Jan Roztocki tłumaczy: „Kiedy poszedłem na pierwszy rok do seminarium, bardzo mnie zdziwiło to, że moje formacja ma tyle trwać. Myślałem sobie: Po co tak długo? Przecież ja już teraz mogę być księdzem, mogę spowiadać, mogę odprawiać Msze, robić dokładnie to samo, co robili księża na mojej parafii, których spotkałem. A okazuje się, że już 3 lata jestem księdzem i wciąż się uczę i wciąż nie mogę sobie powiedzieć, że na tyle poznałem Jezusa, że nie muszę już z Nim porozmawiać, nie muszę się modlić”.
Czas wakacji
Wakacje są takim bardzo dobrym sprawdzianem tego, czy faktycznie chcemy towarzyszyć Jezusowi. Czy w tym czasie znajdujemy moment na modlitwę, czy jesteśmy w stanie zrobić bardzo dużo, żeby znaleźć Mszę świętą w kościele w miejscu, gdzie aktualnie się znajdujemy. Czy w czasie wakacji korzystamy ze spowiedzi. Tylko wtedy, gdy będziemy wiernymi towarzyszami Jezusa będziemy mogli zostać apostołami.
Zobacz więcej: