Zachować tożsamość wiernego ucznia i świadka Chrystusowego – bp Romuald Kamiński
„Błogosławiony Ignacy był takim, który na co dzień rozmyślał, co by tu jeszcze zrobić dla sprawy Królestwa Bożego, żeby Bóg był uwielbiony, i żeby każdy człowiek, który został przez niego napotkany, pośrednio czy bezpośrednio, poczuł się zaopiekowany i był mocniejszy na tej drodze. Trzeba się stać w pierwszej kolejności głupim dla Chrystusa, czyli głupim w wyobrażeniach, w ocenach ludzkich, ale trzeba prosić o tyle odwagi, i tyle cierpliwości, i tyle pokory, żeby móc się w tym całym harmiderze nieprzyjaznym ostać. Zachować swoją tożsamość wiernego ucznia i świadka Chrystusowego” – mówił biskup Romuald Kamiński we wspomnienie błogosławionego Ignacego Kłopotowskiego 7 września w kaplicy kurialnej.
Dożynki niebieskie
„W tym czasie w parafiach, w diecezjach i na forum ogólnonarodowym, pana prezydenta są organizowane dożynki – mówił bp Romuald Kamiński. – Nasze też były w ostatnią niedzielę w Katowicach i mogliśmy podziwiać przepiękne, nie piękne, przepiękne wieńce, które są wyrazem jakiejś nadzwyczajnej troski, ale także miłości do tego wszystkiego, co czynią ci ludzie w czasie swego codziennego zatroskania. To jest taki moment, kiedy człowiek chce pokazać swój dorobek. On tymczasem jest jakby związany z pewnym fragmentem tego życia. Ale to, co jest istotne i z czym się spotykamy na co dzień, mimo że choćby te wieńce czy inne dzieła rąk naszych są piękne czy bardzo piękne, to w zasadzie nie spotkamy takiego przypadku, takich osób w takiej sytuacji, kiedy można by powiedzieć: „Oni sami też tak myślą”. Ci, powiedziałbym, twórcy, nie sądzą, że to jest najdoskonalsze dzieło. Nie, ciągle jest jeszcze to pragnienie i gdzieś tam głęboko zakorzeniona taka potrzeba, że to mogłoby być jeszcze piękniejsze, jeszcze doskonalsze, jeszcze bardziej zachwycające, że tak powiem, oczy Boże i ludzkie. Tak jest z naszym życiem. Kiedy ono dobiega końca, na dożynkach staniemy przed Panem i będziemy mieć takie poczucie: „Zakończyło się to dzieło, ale ono zawsze mogłoby być doskonalsze”.
Wzór prawdziwego przewodnika mamy w osobie Jezusa
„I właśnie Słowo Boże, które codziennie jest nam dawane ku naszemu pouczeniu, byśmy byli mądrzejsi, przypomina nam ważną prawdę. Drodzy moi, my przez życie nie idziemy sami, jakby w pustce. My idziemy otoczeni gromadą, rzeszą wielu, wielu ludzi i doskonale wiemy, że jedni drugich podtrzymują. Każdy z nas jest na drogach również innych ludzi. Pan Bóg tak zarządził. Tak to ustanowił, tak wybrał taki, powiedziałbym, scenariusz, że jeden drugiemu ma pomagać. To, co mówi św. Paweł Apostoł w Liście do Galatów: „Jedni drugich brzemiona noście”, czyli jeden drugiemu pomagajcie w drodze do Boga. Uczył nas tego najpierw Pan Jezus. Święty Paweł, którego dzisiaj także słuchaliśmy w trudnym fragmencie Listu do Koryntian, pokazuje nam, że został postawiony na drogi. Wielu, wielu ludzi, którzy przychodzili do niego z konkretnymi pytaniami, przeżywają każdy z nich określone sytuacje. Nie wszystkie człowiek jest w stanie zrozumieć. Czasami nie jest do tego przygotowany, nie ma odpowiedniej wiedzy, nie ma odpowiedniego doświadczenia. Czasami jest tak, że inny człowiek postawiony czy który pojawi się na jego drodze, albo go umocni, albo mu to wszystko jakoś mąci. To są nasze autentyczne, powiedziałbym, przygody codziennego życia. I człowiek potrzebuje znaleźć, spotkać na swojej drodze kogoś, o kim będzie mógł powiedzieć: „To jest prawdziwy przewodnik”. Wzór prawdziwego przewodnika mamy w osobie Jezusa. W osobie Matki Najświętszej. I w świętych. A także w uczniach Chrystusa, których mamy wokół siebie. I wtedy mamy jakieś głębokie, powiedziałbym, przekonanie graniczące z pewnością, że możemy się na nich oprzeć, zaufać, skorzystać z tej pomocy”.
Zobacz więcej: