SalveNET

Home / Przeczytaj  / Uwolniłam się od magii i wróciłam do Boga – świadectwo Marty Pawłowskiej

Uwolniłam się od magii i wróciłam do Boga – świadectwo Marty Pawłowskiej

Do czego jest zdolny człowiek, dla którego nie liczy się bliźni, dla którego liczy się tylko cel? Jak daleko można posunąć się dla kariery? Marta Pawłowska odnosiła duże sukcesy zawodowe. Jak sama mówi, była skuteczna, ostra, szybka, zdecydowana i bezpardonowa. Kłamstwem, manipulacją przekonywała innych i realizowała swoje plany. Żeby być jeszcze lepszą weszła w świat magii. Nadszedł jednak czas, że Marta traci wszystko, a wtedy zwraca się do Boga, dzieją się cuda i zaczyna się jej nawrócenie…

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: Miałam sen. Śniłaś mi się. Rozmawiałyśmy. To była bardzo przyjemna rozmowa. To było gdzieś w okolicach domu mojego świętej pamięci dziadka. I obudziłam się. Uśmiecham się sama do siebie. Napisałam wtedy do ciebie rano. Napisałam ci tę informację. I dlatego też pomyślałam, że to jest jakiś znak, żebyśmy się spotkały w studiu świadectw. I to nie ja miałam nosa, ale to Pan Bóg tak pokierował. Miałam sen. Powiedz mi: ta Marta, która siedzi teraz przede mną, wtedy kiedy chce kogoś do siebie przekonać albo do swoich pomysłów, co robi? A ta Marta, która chciała kogoś przekonać do swoich pomysłów piętnaście lat temu, co robiła wtedy?

 

Marta Pawłowska: Dwie różne miary. Tamta to była Marta bez Boga. Teraz rozmawiasz z Martą z Bogiem. Przynajmniej stara się bardzo na Niego patrzeć. Wiele nie widzi, ale stara się bardzo na Niego patrzeć.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: Jaka ty byłaś wtedy?

 

Marta Pawłowska: Byłam skuteczna. Ostra, szybka, zdecydowana, bezpardonowa. Zawsze zwyciężałam.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: Potrafiłaś przekonać.

 

Marta Pawłowska: Potrafiłam przekonać każdego do wszystkiego. Z tego też byłam znana, pracując w komunikacji. Trudne projekty, trudne rzeczy mi się dawało do roboty. Wiadomo było: przekonam każdego do wszystkiego po trupach.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: Powiedz, jak manipuluje się ludźmi?

 

Marta Pawłowska: Trzeba znać cel. Nie mieć w ogóle skrupułów. Być przekonanym, że się wszystko potrafi. I nie brać jeńców. Nie tak patrzeć, czy kogoś się rani czy nie. Czy manipulujesz czy nie. Taka byłam. Myślę, że być może nie byłam, ale tak postępowałam. I w tym widziałam swoją wartość. W tym widziałam swoją siłę. Zresztą życie za tym szło. Wiodło mi się świetnie. Prowadziłam świetną agencję. Miałam jednego klienta za drugim. Wszystko się kładło u moich stóp. Tak było. Więc teoretycznie postępowałam zgodnie ze sobą. Tyle że to nie byłam ja.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: A w domu to byłaś ty?

 

Marta Pawłowska: W domu byłam bardziej ja, ale to były dwie Marty. Jedna Marta, która w domu potrzebowała łagodności, trochę więcej spokoju. Ale jeżeli jesteś w życiu zawodowym taka ostra, skuteczna, to bardzo trudno jest zwolnić. Więc też jako osoba prywatna w relacjach rodzinnych, w relacjach damsko-męskich też przyjmowałam takie zachowania. Też byłam twarda, skuteczna, bezpardonowa. To ja rządziłam.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: Dobrze ci wtedy było?

 

Marta Pawłowska: Tak. Wtedy było mi dobrze. Nie miałam wątpliwości. Wszystko było jednoznaczne. Co robić? Zaliczyć i iść dalej. Nie patrzyłam na ludzi. Oni byli tak inteligentni jak ja. Wtedy fajnie się z nimi rozmawiało. Albo byli mniej inteligentni ode mnie. Wtedy trzeba było ich przekonać do tego, czego ja chciałam.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: To do czego ludzi przekonywałaś, było dobre czy złe?

 

Marta Pawłowska: Różnie, czasami było to neutralne, ale czasami ja po prostu dawałam im kłamstwo. A robiłam to mega skutecznie. Więc nawet jeśli sama materia nie była zła, to mój sposób był zły. Dla mnie się człowiek nie liczył. Liczył się cel. I ja, królowa celu.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: Celem były pieniądze.

 

Marta Pawłowska: Celem były pieniądze. Celem była popularność. Celem była władza. Celem było bycie na topie. Myślałem, że to jest moja wartość, że to jestem ja. Tak myślałam wtedy.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: Co się zmieniło?

 

Speaker2: Zmieniło się wszystko. Zmieniło się to, jak patrzę na świat, jak patrzę na siebie. Zmienił się azymut. To jest okupione wieloma latami bólu i łez. Ale ja bym tego nie zamieniła na tamto życie jeszcze raz. Na tamtą kartę.

 

Zobacz więcej: