Uwielbiałam Boga i On zaczął działać – świadectwo Marty
Marta Ławska-Zawadzka swoim pięknym głosem wprawiała w zachwyt tysiące ludzi. Dziś służy swoim talentem przede wszystkim Bogu. I to właśnie w modlitwie śpiewu uwielbienia doświadcza szczególnych łask.
Kasia Supeł-Zaboklicka: Modlitwa uwielbienia to jest niezwykle ważny element w twoim życiu. W twoim rozwoju też?
Marta Ławska-Zawadzka: Myślę, że ona mi towarzyszy na wszystkich drogach. Dzisiaj nawet jak tutaj jechałam do was, to w którymś momencie, kiedy też słuchałam różnych konferencji o uwielbieniu, bo ten temat jest ostatnio jeszcze bardziej żywy w moim życiu, poczułam, że chcę uwielbiać. Włączyłam radio, takie zwykłe komercyjne radio, aby jakichś fajnych piosenek posłuchać. I w tym momencie sobie pomyślałam: „chcę wielbić Pana Boga” i zaczęłam Pana Boga uwielbiać słowami, a potem z tego przeszłam do pieśni. I takie rzeczy się zdarzają. I to było niezwykłe dla mnie doświadczenie i wierzę, że nieprzypadkowe.
Kasia Supeł-Zaboklicka: Będę układała takie kostki twojego życia w całość. Wspominasz, że włączyłaś sobie muzykę komercyjną. I nie ukrywam, że chyba też takie twoje początki były, jeśli chodzi o śpiewanie, bo ty masz ogromny talent. To bez dwóch zdań i chwała Panu. To jest przeogromna łaska, ale twoje początki to nie była muzyka uwielbienia, tylko to była muzyka komercyjna.
Marta Ławska-Zawadzka: Właśnie zupełnie tak. Zgadzam się z tym. Tego nie było. To moja historia i nawet nie chcę się tego wypierać, bo myślę, że wszystkie drogi i wszystkie te rzeczy doprowadziły mnie do dzisiejszego dnia tak naprawdę. I dzięki temu, że zaczynałam od festiwali w Polsce, potem za granicą, potem właśnie programu telewizyjnego, w którym byłam, to też mi pozwoliło gdzieś odnaleźć, co chcę robić. Czy na tym poziomie się spełniam, czy na innym. Gdzieś tam w pewnym momencie na tym poziomie komercyjnym się przestałam spełniać. Stwierdziłam, że skoro mam jakąś, nie chcę mówić moc, ale mam możliwość bycia na scenie, to chcę to wykorzystać dla jednego celu tak naprawdę. I teraz naprawdę rzadko śpiewam rzeczy komercyjne, nawet prawie wcale. Myślę że Pan Bóg bardzo tak mnie zagarnia do siebie i ja mówię: „tak, jestem z tego zadowolona”.
Kasia Supeł-Zaboklicka: Dla mnie ogromnym zaskoczeniem było to, że śpiewasz na swoim ślubie, że pomyślałam sobie, jakie to muszą być emocje. Piękna panna młoda w białej sukni z welonem. Obok stoi mąż i ty śpiewasz na swoim ślubie i ja widzę tak ogromną radość. Takie szczęście i też ta pieśń, która myślę, że wam tobie i mężowi…
Marta Ławska-Zawadzka: Będzie towarzyszyć.
Kasia Supeł-Zaboklicka: Do końca życia.
Marta Ławska-Zawadzka: Ten nasz ślub był wyjątkowy o tyle, że też przed samym ślubem mieliśmy dosyć sporo komplikacji, trudnych rzeczy dla mnie takich, które ja też musiałam przepracować i gdzieś pójść za Panem Jezusem, też być wierną temu, co mi mówił. I już nie będę się nad tym zatrzymywać. Ale mogę powiedzieć, że Pan Bóg nam tak w całej okazałości wynagrodził ten trud, że nasz ślub był wyjątkowy o tyle, że ja czułam, że się niebo otworzyło nad nami na przykład. Ja myślałam sobie jeszcze tego dnia u fryzjera, czy na swoim ślubie będę płakała czy nie. I tak zastanawiałam się, czy tak się stanie czy nie. I powiem ci, że weszłam do kościoła i zaczęłam płakać. Nie wiem dlaczego. byłam tak poruszona. I działy się niesamowite rzeczy. A później właśnie na weselu stwierdziliśmy, że my nie chcemy dziękować ludziom, ot tak, po prostu, żeby powiedzieć: „dziękujemy, że jesteście z nami”, bo to jest oczywiste, że im dziękujemy. Kochamy ich wszystkich, ale właśnie chcieliśmy zrobić coś wyjątkowego, coś co nas też oddaje. Mój mąż gra na gitarze, ja śpiewam, więc chcieliśmy zaśpiewać piosenkę, po prostu błogosławić tysięczne pokolenia tych wszystkich ludzi.
Zobacz więcej: