Schowaj ego do kieszeni, czyli sztuka proszenia o pomoc
Karolina Radomska
Od najmłodszych lat nazywana byłam Zosią samosią. Imponowała mi szeroko rozumiana samodzielność. Uważałam, że nikt lepiej niczego nie zrobi ode mnie.
Przyznaj się, czyż to nie brzmi dziwnie znajomo?
Samodzielność jest niesamowicie potrzebną cechą, zwłaszcza w XXI wieku. Nikt nie chce zginąć w tłumie. Walczymy niczym lwy. Bardzo często w moim otoczeniu Panie, niczym superbohaterki, noszą ciężkie zakupy, pracują, chodzą na zebrania, dbają o to, by każdy domownik miał co jeść oraz w co się ubrać. Panowie nie dają również za wygraną. Wyrabiają nadgodziny, radzą sobie ze wszystkimi problemami, chodzą spać bardzo późno i wstają naprawdę wcześnie.
Dokładnie tak można przejść przez swoje życie. Radząc sobie ze wszystkim samemu, będąc permanentnie zmęczonym i z nieustannym poczuciem izolacji oraz samotności.
Czy aby na pewno tak chcemy przejść przez życie?
Warto uświadomić sobie zalety proszenia o pomoc, ale zanim o tym, należy zająć się kwestią najważniejszą, czyli o tym, co o proszeniu znajdziemy w Piśmie Świętym.
Odnajdziemy tam przede wszystkim wiele poświadczeń o prośbach. Między innymi, fragment z Księgi Przysłów 30, 7-9. Jest to fragment, którym razem z moimi harcerkami ze Skautów Europy lubimy modlić się przed posiłkami.
Proszę Cię o dwie rzeczy, nie odmów mi – proszę – nim umrę: Kłamstwo i fałsz oddalaj ode mnie, nie dawaj mi bogactwa ni nędzy, żyw mnie chlebem niezbędnym, bym syty nie stał się niewiernym, nie rzekł: A któż jest Pan? Lub z biedy nie począł kraść i imię mego Boga znieważać.
Warto, a nawet trzeba prosić Boga o potrzebne nam łaski. Bez tego będzie nam trudno poradzić sobie z problemami, które nas spotykają. Warto czerpać siłę u Źródła.
No właśnie. Dlaczego warto prosić?
Po pierwsze jest to świetny sposób, by okazać komuś, że go doceniamy, zauważamy, że w danej dziedzinie jest np. bardziej doświadczony od nas. Gwarantuję, jeśli poprosimy kogoś o pomoc/ radę z tego względu, nie dość, że naprawdę ubogaci nas swoją wiedzą np. nasz projekt, to na dodatek poczuje się ważny i doceniony.
Kolejną istotną kwestią jest to, co możemy zaobserwować na weselu w Kanie Galilejskiej. Maryja zwraca się do Jezusa z pełną ufnością. Mówi Mu o problemie, z którego najpewniej zdawał sobie sprawę. Zareagował dopiero po apelu swojej Matki. Ta scena niesamowicie poruszyła moje serce. Uświadomiła mi, że Bóg chce, abyśmy opowiadali Mu o wszystkim, co się dzieje w naszym życiu i nie bali się prosić. Zresztą w Ewangelii według świętego Łukasza (11, 9) możemy przeczytać wprost:
I ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a zostanie wam otworzone.
Proszenie jest dobrą szkołą pokory. To moment, w którym musimy odłożyć swoje ego na bok. Przyznać się do tego, że nie jesteśmy mistrzami w każdej dziedzinie życia. O tym aspekcie napisałam już cały artykuł dostępny na stronie. (Możecie go przeczytać tutaj)
Skoro już wiemy, że warto prosić, znamy powody i podstawę w Piśmie Świętym, warto zastanowić się, w jaki sposób to robić.
Przede wszystkim powinniśmy każdorazowo rozważyć, czy nasza prośba nie będzie wykorzystywaniem drugiego człowieka. Czy nie jest ona egoistyczna. Jest to ważne, ponieważ prośba prośbie nierówna.
Jeśli jesteśmy pewni, że to, o co prosimy jest dobre, warto prosić wprost. Opisać zaistniałą sytuację, nasz apel w związku z nią oraz powód dlaczego prosimy tę osobę, a nie inną. Dlaczego to takie ważne? Jest bardzo prosta przyczyna tego stanu rzeczy. Gdy znamy powody, dlaczego coś mamy zrobić, chętniej się na to godzimy, odzywa się w nas poczucie misji. Przyjemniej nam się pracuje.
A co zrobić, gdy jest nam wstyd prosić? Najprostszym rozwiązaniem w takiej sytuacji będzie analiza zaistniałych okoliczności. Gdy zdamy sobie sprawę, że jesteśmy w tak zwanej sytuacji podbramkowej, szybciej podejmiemy decyzję o zasięgnięciu chociażby czyjejś rady, a dokładne rozeznanie w tym, co się dzieje, z pewnością ułatwi nam podjęcie dalszych kroków, by z trudnej sytuacji wyjść.