Świadectwo Agnieszki || X Zjazd Różańcowych Róż Rodzinnych Diecezji Warszawsko-Praskiej
Świadectwo zostało wygłoszone w sobotę 18 czerwca podczas jubileuszowego X Zjazdu Różańcowych Róż Rodzinnych Diecezji Warszawsko-Praskiej. Wydarzenie odbyło się w parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Dębem Wielkim.
Chciałam rozpocząć moje świadectwo słowami modlitwy. Jak znacie, to też się dołączcie: „Pomnij o Najświętsza Panno Maryjo, że nigdy nie słyszano, abyś opuściła tego, kto się do Ciebie ucieka, Twej pomocy przyzywa, Ciebie o przyczynę prosi. Tą ufnością ożywiony do Ciebie, o Panno nad pannami i Matko, biegnę, do Ciebie przychodzę, przed Tobą jako grzesznik płaczący staję. O Matko słowa, racz nie gardzić słowami moimi, ale usłysz je łaskawie i wysłuchaj. Amen.”
Znaczenie modlitwy różańcowej
Mam na imię Agnieszka. Mam czworo dzieci, męża Michała i obecnie trwa rewolucja w moim życiu. Dosłownie przełom. Takiego jeszcze nie miałam. Takie trzęsienie ziemi, jakiego jeszcze nigdy do tej pory nie miałam i za chwilę o tym opowiem. Wychowałam się w religijnej rodzinie. Moja babcia Helenka bardzo zachęcała mnie właśnie do modlitwy różańcowej i też chciałabym tutaj podkreślić ogromną zasługę wszystkich babć i dziadków, którzy zachęcają dzieci do modlitwy. Moja babcia mi mówiła, że jeżeli mam pragnienie w sercu, żeby coś mieć, to mogę się o to modlić. I w ten sposób właśnie jako małe dziewczynka, widząc kochających się moich rodziców, rozpoczęłam taką modlitwę za mojego przyszłego męża. I tak właśnie to trwało, ta moja modlitwa. Później poszłam na studia, potem jeszcze wcześniej, będąc w liceum, tak właściwie w gimnazjum, taka siostra zakonna podarowała mi gazetę „Miłujcie się”. Ona też spowodowała rewolucję w moim życiu, bo zupełnie mnie przeobraziła. Tak można powiedzieć. Także ona miała ogromne znaczenie dla mnie. Ta zakonnica i ta moja babcia, która zawsze dziesiątkę różańca w mojej intencji odmawiała, jak i za każdego swojego wnuka.
Róże różańcowe w intencji przyszłych mężów
Razem ze współlokatorką Magdą modliłyśmy się za naszego przyszłego męża i za naszych bliskich. Taką miałyśmy modlitwę pełną wdzięczności. I właśnie na różańcu, często w naszym pokoju w akademiku, modliliśmy się wspólnie. I potem właśnie wyszłam za mąż. Urodziłam swoje pierwsze dziecko. Dowiedziałam się o róży za dzieci i wstąpiłam od razu. Mi się to bardzo spodobało, że można modlić się za dzieci, za mężów. Wspaniale. Więc od razu przystąpiłam do tej róży. Zebrało się też wiele innych osób i powstało wiele róż różańcowych. Potem właśnie tak sobie pomyślałam, że skoro ja się modliłam o przyszłego męża, to może też ludzie się chcą modlić o swoich przyszłych współmałżonków. I powstał cały projekt Róża, który skupia m.in. te róże modlące się za przyszłych mężów.
Kryzys i pytanie co dalej
Życie toczyło się dalej, niemal można powiedzieć, sielankowo. Aż tu przyszedł moment urodzenia czwartego dziecka. Był to przełomowy moment dla mnie, dla mojego małżeństwa i wszystkiego, dlatego, że mój mąż stwierdził, że po prostu poznał kogoś innego i odchodzi. Także jestem teraz w takim momencie, kiedy po prostu on zadecydował, że nie będzie z nami tworzył rodziny. Na ten moment miałam dwa wyjścia, bo zawsze są dwa wyjścia. Albo mogłam się załamać i odejść od Boga, albo zaufać Bogu i iść tą ciężką, trudną drogą, jaką On mnie prowadzi. Postanowiłam wybrać drogę z Bogiem, dlatego że nie chcę iść drogą bez Boga. Nawet jeśli on nigdy do mnie nie wróci, bo być może tak będzie. Wierzę, że Maryja poprowadzi mnie drogą lepszą i będzie dążyła do naszego zbawienia, do zbawienia mnie i moich dzieci. Oddaję się, zawierzam i wierzę w Jej opiekę. Nie było takiego momentu, żebym została sama.
Zobacz więcej: