SalveNET

Home / Przeczytaj  / Spotkanie, które odmieniło wszystko – świadectwo Ani

Spotkanie, które odmieniło wszystko – świadectwo Ani

Czasem dopiero bezradność wobec przerastającej nas rzeczywistości prowadzi do Boga. Tak było w przypadku Ani. Próbowała różnych dróg, żeby poradzić sobie z przeszłością i własnym życiem, ale dopiero relacja z Panem Jezusem była uzdrowieniem. Teraz konsultuje z Bogiem każdą życiową decyzję, a On dotrzymuje każdej danej obietnicy. Ania jest teraz szczęśliwą żoną, mamą dwójki dzieci i spełnioną kobietą.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: Podobno niewyspana, ale radosna, mama dwójki dzieci. Dlaczego niewyspana?

 

Ania: Mam 6-miesięcznego dzieciaczka, córeczkę, która daje w kość. Nazywa się Estera.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: Piękne imię. Dlaczego takie?

 

Ania: Dlaczego takie? No bo Estera to była piękna i wspaniała kobieta, Boża wojowniczka. Z mężem zastanawialiśmy się długo, bo w ciąży byłam po bardzo wielu latach. Mam syna, 19 lat. Nie wiedzieliśmy, czy chłopiec, czy dziewczynka. Estera to było dla dziewczynki. Mąż powiedział, że dostał słowo Boże, że kiedyś będzie miał Esterę. Tylko myślał, że żonę. Żona trafiła się Ania, więc córka Estera. Wcześniaczka, ale pięknie się rozwija. Chwała Panu.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: Jak twoje życie się potoczyło? Od początku.

 

Ania: Pochodzę z rodziny bez żadnych fundamentów katolickich. Biblia leżała zakurzona u nas na stole. Mój tata jest alkoholikiem. W tej chwili już nie pije. Natomiast byłam z rodziny, gdzie małżeństwo kojarzyło mi się bardziej z cmentarzem i z pogrzebem, niż z czymś pięknym, bo było strasznie. Były kłótnie, były awantury między rodzicami. Mama była nieszczęśliwa, Tata był uzależniony i chodził czasami do kościoła, ale ten kościół jakoś nie widział mi się. Nie kojarzyłam Kościoła katolickiego z radością życia, tylko z czymś, co jest jakimś religijnym zwyczajem. W związku z tym, mając lat 17, w sumie uciekłam z domu. Weszłam w relację, pełną nieczystości również, bo nie mogłam tam wytrzymać, więc czasami bywałam w tym domu, ale raczej poza nim. Bezpieczniej się czułam, jak to czasami nazywam, w lesie niż we własnej sypialni, we własnych murach. Taka była moja przeszłość. Potem poszłam na psychologię, bo chciałam sobie pomóc, więc to była taka świecka droga znalezienia Boga gdzie indziej, niż On jest. Byłam w tym dobra. W związku z tym szybko skończyłam z bardzo dobrym wynikiem i zaczęłam przyjmować ludzi, bardzo wielu ludzi, którym starałam się pomagać, bo ich kochałam, ale Boga jako takiego nie znałam.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: Skąd syn 19-letni?

 

Ania: Dosyć szybko też weszłam w relację, w której zaszłam w ciążę. Mając lat 24, wiedziałam już, że będę sama wychowywała to dziecko, bo była to relacja, która trwała długo, bo nie chciałam, że tak powiem, żeby mój syn był bez ojca. Natomiast była to relacja, w której ja tylko byłam traktowana przemocowo, więc zaczęłam dużo pracować, żeby być niezależna. Sama wychowałam tego mojego syna.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: Jaki on jest?

 

Ania: Cudowny. Nie chodziłam do kościoła, nie przyjmowałam sakramentów, bo byłam w związku niesakramentalnym. Natomiast prosiłam Boga, żeby mi pomógł w tym wychowaniu. Gdzieś miałam poczucie, że tylko siła wyższa mi pomoże, bo nie mój dom rodzinny.

 

 

Zobacz więcej: