SalveNET

Home / Przeczytaj  / Jak modlić się skutecznie? (s. Magdalena Radko CHR) || Szkoła modlitwy

Jak modlić się skutecznie? (s. Magdalena Radko CHR) || Szkoła modlitwy

„Może pojawić się w naszej myśli pewna subtelność: Ja Ci, Panie Boże dałem tyle czasu na nowennę pompejańską, więc ufam, że docenisz to i wysłuchasz moje modlitwy. I zaczynamy Pana Boga traktować bardzo przedmiotowo, a nie podmiotowo. Jak się od tego uchronić? Czy istnieje jakaś droga modlitwy, która da nam w życiu modlitwy wzrost wiary, da nam doświadczenie Bożej pomocy i obecności, rozwinie w nas postawę ewangeliczną, a przy okazji da nam rzeczywiście realne poczucie w wierze, że ta modlitwa będzie wysłuchana?” – pyta s. Magdalena Radko CHR.

 

Bez postawy roszczeniowej

 

„Większości z nas nie są znane takie inicjatywy, które zapewniają nas o skuteczności modlitwy – zauważa s. Magdalena Radko CHR. – Znamy rozmaite nowenny, wyjątkowe dni w roku, które Bóg swoimi objawieniami potwierdzał, że kto z wiarą do nich podejdzie, ten otrzyma te łaski, o które prosi. I dla niejednego z nas jest to rzeczywiście realne doświadczenie Bożej pomocy. Niejeden z nas pewnie prosił o wstawiennictwo św. Józefa, Maryję czy świętych od spraw beznadziejnych, jak Judy Tadeusza i w sposób niewytłumaczalny poza wiarą rzeczywiście doświadczył Bożej pomocy. Istnieje jednak pewne subtelne ryzyko w podejściu do takich modlitw. Mogą nas one trochę odciągnąć od takiego doświadczenia wiary w Bożą Opatrzność i w to, że rzeczywiście w Jego rękach jesteśmy bezpieczni. Kiedy to się dzieje? A wtedy, kiedy zaczynamy do tego typu modlitw podchodzić jakoś życzeniowo, a co gorsza roszczeniowo. Może pojawić się w naszej myśli taka pewna subtelność: Ja ci, Panie Boże, daję tyle czasu na nowennę pompejańską, więc ufam, że docenisz to i że tej mojej modlitwy wysłuchasz. I zaczynamy Pana Boga traktować bardzo przedmiotowo, a nie podmiotowo. Jak się od tego uchronić? Czy istnieje jakaś droga modlitwy, która jest dana w naszym życiu? Wzrost wiary da nam doświadczenie Bożej pomocy i obecności. Rozwinie w nas taką postawę ewangeliczną, a przy okazji da nam rzeczywiście realne w wierze poczucie, że ta modlitwa w stu procentach będzie wysłuchana. Otóż każdego dnia na ołtarzach świata jest uobecniana pamiątka złożenia ofiary z życia Jezusa na krzyżu. Jeżeli Jezus przez swoją ofiarę zgładził nasze grzechy, to nie ma takiej sprawy, która byłaby większa od tego i która nie mogłaby być przez Boga jakoś przemieniona”.

 

Duchowy testament Jezusa

 

„Jezus tuż przed swoją męką na krzyżu zachęcił nas do tego, abyśmy spożywali Jego ciało i pili Jego krew. I to jest jakaś część Jego duchowego testamentu. Zostawił to całemu Kościołowi. Podczas każdej mszy świętej jest taki moment, kiedy kapłan składa przed Bogiem chleb i wino, prosząc o to, aby przyjął je i przemienił. I to jest też moment na to, abyśmy my złożyli przed Bogiem wszystkie nasze sprawy, które są dla nas trudne, które są dla nas ważne i poprosili, aby to On je przemienił. I możemy być pewni, że Bóg nie pominie żadnej z tych rzeczy. Kiedy my spożywamy ciało Jezusa, to dzieje się taka niezwykła w cudzysłowie transakcja, że to my coraz bardziej upodabniamy się do Niego, że nasze serce kształtuje się według Jego serca. Kiedy czasem musimy poczekać, bo nie widzimy skutków tych naszych modlitw, kiedy czasem nie doświadczamy jeszcze owoców, to niech nie stygnie w nas wiara, że Bóg naprawdę te wszystkie sprawy przyjął i je przemienił. Ale z nami też się coś dzieje, bo my otwieramy nasze serce na Boże plany, na to, że te sytuacje, które Bogu przedstawiamy, one z Jego perspektywy mogą wyglądać inaczej. I to my też otwieramy się na to, że te sprawy nie muszą się potoczyć według naszych myśli. Więc składamy podczas Eucharystii, często nie tylko w niedzielę, wszystko to, co nosimy w naszych sercach. Bądźmy pewni, że Bóg to przyjmuje i otwierajmy się też na to, że Bóg chce nas przemieniać, nasze spojrzenie, kształtować bardziej na ewangeliczne, tak, abyśmy całe nasze życie, wszystko to, co Mu przynosimy, ujrzeli z Jego perspektywy”.

 

Zobacz więcej: