SalveNET

Home / Przeczytaj  / Opiekuje się mną Matka Boża – świadectwo Anny Leśniak

Opiekuje się mną Matka Boża – świadectwo Anny Leśniak

Anna Leśniak pochodzi z wierzącej rodziny. Jako młoda kobieta wyjechała z rodzinnego miasta i o Panu Bogu zapomniała. Wróciła do modlitwy, kiedy okazało się, że jej ciąża jest zagrożona. Dziecko urodziło się zdrowe. Anna od tego czasu, chociaż zdarzają się upadki, stara się żyć swoją wiarą i doświadcza obecności Pana Jezusa.

Katarzyna Supeł-Zaboklicka: Relacja matki czwórki dzieci, z których najmłodsze ma niecałe trzy lata z Matką Bożą. O tym rozmawiać będę z Anią. Jak to wygląda?

 

Anna Leśniak: Relacja matki z matką. Na dzień dzisiejszy nasza relacja jest bardzo dobra. Matka Boża kochana bardzo się nami opiekuje. Od tego roku od marca także jesteśmy niewolnikami Maryi, gdzie tak naprawdę dobrze nam z tym. Jesteśmy dziećmi Maryi jesteśmy dziećmi Pana Boga, ale nie było tak od początku.

 

Jaka była młoda Anka, szalona?

 

Tak, młoda Anka była bardzo szalona i odznaczała się charakterem, gdyż od pierwszych dni życia wiadomo było, jakim jest dzieckiem. Rodzice brali nas do kościoła (mam jeszcze starszą siostrę) co niedziela. Później tego kościoła było coraz mniej. Jak już zdałam maturę, wyjechałam z Radomia do większego miasta. Tam też poznałam mojego męża, już byłego męża. Wiadomo, nie było mi po drodze z Panem Bogiem. Nie chodziłam do spowiedzi, nie przyjmowałam sakramentów.

 

Aniu, co takiego się stało, że ten Kościół stał się nieważny. Rodzice prowadzili cię do Kościoła, ale później większe miasto, inne życie i tego Kościoła nie ma. On gdzieś po drodze stał się dla Ciebie nieistotny?

 

Jako nastolatka, już potem dziewczyna koło 20 lat, chodziłam na imprezy miało się inną głowę, inne myśli, zupełnie inne priorytety. Inne niż te, które mam teraz jako mama czwórki dzieci. Tak naprawdę moje nawrócenie, trwało długo, nawracamy się całe życie. Ale zaczęło się w momencie, jak byłam w ciąży z moją Klarą, obecnie mającą cztery i pół roku. Dostałam krwiaka na macicy i musiałam leżeć sześć tygodni plackiem. Miałam taki nakaz od pani ginekolog. To był taki moment, że zaczęłam szukać modlitw w internecie, modlitw w zagrożonej ciąży. Tylko prosiłam Pana Boga, żebym nie straciła tego dziecka.

A jak układało się w twoim małżeństwie? Jaka była twoja rodzina? Czekasz na pojawienie się na świecie trzeciego dziecka. Jest to jednak czas, kiedy masz jeszcze męża.

 

Nasze małżeństwo tak naprawdę nie było od samego początku dobre. Były awantury, były mąż podnosił na mnie rękę, więc ta przemoc też gdzieś tam była. Nie było kolorowo. Ja dwa razy też w międzyczasie poroniłam, bo z Blanką byłam w pierwszej ciąży. Później urodził się Alan, później poroniłam i Klara. Jest więc z piątej ciąży. Było mi ciężko. Te poronienia naprawdę bardzo przeżyłam. Pragnęłam tych dzieci, mąż też. Klara nie była planowana, bo ja wówczas leczyłam się na nerwicę lękową i brałam antydepresanty. To wszystko było przez moje małżeństwo, bo były ciągłe awantury, były stresy i wszystko na oczach też dzieci. To się odbiło na mnie w ten sposób, że leczyłam się na nerwy i brałam dużo psychotropów. Jak zaszła w ciążę z Klarą, musiałam je odstawić i faktycznie zostawiłem. To nie było dobre małżeństwo. Dzieciaki nie miały dobrego przykładu, miały zachwiane poczucie bezpieczeństwa. Tak naprawdę od samego początku. Mimo to tata był bohaterem, autorytetem dla syna i tak naprawdę gdzieś tam też tak jest po dziś dzień. W każdym razie z byłym mężem były awantury. Pamiętam, jak w 2017 roku modliłam się gorliwie o to, żeby ten krwiak zniknął i faktycznie po tych sześciu tygodniach pojechałam do pani ginekolog, a ona stwierdziła, że nie ma tego krwiaka. Wszystko było po prostu idealnie, jakby się wchłonęło. Tak, ale mój były mąż powiedział mi, żebym się położyła do szpitala psychiatrycznego.

 

Zobacz więcej: