SalveNET

Home / Przeczytaj  / Oddałam życie Jezusowi i wszystko się zmieniło – świadectwo Irminy Śliwińskiej

Oddałam życie Jezusowi i wszystko się zmieniło – świadectwo Irminy Śliwińskiej

To opowieść o bliskiej każdemu z nas codzienności, trudnościach i zmaganiach, żeby być lepszym człowiekiem. Irmina Śliwińska przekonuje, że praca w mediach i życie w wielkim mieście nie musi oznaczać rozstania z wartościami. Przeciwnie, Irmina bierze udział w projektach ewangelizacyjnych, ale nie ocenia tych, którzy od Kościoła są daleko. Stara się każdego dnia ufać Opatrzności, że jest dla niej plan, a Bóg jest wierny swoim obietnicom.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: Wtedy kiedy są problemy, to też staramy się wyciągnąć dobro z tego.

 

Irmina Śliwińska: Tak chyba też. Z jednej strony mam naturę pogodną i bardzo optymistyczną po moim tacie, ale z drugiej strony też myślę, że życie z Bogiem nauczyło mnie tego, że nawet jeśli są jakieś trudne chwile, jakieś przeciwności, coś się dzieje, to warto Jemu zaufać i że tak naprawdę On to wszystko potrafi przemienić i wyciągnąć z tego ogromne dobro. I widzę bardzo często w moim życiu, że nawet jeśli działo się coś trudnego, starałam się Bogu zaufać i oddać to Jemu. I faktycznie przychodził taki ogromny pokój, zaufanie, które niesie pokój. Tak po ludzku nie jesteśmy w stanie jakoś tego wypracować albo tak sobie przetłumaczyć, że będzie wszystko dobrze. Bóg jest w stanie wyciągnąć ze wszystkiego dobro.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: Ile razy Pan Bóg powiedział ci Irmina: „Skacz. Nie odwracaj się za siebie, śmiało możesz mi zaufać. Będzie dobrze”.

 

Irmina Śliwińska: Myślę, że było kilka takich sytuacji, które były bardzo ryzykowne i wymagały sporego zaufania. Ale ja myślę, że Bóg, mówiąc mi to też bardzo dobrze mnie znał i wiedział, że jestem taką osobą, która bardzo szybko się angażuje emocjonalnie, która bardzo angażuje swoje siły, swój czas w wiele spraw, wiele projektów. I nawet jeżeli widzę jakieś konsekwencje, że coś może się wydarzyć, że może coś nie pójść po mojej myśli, to ja po prostu się tego nie boję. I wychodzę z takiego założenia, że najwyżej się nie uda. Nie szkodzi, jeżeli trzeba będzie coś naprawić, może trzeba będzie coś zmienić albo wrócić do jakiegoś punktu, w którym się było. Może właśnie się muszę czegoś nauczyć. Więc myślę, że w momencie, kiedy Bóg mówi mi: „słuchaj, rzuć się”, to rzucam się. Kiedy ufam, wiem, że to jest od Niego, zostawiam wszystko, idę w ciemno tutaj. Ja myślę, że On po prostu też mnie zna, wie, że to nie jest tak, że stawiam Mu jakieś takie wymagania, do których ja bym też nie była w stanie doskoczyć czy dosięgnąć. Tylko On wie, że może coś takiego powiedzieć i ja w to pójdę w ciemno. To nie jest tak, że ja sobie myślę: „dobra, jestem taka super. Uda mi się to, uda się tamto”. Tylko serio staram się w tym wszystkim zaufać Bogu i na Nim oprzeć te wszystkie siły.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: Ale powiedziałaś, że to pojawia się wtedy, kiedy to pochodzi od Boga. To jak odczytać, że to właśnie pochodzi od Boga, że to nie jest twoje pragnienie.

 

Irmina Śliwińska: Wiesz co, ja mam tak, że w momencie, kiedy się modlę, to staram się wsłuchiwać w to, co Bóg do mnie mówi. Ja wiem, jak to może brzmieć dziwnie albo tak enigmatycznie bardzo, ale wygląda to tak, mogę mówić bardzo konkretnie. Bardzo też lubię posługiwać się takimi konkretami, że siadam do modlitwy, stoję i staram się myśleć tylko o Bogu, czyli tak jak staram się trwać w Jego obecności, nawet nie zarzucać Go różnymi moimi pytaniami albo nie zarzucać go jakimiś moimi modlitwami. Tylko tak jak słucham tego, co Bóg chce mi powiedzieć i np. w moim sercu pojawiają się różne myśli w mojej głowie, staram się tak właśnie rozeznać to, czyli zastanowić się: Panie Boże, czy to są jakieś takie moje myśli, czy to jest Twoje zaproszenie do czegoś”. Bardzo często jest też tak, że Bóg pokazuje mi coś w codzienności. Nawet przez jakieś pragnienia mojego serca. Często jest tak że różne rzeczy przychodzą z zewnątrz od zupełnie innych ludzi. Ktoś nagle przychodzi z jakąś propozycją, ktoś nagle przychodzi z jakąś sytuacją albo z jakimś słowem do mnie. I ja wtedy biorę to na modlitwę. I właśnie pytam się: „Panie Boże, czy to jest właśnie to, czego Ty ode mnie chcesz?”.

 

Zobacz więcej: