SalveNET

Home / Przeczytaj  / Mijam drugiego człowieka || Szymon Janowski OFMCap – o Życiu i o przemijaniu

Mijam drugiego człowieka || Szymon Janowski OFMCap – o Życiu i o przemijaniu

Każdego dnia mijamy drugiego człowieka. Jak go nie ominąć? Jak nie stać się mieszkańcem planety „Mijan?” – mówi o tym br. Szymon Janowski OFMCap.

 

Mijanie i omijanie

 

„Chcę trochę poopowiadać o omijaniu. „Mijanie” brzmi jak nazwa cywilizacji obcych, którzy mieszkają na innej planecie – zauważa br. Szymon Janowski. – „Mija”, stąd „mijanie”, ale może też się kojarzyć ze światłami mijania. Może również nawiązywać do mijania. Moja wypowiedź będzie dotyczyć po prostu rzeczy smutnych, rzeczy życiowych i takich, których doświadczamy, a które wynikają chyba ze strachu. Tak mi się wydaje, bo jeżeli coś omijam, kogoś mijam, to dlatego, że nie chcę wchodzić z nim w jakąś konfrontację, w relację. Boję się go. Chcę go uniknąć z jakiegoś powodu, obawiam się, że ten widok jego sytuacji sprawi we mnie jakiś dyskomfort. Tak sobie to kojarzę z mijaniem człowieka i to szczególnie człowieka takiego, którego nie znam”.

 

Miłosierny samarytanin

 

„Od razu skojarzyła mi się to z taką sytuacją opisaną w Ewangelii, w Ewangelii Łukasza, kiedy uczony w prawie, wystawiając Pana Jezusa na próbę, pyta: „Nauczycielu, co mam zrobić, aby osiągnąć życie wieczne?”. Jezus mu odpowiedział: „Co jest napisane w prawie, jak czytasz? On rzekł: Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą duszą, całą mocą, całym umysłem, a swego bliźniego jak siebie samego”. I wtedy pada pytanie, kto jest moim bliźnim? Takie pytanie pada w stronę Pana Jezusa i On, odpowiadając na to pytanie, opowiada znaną nam przypowieść o miłosiernym Samarytaninie. „Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko, że go obdarli, ale jeszcze ranę mu zadali. Zostawili na pół umarłego i odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan. Zobaczył go i minął. Tak samo Lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok niego. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko. Podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem. Potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł go do gospody, do gospody i pielęgnował go. Następnego dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: Miej o nim starania, a jeśli to więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał. Który z tych trzech okazał się według twego zdania bliźnim? On odpowiedział: Ten, który mu okazał miłosierdzie. Jezus mu rzekł: Idź i ty czyń podobnie” (Zob. Łk 10,29-37). Trochę może długi fragment tej Ewangelii, ale bardzo dla nas istotny i ważny, który odnosi się do mijania”.

 

Być uważnym

 

„Widzimy różne osoby, różne reakcje na człowieka w potrzebie. I kiedy zastanawiamy się nad tym tematem mijania, myślę, że warto wyjść od tej Ewangelii, bo to jest pytanie o to, kto jest twoim bliźnim. To jest pytanie o twoje serce, jak bardzo jest ono otwarte, bo to jest wstrząsające, kiedy słyszymy o tym, że kapłan mija człowieka w potrzebie, że Lewita, bardzo pobożny człowiek, który jest przesiąknięty słowem Bożym, widząc człowieka w potrzebie, mija go. Tutaj trzeba wziąć pod uwagę to, że to jest Samarytanin, który ma więź z kimś, kto jest mu obcy, kto w ogóle nie powinien od niego oczekiwać pomocy. Usprawiedliwienie zawsze się znajdzie i my tak samo żyjemy. Myślę, że wielu z nas też zawsze sobie znajdzie usprawiedliwienie tego, żeby ominąć kogoś, szczególnie nieznajomego. Tymczasem Ewangelia to jest wezwanie do tego, żeby mieć otwarte oczy. Ewangelia to jest wezwanie do tego, żeby mieć otwarte serce, nie uciekać i nie mijać kogoś kogo spotykam, bo ten staje się moim bliźnim. Bliźni to jest ktoś realny, a nie jakiś wirtualny bliźni. To nie jest ktoś tam daleko, za siódmą górą. Mój bliźni to jest ten, kogo widzę. Mój bliźni to jest ten, kogo mogę dotknąć. I ta Ewangelia mówi o tym, żeby być wrażliwym, żeby być uważnym. To jest takie nowe słowo, które gdzieś wchodzi do też do języka Kościoła”.

 

 

Zobacz więcej: