SalveNET

Home / Przeczytaj  / Mam bardzo dobrego anioła stróża – świadectwo Stefana Czernieckiego

Mam bardzo dobrego anioła stróża – świadectwo Stefana Czernieckiego

Widział najdalsze i najbardziej egzotyczne zakątki, ale uważa, że najpiękniejszym miejscem na ziemi jest Polska. Przemierzył między innymi: Argentynę, Chile, Boliwię, południową Brazylię, Peru i Ekwador, Wenezuelę, Meksyk, Belize, Gwatemalę, Honduras, Nikaraguę, Kambodżę, Laos, Wietnam, Tajlandię, Indie, Nepal, Papuę Nową Gwineę, Australię, Iran, Stany Zjednoczone. Stefan Czerniecki podczas swoich wypraw wielokrotnie musiał mierzyć się z różnymi niebezpieczeństwami, ale jak zawsze mógł liczyć na swojego anioła stróża. A naszych czytelników ostrzegamy, że historia Stefana zaraża optymizmem i chęcią poznawania dalekich lądów.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: Jakie jest najpiękniejsze miejsce na Ziemi?

 

Stefan Czerniecki: Polska.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: Dlaczego?

 

Stefan Czerniecki: Ilekroć jestem w jakimś miejscu, które się nam jawi jako egzotyczne, jak dżungla, Himalaje, Seszele czy Malediwy, to zauważyłem, że po tych kilkunastu latach podróżowania jednak wszędzie tam odnoszę te miejsca do tego, co widziałem w Polsce np. rzeka amazońska Orinoko. Super miejsce, piranie wokół, anakondy. Dzieje się, chce się żyć. Las bucha ciepłem. Robaki wychodzą z podziemia, jakieś dziwne glisty, jakieś owady, motyle. Martwię się o to, czy coś mnie zje, czy ja mogę wejść do wody, czy nie, bo są kajmany. A moje jezioro Białe pod Augustowem jest zupełnie inne. Tam wchodzę i nie myślę o tym. Zauważyłem, że za każdym razem, kiedy jestem gdzieś daleko, to mimo to, że jest pięknie, jestem zachwycony, to myślę jednak, że w Polsce by było tak a tak. Wchodzę na Dhaulagiri, siódmy szczyt świata. Fajnie, nie ma oddechu, bo tlenu mało jest. Piękne widoki, ale jednak cały czas odnoszę je do naszych wzorców, naszych polskich rodzimych zakątków. I teraz wiem, po tych latach już kilkunastu, jak jeżdżę po tych różnych zakątkach, że wszędzie jest dobrze, ale w Polsce jest najpiękniej, najlepiej. Naprawdę każde miejsce, które znamy na świecie, ma swój odpowiednik w Polsce.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: Bardzo jestem ciekawa, czy są takie miejsca, których jeszcze nie odwiedziłeś?

 

Stefan Czerniecki: Pewnie, że tak. Całe mnóstwo, Afryka. Ja się Afryki boję.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: Dlaczego?

 

Stefan Czerniecki: Mam taki lęk w sobie, coraz mniejszy, ale jeszcze, że mnie tam coś złego spotka. 2, 3 lata temu absolutnie bym tam jeszcze nie pojechał. Bałem się Boko Haram, bałem się tych wszystkich bojówek islamistycznych. Bałem się porwań dokonywanych przez somalijskich piratów. Miałem wrażenie, moje bardzo subiektywne wrażenie, że jak pojadę, to coś złego mi się stanie. Więc nie jeździłem. Nie bałem się wjechać do faweli w Caracas. Nie bałem się pojechać do Orinoko, gdzie były piranie czy anakondy. Bałem się ludzi w Afryce. Wiem, że to może nie do końca sprawiedliwe, bo ich nie znałem, ale po tym, co czytałem o tych miejscach, uważałem, że na ten moment to jest miejsce, które nie jest dla mnie. Teraz powoli się z tym oswajam. Owszem, jest niebezpiecznie. Pewnie, że jest. Są bojówki, są napady, nie ma prądu, wiadomo. No to fajnie, mają busz. Jest ciekawie, ale też jest niebezpiecznie.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: Gdzie są najszczęśliwsi ludzie na świecie?

 

Stefan Czerniecki: Wróciłem tydzień temu z Filipin. W Iranie było cudownie, gościnność niesamowita, ludzie się bili o mnie na ulicy, obcy ludzie w autobusie, kto z nich weźmie mnie do swojego domu. Wychodziłem na dworcu, szukałem hostelu, a oni wychodzili za mną z autobusu i mnie zapraszali. Obcy człowiek zapisał mi numer domu swojej mamy. Jechałem jakieś 500 kilometrów na południe, gdzie mieszkała jego mama. Kobieta miała swoją służbę. W ogóle wszystko. Wujek przyjechał taksówką pod dworzec i mnie wziął do tej mamy. Ale teraz właśnie wróciłem z Filipin na świeżo. Jest tam bieda, której się nie zmierzy. Nie mamy takiej miary żeby to zmierzyć. Ja wiem, że w Polsce jest biednie, są miejsca gdzie jest biednie. Wiem, że w Nepalu jest biednie. Jest mnóstwo miejsc, gdzie jest bardzo biednie, ale tam gdzie miałem okazję być na śmietnikach pod Manilą, są miejsca, gdzie żyją ludzie na śmietniku. Są tam góry śmieci i tam są domy. Tam żyją ludzie po 20 osób w domu takim jak niewielkie pomieszczenie, w którym rozmawiamy. Ludzie żyją tam z recyklingu, a oni traktowali nas tam jak królów. Czułem się tak zażenowany swoją postawą, bo ja nie wiedziałem, co ja mogę im dać. Dałem im cukierki, ale to było tak, jakby przyjechał pan z bogatego kraju i dał im cukierka. To był żart. Oni zarabiają po 20 groszy dziennie i byli tak uśmiechnięci, tak życzliwi, tak piękni wewnętrznie. Płakałem tam. Mówię: „dziękuję wam, pokazaliście mi niebo”.

 

 

Zobacz więcej: