SalveNET

Home / Przeczytaj  / Komunikacja. Jak nie robić błędów – Wincenty Pipka

Komunikacja. Jak nie robić błędów – Wincenty Pipka

„W komunikacji tak jak w życiu mogę zmieniać to, co zależy ode mnie. Jeżeli komunikacja między nami nie idzie, mówiąc tak kolokwialnie, to ja pana nie zmienię po prostu jednym ruchem ręki. Natomiast na pewno mogę zmienić siebie” – zauważył Wincenty Pipka. W serii „Sztuka dialogu” tłumaczymy, jak komunikować się w zrozumiały dla otoczenia sposób. Eksperci z różnych dziedzin będą dzielić się swoją wiedzą, ucząc nas dobrych zasad wyrażania myśli. Rozmowy prowadzi Piotr Otrębski. Tym razem gościem jest Wincenty Pipka – ekspert ds. komunikacji, szkoleniowiec.

 

Piotr Otrębski: Dzisiaj porozmawiamy o błędach w komunikacji. Mamy jakieś 15 godzin, od czego zacząć? Przepraszam, 15 minut. Czy to już był błąd w komunikacji?

 

Wincenty Pipka: Rzeczywiście, powinniśmy mieć 15 godzin, żeby mówić o błędach w komunikacji, a i tak byśmy tematu nie wyczerpali. Myślę, że to podświadomość panu podpowiedziała, że minimum 15 godzin powinniśmy na ten temat rozmawiać, żeby w ogóle odkryć problem, bo wydaje mi się, że dzisiaj mało kto zdaje sobie sprawę z tego, jakiej wagi jest to zagadnienie. Świat bardziej nastawiony jest na siebie, wszystkie komunikaty, które dostajemy, to jest „ja”. „Masz prawo do realizacji swoich potrzeb” i tak dalej. To jest wszystko na „ja”. Podstawowym problemem w komunikacji jest chyba to, że ten wektor jest skierowany nie w tę stronę, w którą powinien być.

 

Piotr Otrębski: Ale komunikaty skierowane na „ja” są takie pozytywne, dowartościowujące.

 

Wincenty Pipka: Dowartościowujące tak. Tylko, że to nam zaburza troszeczkę funkcjonowanie w jakiejś takiej relacji międzyludzkiej, bo komunikacja służy do tego, żebym ja się teraz z panem porozumiał. Jeżeli teraz będę nastawiony tylko i wyłącznie na siebie, to się nie skomunikujemy.

 

Piotr Otrębski: Co w takim razie trzeba zrobić?

 

Wincenty Pipka: Jeżeli odwracam ten wektor we właściwą stronę, to pierwszy krok ku temu, żeby się porozumieć, to wziąć odpowiedzialność. W komunikacji tak jak w życiu mogę zmieniać to, co zależy ode mnie. Jeżeli komunikacja między nami nie idzie, mówiąc tak kolokwialnie, to ja pana nie zmienię po prostu jednym ruchem ręki. Natomiast na pewno mogę zmienić siebie. Jeżeli coś szwankuje, to mogę powiedzieć: „biorę odpowiedzialność za te błędy komunikacyjne”.

 

Piotr Otrębski: Tu już chodzi o to, żeby jednak do mnie nie dotarło to tak bezpośrednio, żebym się nie obraził, nie wstał i nie wyszedł. To pytanie zmierza do innego pytania. Czy owijać w bawełnę, czy jednak mówić prosto z mostu?

 

Wincenty Pipka: Mówić prosto z mostu, natomiast zawsze owijamy w bawełnę. Jeżeli chodzi o komunikację, to wydaje mi się, że nie różni się ona niczym od tego, co można obserwować w naturze. Wydaje nam się niesłusznie, że komunikat, który wysyłamy, bez żadnej straty energii dotrze do odbiorcy, czyli tak jakbyśmy puszczali ciało w ruch i ono powinno tam dotrzeć. Tak nie ma.

 

Piotr Otrębski: Głuchy telefon, gdzieś po drodze tracimy.

 

Wincenty Pipka: Coś zawsze wytraca tę energię i nigdy ten komunikat w takiej formule, w jakiej go wysyłamy, nie dojdzie.

 

Piotr Otrębski: „Dotrze” to słowo klucz, bo jestem przekonany, że komunikat wysłany mailem ma inną moc oddziaływanie niż komunikat artykułowany ustnie.

 

Wincenty Pipka: To już zupełnie coś innego. To jest tak samo jak z odbiorem. Jeżeli my tylko słuchamy czegoś, to w jakiejś części sobie przyswajamy tę treść. Jeżeli słuchamy i widzimy to w większej.

 

Piotr Otrębski: Stosuję taką metodę, że jak mam coś trudnego do zakomunikowania, bardzo takiego formalnego, to wysyłam to mailem, a w ślad za tym idzie telefon. To jest takie działanie trochę łagodzące, ale wydaje mi się, że skuteczne.

 

Wincenty Pipka: Ma pan świadomość, że ten komunikat, po pierwsze, trzeba wzmocnić, po drugie, że wysyłając komunikat, on zawsze będzie jakoś tam zakodowany. Weźmy taką enigmę. Zachwycamy się naszymi naukowcami, którzy, rozszyfrowali enigmę. Potrzeba było trzech genialnych umysłów do rozszyfrowania jakiejś maszyny. My niesłusznie jako ludzie przyznajemy sobie prawo do rozkodowania drugiego człowieka ot tak po prostu. Skoro do takiej enigmy potrzeba było tyle tęgich umysłów, to o ile trudniej jest człowiekiem.

 

Zobacz więcej: