SalveNET

Home / Przeczytaj  / Jak zaspokoić pragnienie miłości i Pana Boga | 7 słów Pana Jezusa na krzyżu

Jak zaspokoić pragnienie miłości i Pana Boga | 7 słów Pana Jezusa na krzyżu

Wraz z Bractwem Słowa Bożego zapraszamy na cykl z wielkopostnymi rozmowami. „Siedem Słów” to słowa wypowiedziane przez Pana Jezusa na krzyżu. Są punktem wyjścia do krótkiej rozmowy i refleksji nad wydarzeniami, które dokonały się dwa tysiące lat temu na Golgocie. Rozmowę prowadzili: ks. Karol Oparcik (z parafii Wniebowstąpienia Pańskiego) i Joanna Człapska (z Bractwa Słowa Bożego).

 

SŁOWO PIĄTE: „Pragnę” (J 19,28-29).

 

„Jezus wiedząc że już wszystko się dokonało, aby wypełniło się Pismo, rzekł: Pragnę, a znajdowało się tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę nasączoną octem i podano mu do ust” (Z Ewangelii według św. Jana).

 

Joanna Człapska: Jedno słowo pragnę. Czy możemy w tym słowie usłyszeć coś więcej niż tylko pragnienie płynu?

 

Karol Oparcik: Właśnie, jedno słowo zawiera w sobie tyle treści i tyle myśli. To jest też takie niesamowite. Kiedy patrzymy na życie świętej Matki Teresy z Kalkuty, to jej życie wywróciło się do góry nogami. Właśnie poprzez to jedno słowo. A kiedy, jadąc pociągiem, zobaczyła bezdomnego na dworcu kolejowym i usłyszała to wezwanie Jezusa pragnę, to z opiekunki i wychowawczyni dzieci i młodzieży stała się matką tych wszystkich cierpiących na ulicy Kalkuty, cierpiących i umierających. I to Słowo Pana Jezusa z krzyża. Ono dla nas streszcza w sobie to pragnienie Boga, pragnienie zbawienia każdego człowieka. W Ewangelii wiele jest takich fragmentów, w których to odkrywamy. To jest taka myśl, którą, szczególnie już na chwilę przed śmiercią, Jezus wypowiada w kontekście tego ludzkiego pragnienia człowieka, który jest ukrzyżowany w słońcu, który był biczowany, ukoronowany cierniem, który ledwo co doniósł krzyż na górę skazania. Ale to pragnienie jest dużo głębsze. To nie jest tylko pragnienie nasycenia organizmu, tylko jest to pragnienie nawrócenia człowieka, pragnienie zbawienia każdego człowieka.

 

Joanna Człapska: I to co ksiądz powiedział. Jest bardzo ważne to, że nie jest to pragnienie, żeby to się już skończyło, bo było to wielkie cierpienie, tylko to jest pragnienie, żeby ci „których mi dałeś” nie zagubili tej wielkiej łaski, daru wiary, który otrzymali, tego zaproszenia do życia wiecznego.

 

Karol Oparcik: To pragnienie Jezusa. W jakimś sensie ono zaczęło się też wypełniać, bo setnik, który przebił bok Jezusa, stał się osobą wierzącą. Szymon z Cyreny, który na początku odrzucał, bał się, nie chciał pomóc Jezusowi w niesieniu, dźwiganiu krzyża, stał się ojcem dwóch synów, którzy potem zostali biskupami pierwszych gmin chrześcijańskich. Także to pragnienie Pana Boga to pragnienie miłości, które przecież tak naprawdę od stworzenia człowieka, od stworzenia świata nieustannie przewija się przez Stary i Nowy Testament. Bóg nam przypomina o tej wielkiej miłości. „Góry mogą ustąpić, pagórki się zachwiać, ale miłość Moja nie odstąpi od ciebie”. Jest to tym wezwaniem, a zwłaszcza właśnie tym wezwaniem z krzyża, z Golgoty, by człowiek nie bał się zbliżyć do Boga, by człowiek chciał przyjść do Jezusa. Do tego źródła wody żywej. Miłość, która daje życie. Miłość, która jest kreatywna. Miłość, która podnosi miłość, która dźwiga miłość, która ostatecznie przecież daje życie. Tak, jak czytamy u św. Pawła: „trwają wiara, nadzieja, miłość, a z nich największa jest miłość”.

 

Joanna Człapska: Przywołał ksiądz osobę Matki Teresy z Kalkuty. Wiemy, że ona wiele lat swojego życia przeżyła w ogromnej pustce, bez poczucia Bożej obecności, w nocy ciemnej. Zaspokajać to pragnienie Boga w momencie, kiedy ta posucha na człowieka przyjdzie, kiedy już nie ma siły. Kiedy już wszystko wydaje się, że jest stracone, że nadzieja umiera ostatnia, a już nie widać tego światełka, które mogłoby jeszcze podnieść i rozpalić na nowo.

 

Karol Oparcik: To właśnie człowiek nosi w sobie różne pragnienia i to bardzo często nie tam gdzie powinien lokować to swoje źródło szczęścia, źródło jakiegoś dobra. I w tym wszystkim gdzieś tam możemy się pogubić. A dzieje się tak, kiedy Pan Bóg nie jest na pierwszym miejscu, tylko gdzieś tam oscyluje wokół orbity naszego życia. A wystarczy tak naprawdę zastosować tę prostą, ale jakże trudną w codzienności, zasadę św. Augustyna. Jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, to wtedy wszystko inne będzie na swoim miejscu.

 

Fragmenty Ewangelii pochodzą z Pisma Świętego, Edycja Świętego Pawła, 2005.

 

Zobacz więcej: