SalveNET

Home / Przeczytaj  / Jak poradzić sobie ze stratą dziecka? – świadectwo Wojciecha

Jak poradzić sobie ze stratą dziecka? – świadectwo Wojciecha

Porzucił seminarium z powodu wielkiej miłości. Związek się rozpadł, został sam i rozpoczął studia psychologiczne, po czym został psychoterapeutą. Na Światowych Dniach Młodzieży ponownie poczuł powołanie i po raz kolejny wstąpił do seminarium. Dziś jest księdzem psychoterapeutą i pomaga ludziom radzić sobie ze stratą. Jest autorem książki „Pożegnać nieprzywitanych” i prowadzi rekolekcje, które pomagają rodzicom poradzić sobie ze stratą nienarodzonego dziecka.

 

Katarzyna Supeł-Zaboklicka: Znamy się kilka lat. Nie będziemy ukrywać, że mówimy sobie po imieniu.

 

Wojciech: Oczywiście, tak jak na co dzień.

 

Katarzyna Supeł-Zaboklicka: Wojtku, na co dzień jesteś księdzem, jesteś psychoterapeutą, ale ta twoja droga, jeśli chodzi o seminarium, początkowo nie była taka łatwa i prosta. To nie był ten pierwszy wybór.

 

Wojciech: I tak, i nie. Z jednej strony tak, bo gdzieś tam czułem, że to moje miejsce, a z drugiej strony nie, bo jednocześnie czułem, że to tak trochę wstyd, że to jest takie powołanie. W ogóle bycie księdzem jakoś mnie zawstydzało.

 

Katarzyna Supeł-Zaboklicka: Dlaczego?

 

Wojciech: Może dlatego, że gdzieś trochę w domu o tym mówiono. I to było takie krępujące, zawstydzające, bo jednak powołanie jest czymś bardzo intymnym. Ale wtedy jeszcze tego nie rozumiałem.

 

Katarzyna Supeł-Zaboklicka: Ale intymna jest także rozmowa w gabinecie psychoterapeuty. To jest ten sam rodzaj intymności.

 

Wojciech: I tak, i nie dlatego, że w gabinecie psychoterapeuty czy psychologa pracujemy na doświadczeniu, na emocjach, na przeżywaniu. Z poziomu bardzo takiego można powiedzieć, bazowego. Natomiast w konfesjonale czy w rozmowach duchowych jednak jest ten element działania łaski. Oczywiście, w gabinecie uważam, że też, bo ona przenika całe nasze życie, ale jak ktoś idzie do spowiedzi, to wie, że idzie po to, żeby spotkać się z Panem Jezusem. A ja jestem tylko pośrednikiem mniej lub bardziej zdolnym. Natomiast kiedy przychodzi na psychoterapię czy na konsultację psychologiczną, to jednak tam przychodzi do psychologa, przychodzi do psychoterapeuty oczekując pomocy, porady czy interwencji.

 

Katarzyna Supeł-Zaboklicka: Czy łatwiej jest być księdzem w konfesjonale, który także jest psychoterapeutą? Czy łatwiej jest w gabinecie być także księdzem?

 

Wojciech: Zdecydowanie to pierwsze.

 

Katarzyna Supeł-Zaboklicka: Dlaczego?

 

Wojciech: Dlatego, że w konfesjonale jestem kapłanem, a to jest moje powołanie. To jest moja tożsamość i to, że jestem również psychologiem, psychoterapeutą, jest pewnym elementem dodatkowym. Jest to wartość dodana do kapłaństwa. Mógłbym być inżynierem, jednocześnie lekarzem i kimś tam jeszcze i korzystać z tej wiedzy wtedy, kiedy ona jest potrzebna.

 

Katarzyna Supeł-Zaboklicka: To ja muszę cię dopytać o ten początek tej twojej drogi odkrywania powołania, bo jednak najpierw nie seminarium, tylko wybierasz studia i myślisz sobie, że pewnie za kilka lat będziesz przyjmował w gabinecie, będziesz leczył w szpitalu i taką też trudną drogę wybierasz, trudne studia.

 

Wojciech: To jest w ogóle też ciekawe, dlatego że ja przed studiami byłem w seminarium, tylko że za granicą, ponieważ wtedy tam był taki moment, że się bardzo zakochałem. Nie byłem w stanie unieść tego jednocześnie z jednej strony bycia w seminarium, a z drugiej strony tego uczucia, które było bardzo intensywne i bardzo mocne. I zdecydowałem się na to, żeby opuścić seminarium na rzecz tej kobiety, którą wtedy pokochałem. Ale historia potoczyła się też bardzo ciekawie, bo wtedy ona wyjechała. Minęliśmy się, bo ona wróciła. Myśmy się spotkali tam za granicą, ona wróciła do Polski jeszcze przez rok mieliśmy jakiś tam kontakt, korespondowaliśmy ze sobą trochę. Jeszcze wtedy nie było za bardzo internetu, więc jakoś szukaliśmy kontaktu. Później ona wyjechała na misje, ja wróciłem i byliśmy w kontakcie. W międzyczasie ciekawa historia, pojawił się jej były chłopak, który już dawno ją zostawił, jeszcze przed tym, jak myśmy się poznali, dowiadując się, że ja już kręcę się, jak to się mówi potocznie, chyba jakoś go to też zmotywowało do tego, żeby pojechać i się oświadczyć. I wtedy zostałem sam.

 

Katarzyna Supeł-Zaboklicka: Teraz możemy powiedzieć: na szczęście.

 

Wojciech: Dzisiaj mogę powiedzieć, że OK, chociaż wtedy byłem przekonany, że chciałbym, żeby była moją żoną. Wtedy byłem przekonany, że to jest ta kobieta. Dzisiaj jest inna rzeczywistość. I to było tak, że po powrocie do Polski, jak już mówiłem, trzeba było pójść na studia i złożyłem podanie o przyjęcie na filologię włoską, germanistykę i na psychologię. Okazało się, że przeszedłem rekrutację na psychologię, na filologię włoską zabrakło mi iluś tam punktów. I tak pożegnałem się z moją miłością do języka włoskiego w kontekście zawodowym. I zostałem psychologiem. Byłem bardzo zafascynowany psychologią. Po studiach pracowałem w jednym z warszawskich szpitali na stanowisku neuropsychologa. Pracowałem, byłem bardzo zaangażowany, myślałem o studiach doktoranckich. Myślałem o takiej pracy terapeutycznej czy diagnostycznej. Ale przyszedł moment Światowych Dni Młodzieży. To też była bardzo ciekawa historia, bo wcale nie chciałem tam jechać.

 

Zobacz więcej: