SalveNET

Home / Przeczytaj  / Doświadczyłem wielkiej, Bożej mocy – świadectwo Marcina Zielińskiego

Doświadczyłem wielkiej, Bożej mocy – świadectwo Marcina Zielińskiego

15 lat temu zawołał do Pana Boga: „Weź moje życie i zrób z nim, co chcesz”. Od tej pory wszystko się zmieniło. Dziś jest znanym charyzmatykiem, ewangelizatorem. Prowadzi modlitwy o uzdrowienie. Jeździ po Polsce i świecie, dzieląc się doświadczeniem wiary. Marcin Zieliński opowiada o swojej posłudze, spotkaniach z ludźmi i cudach, które dzieją się za sprawą Ducha Świętego, ale także odpowiada na zarzuty krytyków.

 

Katarzyna Supeł-Zaboklicka: Przypominam sobie nasze spotkanie. Nie wiem, czy to pamiętasz. Nagraliśmy kiedyś program dla jednej ze stacji komercyjnych. Jeden z operatorów uskarżał się na ból ucha, to znaczy, powiedział, że dzień wcześniej był na koncercie i że było tam tak głośno i że on wyszedł, i nie słyszy na jedno ucho. To nie była osoba wierząca, a ty powiedziałeś: „Słuchaj, wiesz co, to ja się za ciebie modlę”. On zrobił takie ogromne oczy i powiedział: „Ale jak to?”. Ty wtedy się wspólnie z nim modliłeś. Prosiliście Boga o wsparcie. Jak to jest, powiedz mi, wtedy kiedy trafisz na osobę, której chcesz pomóc, ale to jest osoba niewierząca?

 

Marcin Zieliński: To żaden problem. Ja tak często mówię, bo zwykle tak bywa, że ludzie, którzy są niewierzący, którym mogę zaproponować modlitwę, mówią: „Ale ja jestem niewierzący”. Ja mówię: „To super, to jeszcze lepiej, to masz teraz okazję doświadczyć Pana Jezusa, w którego ja wierzę”. I dla mnie ta posługa jest trochę takim przedstawianiem Pana Boga tym, którzy Go nie znają. To jest takie przedstawianie Pana Boga tym, dla których życie duchowe jest jakąś abstrakcją, gdzie Pan Bóg jest jakąś jedną z wielu możliwości, ale raczej nie biorą tego na poważnie. Znaki są dla niewierzących. To jest pierwszy punkt w tej posłudze. Trzeba mnie dobrze zrozumieć, nie znaczy, że osoby wierzące nie potrzebują doświadczenia Boga. Mam znajomego misjonarza, który głosi w bardzo trudnych miejscach, to znaczy, np. wyjeżdża do państw islamskich, gdzie tam wierzących trochę jest, ale to bardzo niebezpieczne miejsca, bo tam za głoszenie Jezusa można stracić życie. I on mi kiedyś powiedział: „Marcin największe cuda widziałem tam na ulicach, a nie w kościołach”. Jest w tym myślę jakaś logika Ewangelii, że gdybyśmy doświadczyli cudów, znaków jedynie w budynkach, jedynie gdzieś w swoich małych wspólnotach, to byśmy byli chyba przekonani, że jesteśmy najlepsi, nam się należy, a tak nie jest, bo wszystko jest z łaski Bożej. A po drugie zatrzymało by nas to w miejscu.

Katarzyna Supeł-Zaboklicka: To w takim razie, powiedz mi, skąd modlitwa z prośbą, chociażby o uzdrowienie? Jeżeli i tak wszystko zależy od Pana Boga? W nas jest pragnienie tego, żebyśmy byli zdrowi. Wielokrotnie byłam świadkiem takich sytuacji. Albo pragnienie zdrowia dla bliskiej osoby. Jaki jest sens w takiej modlitwie?

 

Marcin Zieliński: Myślę, że trzeba tutaj położyć dobry fundament, to znaczy dokumenty kościelne mówią, że modlitwa o uzdrowienie jest czymś dobrym. To nie jest tak, że my modlimy się o coś złego, bo w momencie, kiedy powiemy sobie, że zdrowie jest czymś złym i modlitwa o uzdrowienie jest czymś złym albo czymś, co jest niezgodne z wolą Bożą, to faktycznie pojawiają się pytania: „dlaczego mamy to robić, po co to mamy robić?”. Pierwsza najprostsza odpowiedź, dlaczego to robimy i dlaczego mamy to robić – bo Jezus kazał nam to robić i to nawet nie była prośba taka, że „gdybyście mieli wolny czas, to idźcie i to zróbcie”. Jak przeanalizujemy sobie Nowy Testament, to są trzy miejsca, w których Jezus posyła na głoszenie Ewangelii swoich uczniów, najpierw 12 apostołów, potem 72. U Marka w 16 rozdziale czytamy, że „wszyscy, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą”. Więc widzimy, że dwunastka nie wystarcza. Jezus mówi: „żniwo wielkie, ale robotników mało”. Jezus fizycznie był ograniczony do jednego miejsca, chodząc po ziemi, dlatego zesłał Ducha Świętego, żeby każdy, kto w Niego wierzy, mając Ducha Świętego, mógł kontynuować jego misję i to jest to, co robimy. I to nie jest nawet jakiś wymysł, bo takie też zarzuty się słyszy.

 

Katarzyna Supeł-Zaboklicka: Czy nie słyszysz przypadkiem takich słów: „Marcin, pomódl się za mnie, bo mam problemy ze zdrowiem, a ty jesteś w stanie mnie uzdrowić? Wielokrotnie słyszałam twoje wypowiedzi, kiedy mówisz bardzo jasno i wyraźnie, że to nie ty uzdrawiasz, tylko uzdrawia Chrystus.

 

Marcin Zieliński: Tym się różni ta posługa od jakiejkolwiek innej posługi, przez którą możemy, nazwijmy to ogólnie, odzyskać zdrowie, że jest to posługa głoszenia Ewangelii, której towarzyszą znaki. Czyli to nie jest posługa tych znaków i przy okazji głoszenie Ewangelii. To jest głoszenie Ewangelii, od której mamy się spodziewać i oczekiwać, że te rzeczy będą się działy, bo to jest obietnica Jezusa. Jezus nigdy nie posłał swoich uczniów bez planu. Jezus zostawił nam obietnicę, że jeśli pójdziesz, nie pójdziesz sam, jeśli pójdziesz z Jego mocą, Jego duch będzie z tobą.

 

Zobacz więcej: