SalveNET

Home / Przeczytaj  / Kochać kogokolwiek więcej niż Boga, znaczy kochać nieprawdziwie – homilia bpa Jacka Grzybowskiego

Kochać kogokolwiek więcej niż Boga, znaczy kochać nieprawdziwie – homilia bpa Jacka Grzybowskiego

„Miłością fałszywą jest na przykład postawa aprobująca bezkrytycznie wszystko, co czyni ten, którego kocham. Fałsz mojej miłości zwiększa się jeszcze, kiedy spełniam jakieś jego złe oczekiwania albo sam ofiaruję się z jakąś złą pomocą” – mówił bp Jacek Grzybowski podczas Diecezjalnego Spotkania Rodzin.

 

Prawdziwa i fałszywa miłość

 

„Tak się złożyło i nikt specjalnie tego nie wyreżyserował, że Diecezjalne Spotkanie Rodzin zaplanowane na pierwszą niedzielę września wypadło w dniu, kiedy przypada 23. niedziela zwykła. Tymczasem tego dnia we wszystkich kościołach katolickich czyta się bardzo kontrowersyjny fragment Ewangelii św. Łukasza: „Jeśli ktoś przychodzi do mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem” – mówił bp Jacek Grzybowski. – Najpierw zwróćmy uwagę, że ewangelista wyraźnie podkreśla: „Wielkie tłumy szły z Jezusem. On zwrócił się do nich i rzekł”. Kto takie słowa mówi do tłumów, do ludzi zapatrzonych i zasłuchanych? To nie są bowiem słowa zachęty, tylko raczej słowa zniechęcenia. Kto takie słowa, takie treści mówi dzisiaj do tłumów? Do rzesz mówi się słowa popularne, chwytliwe, modne, obiecujące. Coś, co zostanie przyjęte, zaakceptowane. Patrząc na ten fragment przez pryzmat doczesności, po ludzku, tak możemy pytać. Zapominamy jednak, że właśnie ten fragment i wiele innych w Ewangeliach świadczy o tym, iż nie jest to słowo ludzkie, słowo wymyślone przez człowieka. Jest to relacja z tego, co mówił na ziemi Bóg-człowiek, Jezus Chrystus. Przyjmijmy zatem refleksję nad tym trudnym słowem Bożym. Dlaczego Pan Jezus, domagając się naszej miłości, jest taki zaborczy? Dlaczego tak mocno mówi? Dlatego, że On mówi jasno: „kochać kogokolwiek więcej niż Boga, znaczy kochać nieprawdziwie”. Bo w ogóle świat, w którym Bóg nie jest kimś pierwszym, jest światem nieprawdziwym, jest światem fałszywym, wypaczonym przez grzech człowieka. Co oznaczają zatem twarde słowa Jezusa? Sądzę, iż ważną, ale trudną prawdę. Trzeba być człowiekiem religijnym, być człowiekiem wolnym, wolnym także od względów i więzów ludzkich”.

 

Bóg na pierwszym miejscu

 

„Radykalizm Jezusa to przypomnienie, iż nigdy nie możemy nikogo ani niczego czynić bogiem. Można bowiem ulec pokusie ubóstwienia tego, co doczesne, co ziemskie. Wielu z nas temu ulega. Można ubóstwiać osoby, rzeczy, sprawy, pracę, dom, własne cele i ambicje. Można, popełniając grzech bałwochwalstwa, uczynić nawet ukochane osoby bogami dla siebie, dla swojego życia. I to się dzisiaj często zdarza. Zauważmy, że ten radykalizm nie jest jednak właściwy tylko Ewangelii. Jest także obecny w judaizmie w Starym Testamencie. W Drugiej Księdze Machabejskiej jest opowieścią o matce synów Machabejczyków. Gdyby przerażona groźbą śmierci męczeńskiej swoich synów próbowała ich namawiać do ratowania życia za cenę odstępstwa od Boga, kochałaby synów więcej niż Boga. Jednak miłość, która za wszelką cenę chce oszczędzić ukochanemu jakiegoś przemijania, zła, nawet za cenę jego ruiny duchowej, jest miłością krótkowzroczna i względną. Ostatecznie jest miłością nieprawdziwą. Na szczęście matka Machabejczyków kocha prawdziwie swoich synów. Podtrzymuje ich na duchu i dodaje im odwagi do przyjęcia śmierci męczeńskiej. „Synu! Nie obawiaj się tego oprawcy. Ale bądź godny swoich braci. I przyjmij śmierć, abym w czasie zmiłowania odnalazła cię razem z braćmi”. Nikt przy zdrowych zmysłach nie powie, że ona wybrała Boga przeciwko własnemu dziecku. Ona swoją niezłomność pokazuje przez miłość zarówno wobec Boga, jak i skazanego na śmierć syna. To tylko z naszej subiektywnej, doczesnej perspektywy może się wydawać, jakoby życie stawiało nas niekiedy wobec wyboru: albo Bóg, albo ukochany człowiek. W rzeczywistości wybieramy i Boga, i człowieka, albo odrzucamy Boga i człowieka. Matka, która dla ratowania zagrożonego dziecka namawia je do czynów niegodnych, depcze w ten sposób nie tylko miłość Boga, ale również miłość do dziecka. Ale żeby nie poprzestać na przykładzie biblijnym. Przypomnijmy sobie liczne świadectwa męczeństwa pierwszych chrześcijan. Kartagina, Afryka Północna, rok 203 po Chrystusie. Trwają w mieście prześladowania chrześcijan. 20-letnia kobieta była katechumenem, przyjęła już chrzest w więzieniu i ma małe dziecko, które karmi piersią. Perpetua. Pochodzi z arystokratycznej rodziny. Jej ojciec jest poganinem. Jej towarzyszką w więzieniu jest ciężarna Felicyta. To ona urodzi dziecko już w więzieniu”.

 

Zobacz więcej: