SalveNET

Home / Przeczytaj  / Czy Bóg istnieje? – świadectwo Katarzyny

Czy Bóg istnieje? – świadectwo Katarzyny

Trudno jest zrezygnować z utartych ścieżek, wyrobionych schematów. Katarzyna od najmłodszych lat miała pragnienie wyrwać się ze swojego otoczenia i pokazać światu, że jest kimś, że jest dla innych ważna – poprawić wyniki w szkole, pójść na studia, mieć dobrą pracę. Ostatecznie, ile jest warta, zrozumiała dzięki relacji z Panem Bogiem. Ale bywa, że trudno jest także iść nową drogą.

 

Katarzyna Supeł-Zaboklicka: Czy nawrócenie to proces bolesny?

 

Katarzyna: Boli? Myślę, że boli. Przynajmniej mam takie doświadczenie, nawet ośmielę się powiedzieć, że boli każdego dnia, za każdym razem jak już chcę się otworzyć na Pana Jezusa i Go poznać. Myślę, że proces poznawania też będzie trwał przez całe życie i ja mam takie doświadczenie, że za każdym razem jak daję zgodę Panu Jezusowi na działanie, na proces, na bliskość, bo to jest jeszcze zgoda, tak sobie myślę, że ból wcale nie jest zły, bo on pokazuje, nad czym mam pracować i myślę, że to jest dobre, bo to mnie zawsze zbliża do Jezusa.

 

Katarzyna Supeł-Zaboklicka: Trochę odpowiedziałaś na moje kolejne pytanie, bo skoro boli, to może nie warto?

 

Katarzyna: Jeszcze kilka lat temu jakbyś mi zadała to pytanie, to możliwe, że bym powiedziała, że nie warto. Mam już te kilka lat za sobą świadomych i teraz mogę powiedzieć, że warto.

 

Katarzyna Supeł-Zaboklicka: A nieświadome lata to jakie to były?

 

Katarzyna: Lata nieświadome to były lata, w których nie miałam pojęcia o tym, że Pan Bóg istnieje. To był czas, kiedy kościół był jedynie budynkiem, jedynie jakimś klockiem w jakiejś układance. Elementem, którego nie chciałam dostrzegać. Jak byłam małą dziewczynką, pamiętam takie lata, gdzie oczywiście babcia modliła się na różańcu. Nie prowadzała nas też do kościoła. Pamiętam, że mama też regularnie zaprowadzała nas na Eucharystię. Mam tu na myśli siebie i moje młodsze rodzeństwo. Było nas troje. Pamiętam, że gdzieś teoretycznie ta wiara się pojawiała. Teoretycznie, bo jako małe dziecko przyglądałam się temu wszystkiemu, co się dzieje wokół, ale nie rozumiałam tego.

 

Katarzyna Supeł-Zaboklicka: A to co było wokół, czy było ciekawe i interesujące, czy to było nudne i chciałaś wtedy, żeby to się szybko skończyło?

 

Katarzyna: Pamiętam momenty, które były nudne, ale pamiętam też takie momenty, w których Pan Bóg się o mnie upominał. Miałam może sześć, siedem lat, kiedy wydawało mi się, że na Eucharystii w kościele nagle jest tak weselej, nagle się zrobiło jasno. Nagle miałam takie poczucie jako dziecko, że chcę tam zostać troszkę dłużej. Nie rozumiałam tego, a rodzicom pytań nie zadawałam. Bo też nie wiedziałam, czy jest sens. Ale rzeczywiście pamiętam te momenty, kiedy było nudno i pamiętam momenty, kiedy było wesoło. Gdy się przygotowywałam do sakramentu bierzmowania, jak każdy nastolatek w Polsce, chodziłam do kościoła, ale potem już nie. Przeszłam to bardzo sucho z indeksem, z podpisami, ale był taki jeden moment, w którym jeden z księży, który akurat był w tamtym czasie na parafii, do której należę, zaczął mówić o Bogu, który uzdrawia, o Bogu, który wskrzesza umarłych, o Bogu, który jest tu i teraz. Nawet zasugerował, że jeżeli ktoś czuje potrzebę zmiany swojego życia, to może podejść, a on wraz z tą grupą się pomodli za daną osobę. Jak pewnie się domyślasz, potraktowałam to tak raczej z dużym dystansem. Zlekceważyłam temat i wyszłam tak jak wszyscy rówieśnicy.

 

Katarzyna Supeł-Zaboklicka: Czy pamiętasz, jakie imię wybrałaś sobie na bierzmowaniu?

 

Katarzyna: Pamiętam, wybrałam sobie jako imię Weronika. Do dziś zdumiewa mnie ten wybór, bo pamiętam moją babcię, która miała na imię Teresa i wszyscy mówili, że to imię powinnam przyjąć. Dla mnie było zbyt „babciowe”. Pamiętam, jak na jednej z dróg krzyżowych, która była właśnie w trakcie przygotowywania do sakramentu bierzmowania, była ta stacja „Weronika ociera twarz Jezusowi”. Pomyślałam, że może będą takie momenty, w których będę mogła wyciągnąć rękę do kogoś, jak to zrobiła Weronika. Zainspirowała mnie i tamten moment był dla mnie bardzo ważny.

 

Zobacz więcej: