Home / Przeczytaj  / Potrzebujemy patronów jak kard. Stefan Wyszyński – bp Romuald Kamiński

Potrzebujemy patronów jak kard. Stefan Wyszyński – bp Romuald Kamiński

„Patrzymy od samego początku historii Kościoła, historii ludzkości na ile szukano zawsze mądrych i świętych, aby towarzyszyli nam w drodze. Są w sposób absolutnie podobni do każdej kochającej matki i każdego kochającego ojca, który z wielką radością i odpowiedzialnością bierze swoje ukochane dziecko i prowadzi przez życie” – mówił bp Romuald Kamiński. 28 maja w parafii św. Jana Kantego przy ul. Schabowskiego 2 w Legionowie o godz. 11.00, odbyły się oficjalne uroczystości związane z objęciem patronatu nad Legionowem przez bł. Stefana Wyszyńskiego. Uroczystej Eucharystii przewodniczył bp Romuald Kamiński.

 

Potrzebujemy świętych podczas doczesnej pielgrzymki

 

„Za jakiś czas, kiedy historia już posunie się znacznie naprzód i będą się nią zajmować historycy, to gdzieś tam zauważą, że jedną z absolutnie pierwszych społeczności, która dobrze pomyślała, i powiedziałbym językiem takim ekonomicznym, jeszcze bardziej zainwestowała w swoją przyszłość, to była społeczność Legionowa – mówił bp Romuald Kamiński. – Nikt się nie zdumienia albo przynajmniej nie powinien, kiedy wyjaśnimy mu, że mieszkańcy tego miasta obrali sobie za patrona, za przewodnika, za opiekuna, za pasterza tego, który jest przyjacielem. I to przyjaciel wyjątkowy, bo przyjaciel o dwóch obliczach: przyjaciel Boga i przyjaciel człowieka. Więc wszystko można by powiedzieć jest na plus. I tak jest w rzeczywistości. Nie ma innej treści, dla której zrodziły się tu i ówdzie owe najpierw ciche, a potem coraz bardziej wyraziste pragnienia, że potrzeba nam na czas doczesnej pielgrzymki mieć kogoś, kto będzie nam towarzyszył. Nie ma nikogo łagodniejszego jak ci, którzy są przyjaciółmi Boga i przyjaciółmi człowieka. Dlatego patrzymy od samego początku historii Kościoła, historii ludzkości na ile szukano zawsze mądrych i świętych, aby towarzyszyli nam w drodze. Są w sposób absolutnie podobni do każdej kochającej matki i każdego kochającego ojca, który z wielką radością i odpowiedzialnością bierze swoje ukochane dziecko i prowadzi przez życie. I zauważcie kochani, że w jednym i w drugim wypadku jedna i druga osoba przeżywają coś nadzwyczajnego. Dziecko jest szczęśliwe. Co do tego nie ma wątpliwości, ale i ten któremu została dana ta łaska, bo tak to trzeba rozumieć, przywilej też jest szczęśliwy. O to mi zaufano. I wszystko cokolwiek z tej przyjaźni, powiedziałbym, z tej symbiozy wyniknie, może być tylko piękne i bardzo owocne. I to cała tajemnica tego dzisiejszego wydarzenia”.

Kard. Stefan Wyszyński – nasz wielki orędownik

 

„Co więcej, gdybyśmy np. wpadli na taki pomysł i powiedzieli: „Uczyńmy sobie patronem świętego Hieronima czy świętego Augustyna, czy świętego Franciszka”. Także są przyjaciółmi Boga i przyjaciółmi człowieka. Ale po ludzku różnią się oni znacznie od kard. Stefana Wyszyńskiego. Cenimy ich, dziękujemy im, ale myśmy nie spotkali ich na naszych drogach, a ten szedł z nami spory kawałek naszych dziejów. Razem z nami się modlił. Razem z nami cierpiał, razem z nami się radował. Jeśli coś mógł, czynił wraz z nami, aby to służyło większej chwale Bożej i większemu porządkowi ludzkiemu. On wyrósł pośród nas. Był pasterzem i to przez wiele lat cząstką Kościoła lokalnego, jakim podówczas była archidiecezja warszawska, którą, jak mówił pięknie, poślubił sobie. Już z końcem 48 roku służył i tak prowadził nas do 1981 r., kiedy odszedł do pana. Tutaj, kiedy mówimy o tych związkach, to nikt nie zaprzeczy, że te związki były szczególne, bo to ta świątynia, ale bardziej wspólnota parafialna, poza kościołem garnizonowym, to była jedyna w tym wielkim i szlachetnym grodzie, gdzie on poświęcał to, co nazywamy kamieniem węgielnym. Kładł podwaliny pod nową świątynię, właściwie by można powiedzieć w zbliżającej się nowej rzeczywistości. I szczerze błogosławił. A być może najstarsi tutaj przyjmowali z jego rąk sakrament umocnienia chrześcijańskiego. Obecni tutaj starsi kapłani pamiętają jego posługę, a wieloletni proboszcz i dziekan ksiądz Lucjan przyjął święcenia w czasie uroczystości poświęcenia kamienia węgielnego. Był kapłanem, który kilka miesięcy wcześniej przyszedł aby w tej wspólnocie parafialnej posługiwać. Wyobraźmy sobie was wszystkich, którzy mieliście taki bardzo bliski kontakt z nim”.

 

Zobacz więcej:

Podziel się:

Kontynuując przeglądanie strony zgadzasz się na instalację plików cookies na swoim urządzeniu więcej

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close