SalveNET

Home / Przeczytaj  / Blaski i cienie Synodu o synodalności – dr hab. Aleksander Bańka, prof. UŚ

Blaski i cienie Synodu o synodalności – dr hab. Aleksander Bańka, prof. UŚ

W ramach trwającego Synodu o synodalności, zwołanego przez papieża Franciszka, 26 lutego 2022 roku w Wyższym Seminarium Duchownym Diecezji Warszawsko-Praskiej odbyło się sympozjum „Po co Synod o synodalności?”. Podczas wydarzenia wykład wygłosił dr hab. Aleksander Bańka, prof. UŚ, który jest polskim delegatem na Synod.

 

Dlaczego Synod o synodalności?

 

„Postaram się mówić bardzo praktycznie – rozpoczął swój wykład dr hab. Aleksander Bańka. – Będzie trochę teorii, ale chciałbym bardziej, żeby to, o czym będę jakoś opowiadał, czym będę się dzielił, żeby odpowiadało właśnie na pewne pytania, które wokół tego synodu gdzieś się pojawiają. Wiemy doskonale, że to jest taki stan, który budzi jednak bardzo wiele pytań, wątpliwości i kontrowersji. I ja tego bardzo mocno doświadczyłem już w momencie, kiedy gdzieś w okolicach, powiedzmy, wakacji ubiegłego roku dowiedziałem się, wtedy jeszcze nieoficjalnie, że takie przymiarki gdzieś powstają, żeby moja osoba bardziej z tym się związała i wówczas starałem się jakoś bardzo mocno zrozumieć ideę tego, do czego nie tylko ja osobiście czuję się bardzo poruszony, ale do czego też papież zaprasza nas wszystkich. Pierwsze pytanie, które sobie stawiałem, dlaczego taka dziwna nazwa: „Synod o synodalności”, do czego jesteśmy zaproszeni, bo zazwyczaj każdy z nas ma takie doświadczenie, że synod jest jakoś dedykowany jakiemuś problemowi. Przynajmniej te ostatnie synody, które mieliśmy okazję mniej lub bardziej uważnie obserwować, były poświęcone bądź rodzinie, bądź młodzieży, więc był problem, z którym się trzeba było zmierzyć i to dawało jakieś takie poczucie, powiedzmy, stabilności. Jest cel. Natomiast synod o synodalności brzmi dość enigmatycznie i teraz, jeśli zobaczymy jeszcze kontekst, w którym ten synod zostaje otwarty, to wiemy, że za naszą zachodnią granicą dzieje się droga synodalna niemiecka, która u wielu osób budzi wiele niepokojów, dlatego że dyskutowane są tam kwestie, które są nie tylko bardzo wrażliwe i oczywiście pytania trzeba stawiać, ale pewne próby odpowiedzi, które są udzielane, mogą napawać niepokojem”.

 

Droga synodalna w Niemczech wielu niepokoi

 

„Dla wielu to jest niepokojący proces. Może być też niepokojący sposób podejmowania decyzji, który łączy się z dużą demokratyzację jednak i wchodzeniem w sprawy bardzo wrażliwe także dla doktryny. Trzeba to mocno podkreślić, że te propozycje wypracowane przez stronę niemiecką nie mają charakteru wiążącego ani dla biskupów niemieckich, ani dla Watykanu. Niemniej, jest to coś takiego, co dla wielu obserwatorów z Polski, czy dla wielu osób, które gdzieś w tyle głowy mają te propozycje, które tam padają, jest to powód do niepokoju. Czy nasi sąsiedzi czy Kościół w Niemczech nie idzie w kierunku jakichś zmian doktryny, dyscyplinarnych. Jakie to będzie miało przełożenie na Kościół powszechny. Oczywiście, wokół takich niepokojów powstają pewne narracje. Te narracje też gdzieś się przewijają przez media katolickie czy zainteresowane tematyką katolicką czy chrześcijańską. I istnieją takie przekonanie czy poglądy że to jest coś, co papież Franciszek mniej lub bardziej otwarcie popiera, że papież chce tego typu zmian i że de facto czeka nas droga rewolucji w Kościele, która ma zmienić Kościół, wprowadzić jakiś pluralizm i demokratyzację. Takie niepokoje się pojawiają”.

 

Kościół jest w momencie daleko idących przemian

 

„My nie możemy ich nie zobaczyć. I ja też mam świadomość tego, że wiele z tych niepokojów, choć ich nie podzielam, ma swoje podstawy. Rozumiem, że one powstają i rozumiem, że jesteśmy w takim czasie Kościoła, gdzie wiele tego typu napięć, wiele niepewności, zamieszania, zamętu będzie docierało do naszej świadomości i że wiele osób się boi. Wiele osób boi się tego synodu i wiele osób boi się o Kościół. Wiele osób nie ufa papieżowi i nie ufa tej drodze, do której nas zaprasza. I trzeba, jeżeli w ogóle cokolwiek o tym synodzie mam powiedzieć, to trzeba sobie to nazwać. Jesteśmy w takim momencie, że podejrzewam, że spora część osób siedzących tu na sali również w mniejszym lub większym stopniu z tymi niepokojami będzie się utożsamiać, będzie je podzielać. Ja tego nie potępiam, ja to rozumiem. Rozumiem, że jesteśmy w takim momencie, gdzie trudno jest zachować taki spokój, powiedzmy, dlatego że Kościół jest w takim momencie daleko idących przeobrażeń. Jesteśmy wewnętrznie nękani rozmaitymi trudnościami, kryzysami, obserwujemy proces odchodzenia wiernych od Kościoła. Oczywiście mamy swoją polską perspektywę czy tę perspektywę europejską, która jest bardzo wąska. To że jedne gałązki tej winorośli odpadają w tym miejscu, w którym może jesteśmy, to nie znaczy, że to jest los całego krzewu. Są miejsca w świecie, gdzie Kościół kwitnie i nie boję się tego powiedzieć”.

 

Zobacz więcej: