Oś Kijów-Warszawa mogłaby zmienić układ sił w Unii. Ł. Jankowski
Marcin Bąk razem ze swoim gościem, red. Łukaszem Jankowskim, rozmawiają o najważniejszych wydarzeniach minionych dni. Wśród tematów poruszonych tym razem są: obrona Azowstalu, decyzje dotyczące pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy dla Polski oraz czynniki, które zdecydują o trwaniu lub zakończeniu wojny w Ukrainie.
Marcin Bąk: Panie redaktorze, nie wiadomo od czego zacząć, więc wypadałoby zacząć od wydarzeń blisko początku tygodnia. Nad całą naszą rozmową będzie się unosił oczywiście cień wojny na Ukrainie. Nie unikniemy w tej chwili żadnej rozmowy bez nawiązania do tego, co się pośrednio lub bezpośrednio z Ukrainą wiąże. Mariupol, a tak naprawdę wielka huta Azow. Stal była wymieniana we wszystkich serwisach informacyjnych od 80 dni praktycznie: „ukraińskie Westerplatte”, „ukraińskie Alamo”, „Termopile”. Różne historyczne porównania tutaj znajdowano. Wydaje mi się, że w jakiejś mierze słusznie otrzymaliśmy w poniedziałek taką informację, że oto ma się odbyć ewakuacja rannych obrońców tej huty w Mariupolu i miało to się odbyć trochę na zasadzie wymiany jeńców, że najciężej rannych kilkuset żołnierzy, głównie z pułku Azow z 36. Brygady Piechoty Morskiej, miało być przekazanych stronie ukraińskiej w zamian za jeńców rosyjskich, którzy trafiliby z powrotem do Rosji. No i ta operacja się zaczęła. Tyle tylko, że autokary z ludźmi, już nie tylko rannymi, także wychodzącymi spod ziemi, prosto jechały na teren Republiki Ługańskiej. Wygląda to po prostu na kapitulację. Strona rosyjska odgraża się od samego początku, że rozliczy się z tymi „nazistami”. Mówią: „Staną przed sądem, zostaną sprawiedliwie osądzeni i surowo ukarani”. Zwracam też uwagę na ten absurd pojawiający się w tych następujących po sobie stwierdzeniach: „sprawiedliwie osądzeni i surowo ukarani”. Już zakładamy wyrok. O co chodzi z tą całą ewakuacją obrońców Mariupola?
Łukasz Jankowski: Nie mamy pełnej wiedzy, jak to się odbyło, jakie były zapewnienia. Wydaje się, że tam ciągle ktoś jest, ktoś, kto czując pismo nosem, się nie poddał i wolał umrzeć z bronią w ręku, niż wyjechać do rosyjskiej niewoli, która oznacza więzienie, tortury, a na końcu śmierć i to śmierć w cierpieniach. Tak to w tej chwili wygląda. Jest to najbardziej przewidywalny scenariusz rozwoju wydarzeń. Mamy informacje, że zostały zerwane rozmowy, które toczyły się między Kijowem a Moskwą. Można przypuszczać, że nie taka była umowa, że Władimir Putin chciał tych ludzi wymienić, aby Ukraina płaciła kilkoma rosyjskimi jeńcami za każdego żołnierza Azowu. To, że Rosjanie stwierdzili, że to się nie opłaca, to się nie dziwię. Rosja się boi. Boi się oczywiście tego, że ci ludzie mogą dalej żyć i staną się żywą legendą niewygodną dla Rosji. Wydaje się, że tam była jakaś ugoda. Ukraińscy żołnierze mieli wrócić na stronę ukraińską, ale ugodę najprawdopodobniej Rosjanie złamali, bo chcieli mieć pokazowy proces. Jest też warstwa spiskowa. Głosy, które się pojawiają, nie ma na to dowodów, ale które są raczej jedynie odwzorowaniem pewnych obaw i nastawienia części społeczeństwa ukraińskiego, są takie, że nie tylko Rosjanom jest na rękę to, żeby żołnierze Azowu nie wrócili do Kijowa. Rzekomo są lobby, kręgi, koterie w całym Kijowie, w którym nie do końca pod rękę jest z żywymi bohaterami, którzy mogliby, mając wielki autorytet, mówić różne rzeczy o obecnej władzy. Jest taki żołnierz ukraiński, który nagrywa filmiki z frontu. Ostatnio jego filmik przedstawiał żołnierza, który mówi o tym, że w jego jednostce dochodzi do korupcji. Sprzęt i datki, które płyną z Polski, są potem defraudowane przez dowódców. Nie trafiają do jednostek frontowych, tylko trafiają do sztabu. To pokazuje, że ta armia jest niezupełnie inna od armii rosyjskiej, tam są pewne mechanizmy rosyjskie w tej armii ukraińskiej cały czas i tacy żołnierze z pułku Azow mogliby być kłopotem dla niektórych w Ukrainie. Stąd też ta teoria spiskowa się potwierdza. Tak jak mówię nie ma na nią dowodów, ale ona jest dość silna. Ona się pojawia często po ukraińskiej stronie.
Zobacz więcej: