Ukraina wygrywa wojnę w wymiarze informacyjnym i psychologicznym. J. Pacan
Marcin Bąk razem ze swoim gościem, red. Jakubem Pacanem, rozmawiają o najważniejszych wydarzeniach minionych dni. Dziś głównym tematem są wydarzenia kolejnego tygodnia rosyjskiej napaści na Ukrainę.
Marcin Bąk: Niestety, od dwóch już tygodni wojna na Ukrainie w bezpośredniej bliskości Polski jest tematem, który komentowany jest chyba najczęściej na całym świecie. To że w Polsce komentujemy to bardzo gorąco, nikogo nie powinno dziwić. Nie jesteśmy obaj specjalistami od strategii. Ale co można powiedzieć na początku trzeciego tygodnia inwazji rosyjskiej na Ukrainę? Chyba Rosjanie przeliczyli się z siłami. Chyba to wszystko utknęło w ukraińskim błocie.
Jakub Pacan: Ja myślę, że tak. I tutaj jest bardzo ważna też wojna psychologiczna. To też nieco zaskakuje, że sami Rosjanie, choć są mistrzami w definiowaniu wojny psychologicznej, wojny informacyjnej, wojny dywersyjnej, to przegrywają na tym polu. Tutaj się okazuje, że Ukraina za pomocą mediów społecznościowych, smartfonów i nagrań z tzw. ręki prezydenta Ukrainy wpływa na morale rosyjskiej armii. Ta wojna informacyjna, psychologiczna prowadzona ze strony ukraińskiej jest bardzo skuteczna. To nagrywanie żołnierzy rosyjskich, którzy proszą swoich rodziców, aby matka czy ojciec zabrali ich do domu. Konferencje prasowe z udziałem rosyjskich żołnierzy, którzy mówią, że jechali na ćwiczenia, nie wiedzieli, po co jadą, nie wiedzieli, że jadą na wojnę. Pokazywanie też takich absurdów tej wojny. Złowrogi kraj, czyli Rosja, którego boi się cały świat z carem Putinem, a tu się okazuje, że Romowie ukradli czołg. To jest też obnażanie bezsensu tej wojny.
Marcin Bąk: Wejdę ci trochę w słowo. Powinniśmy tutaj takie duże sito, duży filtr nałożyć, bo spora część tych informacji, które docierają ze strony ukraińskiej, to jest właśnie, tak jak mówiliśmy, propaganda. Więc to też trzeba brać pod uwagę, że z tym czołgiem przez Romów ukradzionym nie do końca musiało być tak jak te memy internetowe pokazują. Niemniej to działa. Rosja przegrywa na tej linii z kretesem.
Jakub Pacan: Masz rację. To pobudza prawdziwe emocje. Nie ma nic gorszego, niż ośmieszenie wielkiego wodza za pomocą tak prostych trików, bo on jest wtedy bezbronny. I bardzo ciężko jest Putinowi się bronić czy rosyjskiej machinie propagandowej przed właśnie takimi absurdami. Kolejna sprawa to jest też ta akcja z trumnami rosyjskich żołnierzy. Wojna to też jest wojna na symbole. Jest trzy i pół tysiące trumien. „Nie wiemy, co mamy z nimi zrobić”. To bardzo działa i to widać. Nie wiem czy oglądałeś. W zeszłym tygodniu był taki film rosyjskiego żołnierza, który w rosyjskiej telewizji propagandowej mówił, że Ukrainę armia rosyjska najechała. Prezenter wyszedł ze swojej roli. To też bardzo działa. A jak to działa, to widać na dworcach kolejowych w Finlandii. Coraz częściej na przejściach granicznych między Finlandią a Rosją zaczyna się dziać to, co na przejściach między Polską a Ukrainą. Coraz więcej Rosjan, szczególnie tych młodych, porzuca ten projekt cywilizacyjny, euroazjatycki. Ten projekt cywilizacyjny bizantyński na rzecz normalnego życia, na rzecz życia według tych kryteriów cywilizacji zachodniej. To jest gigantyczny cios dla Putina i dla jego otoczenia, bo to jest bezpośrednie zagrożenie
Marcin Bąk: To zjawisko opuszczania Rosji dotyczy jakiegoś procenta wykształconej klasy rosyjskiej, która nie jest dominująca w tym kraju. Natomiast wróćmy tutaj do polityki europejskiej, uprawianej m.in. w Polsce. Mieliśmy przez parę dni taką sytuację z tymi migami nie do końca jasną. Ja do dzisiaj nie bardzo rozumiem, o co chodziło. Wyglądało to trochę tak, jakby Stany Zjednoczone chciały nas trochę tak popychać do przodu. „Idźcie i sprawdźcie, czy tam zagrożenie jest duże. W razie czego my będziemy stali za wami. Ale idźcie przodem”. Jakbyś skomentował tę całą sytuację z migami?
Jakub Pacan: To wywołało we mnie niepokój i bardzo się bałem tego, żeby Polska nie wyszła tutaj przed szereg. Ale to zaniepokojenie miałem już wcześniej, kiedy na przykład usłyszałem o tym, że ma być Sojusz Kijów-Warszawa-Londyn. To są takie niepokojące sygnały. To jest tak, że wojna toczy się na wielu poziomach. To jest ten poziom, gdzie faktycznie jest dobro i zło, czyli jest Putin i są biedni ludzie, którzy uciekają. To jest czytelne dla wszystkich. Natomiast już ta wojna powoduje, że są ruchy tektoniczne w polityce międzynarodowej i każdy chce teraz dla siebie w tym nowym rozdaniu zawłaszczyć jak największy kawałek. Przodują w Europie tutaj Niemcy, Francja i Wielka Brytania na przykład, ale też tutaj chcą poszerzyć swoje wpływy Stany Zjednoczone. To też musimy mieć na uwadze i to też musimy obserwować.
Zobacz więcej: