Życie zaczęło się po ślubie – Michał i Zuzia Bukowscy
W cyklu „Wszystko o rodzinie” mówimy o małżeństwach, relacjach, problemach, wychowywaniu dzieci i wszystkim tym, co związane jest z ogniskiem domowym. Tym razem gośćmi Katarzyny Supeł-Zaboklickiej są Michał i Zuzia Bukowscy.
Kasia Supeł-Zaboklicka: Jak sobie żyjecie?
Michał Bukowski: Od półtora roku żyjemy w Warszawie. Nie wiem, czy wiesz, że będziemy mieli drugiego dzidziusia?
Kasia Supeł-Zaboklicka: Naprawdę? Nie widać.
Michał Bukowski: Misia tu z nami siedzi.
Zuzia Bukowska: Michaela, nie mylić z Michaliną.
Kasia Supeł-Zaboklicka: Jestem zaskoczona do granic możliwości. Jak się buduje rodzinę?
Zuzia Bukowska: Miłością (śmiech).
Michał Bukowski: Miłością. Naprawdę, bywa trudno. Chociażby dzisiejszy poranek był trudny. Wczoraj żona mnie wypuściła z pewnej okazji z domu na chwilę i zobligowała zająć sobie się Ignasiem, który siedzi tutaj i sobie bajki ogląda. Spała w łożu z nim i noc był ciężka. Rano wstaliśmy z nim.
Zuzia Bukowska: Kawa musiała wlecieć. To jest norma, to jest życie. Jak się buduje rodzinę? To jest ciągłe podejmowanie decyzji, trudnych decyzji.
Kasia Supeł-Zaboklicka: Poczekajcie, mówicie o podejmowaniu decyzji, a to nie jest takie ciągłe rezygnowanie z samego siebie, to nie jest ciągły kompromis?
Zuzia Bukowska: Nie chciałabym, żeby to wybrzmiało strasznie negatywnie. To się tak mówi, że tak rezygnuję z siebie, ale jeżeli chcesz się rozwijać zawodowo, to też rezygnujesz z jakiejś części siebie. Jeżeli chcesz budować rodzinę, to rezygnujesz z tego rozwoju zawodowego, więc zawsze po prostu z czegoś rezygnujemy.
Kasia Supeł-Zaboklicka: Czy jesteście w stanie połączyć takie trzy elementy: ugotowany obiad, zupa, drugie danie i deser, wysprzątane do granic możliwości mieszkanie i trzeci element: wszyscy zaopiekowani i uśmiechnięci.
Zuzia Bukowska: Bierzemy pod uwagę, że dziecko jest w przedszkolu czy nie?
Michał Bukowski: Myślę, że dwa elementy. Gotowaniem to się raczej wymieniamy, chociaż Zuzia ostatnio ma jakąś fazę na gotowanie większą, więc ja odpoczywam. Wszyscy zaopiekowani i uśmiechnięci tak, ale bajzel mamy okropny. U nas porządek w domu to jest ostatnia rzecz, o jakiej myślimy, dlatego, że kiedy mamy możliwość troszkę odpocząć, pobyć ze sobą, zbudować relację, to nie przejmujemy się tym, że szmata jest rzucona na podłogę, że są zabawki rozsypane. Wybieramy odpoczynek i wybieramy niesprzątanie. I wtedy ci, którzy na przykład nie mają tylu obowiązków, tudzież nie mają sytuacji rodzinnej, takiej, jaką my mamy, to przychodzą i mówią: „O, jaki bałagan”. Rodzice coś takiego mówią, nasi znajomi to są przyzwyczajeni, ale my mamy generalnie takie podejście. Niektórzy wolą skupić się na sprzątaniu i wtedy dają dziecku jakieś zajęcia. Ja wolę poświęcić w pełni swoją uwagę dziecku i nie wiem, coś tam sobie posprzątam jak już pójdzie spać, prawda? Albo jak pójdzie do przedszkola. Dlatego jeśli wszyscy tu obecni, którzy nas słuchają, chcieliby nas odwiedzić, to oczywiście będą zaopiekowani, uśmiechnięci, dobrze wiedzą, ale będą między zabawkami.
Kasia Supeł-Zaboklicka: Słuchajcie, ile razy spotykam się z jakimiś rodzinami, to wszyscy mówią: „dajcie 30 minut, bierzemy łopatę do odgarniania śniegu i robimy tunele”. Takie przejście z przedpokoju do kuchni i do salonu. Nie spotkałam jeszcze rodziny, która powiedziała mi, że te trzy elementy są w stanie połączyć w całość, bo to jest trochę taka utopia.
Zobacz więcej: