W Unii działa rosyjska agentura. Mateusz Wyrwich
„Jest zauważalna nadreprezentacja osób o poglądach konserwatywnych, ludzi wierzących wśród sportowców i to wśród wybitnych sportowców, bokserów, ludzi sportów walki” – zauważył Marcin Bąk w rozmowie ze swoim gościem, red. Mateuszem Wyrwichem, z którym rozmawiał o najważniejszych wydarzeniach minionych dni.
Marcin Bąk: Chciałbym, żebyśmy zaczęli od tematyki pozornie błahej, jaką jest tematyka sportowa. Początek tygodnia to były dość duże wydarzenia sportowe, triumf najlepszej w tej chwili tenisistki na świecie, czyli Igi Świątek, naszej rodaczki w US Open, bardzo prestiżowym turnieju tenisowym i próba zdobycia złotego medalu przez naszą drużynę siatkarzy. Nie powiodła się. Jest tylko srebro, ale też potężne emocje. I właśnie na tych emocjach się trochę skupmy. Ja obserwuję dyskusję wokół takiego zjawiska, jakim jest sport od kilku lat i widzę wyraźnie, że strona lewicowo-liberalna dość mocno chłoszcze sport jako zjawisko masowe, jako zjawisko, które wzbudza właśnie emocje. I to takie emocje pozytywne. Flagi narodowe, hymn, takie elementy. Jak by pan redaktor, te wydarzenia z początku tygodnia sportowe w szerszym kontekście skomentował?
red. Mateusz Wyrwich: No, wie pan, te wydarzenia sportowe, o których pan wspomniał tutaj są bardzo istotne, oczywiście, ale mają też kontekst polityczny. Dlaczego? Dlatego że gdyby na przykład pani Iga Świątek, nasi siatkarze czy koszykarze deklarowali się jako zwolennicy lewicy, to prawdopodobnie dużo byśmy dowiedzieli się na ich temat. Tymczasem, jak zauważyłem w mediach innych, nie sprzyjających rządowi, tak nie jest. Wydaje mi się, że lewica chyba akurat powinna dbać o to, żeby komentarze były komentarzami pozytywnymi. Oczywiście, jeśli się to należy owym zwycięzcom. Dlaczego? Dlatego, że przecież oni zawsze byli za masowością, lewica niby tak przypisuje się do ludu szeroko pojętego, a sport jest tą dziedziną życia społecznego, życia kulturowego, która jest dziedziną masową. Więc dziwi mnie po prostu to, że tak właśnie się dzieje, a nie inaczej. Ale upatrywałbym tego zjawiska w tym, że po prostu ci ludzie, którzy reprezentują Polskę, często zaczynają od znaku krzyża.
Marcin Bąk: Tak, rzeczywiście, panie redaktorze, jest zauważalna nadreprezentacja osób o poglądach konserwatywnych, ludzi wierzących wśród sportowców i to wśród wybitnych sportowców, bokserów, ludzi sportów walki. Zastanawiające to jest, oczywiście, są też ludzie o innym światopoglądzie, ale ta nadreprezentacja, nazwijmy to konserwy, jest dostrzegalna i ona musi drażnić. Wspomniana Iga Świątek nie tylko, że czyni znak krzyża, to, co robi bardzo wielu sportowców przed walką, przed występem, ale po zwycięstwie w US Open powiedziała, że nie przestała wierzyć, że Bóg chce dawać życie w obfitości, że Jego zaproszenia są większe, niż się wydaje, że współdziałając z Jego łaską, będziemy szczęśliwi. Nie przestała walczyć o relację z Nim. To jest tekst zupełnie nie pasujący do dzisiejszego postmodernistycznego świata. Trudno się więc dziwić, że nie do końca też Iga Świątek i inni sportowcy, nie kryjący się ze swoją wiarą, mogą liczyć na poklask mediów lewicowo-liberalnych. Ale zostawmy media lewicowo liberalne z ich problemami. Problemy bardzo potężne są cały czas na wschodzie, u naszego wschodniego sąsiada. Na szczęście karta wojny, losów wojny wydaje się odwracać na korzyść Ukrainy. Ponad tydzień trwała, niektórzy twierdzą, że dalej jeszcze trwa, kontrofensywa na wschodzie Ukrainy, w obwodzie charkowskim. Bardzo błyskotliwe działanie wedle wszystkich podręczników sztuki wojennej przeprowadzone, czyli skupienie uwagi na jednym odcinku frontu, odciągnięcie wojsk od od zamierzonego miejsca i uderzenie tam, gdzie przeciwnik jest stosunkowo słaby. Można to komentować na różne sposoby i zaraz będziemy komentować. Natomiast jedna rzecz zwróciła tutaj moją uwagę. Dwa wątki polskie się w całej tej kontrofensywę pojawiają. Po pierwsze, polskie zmodernizowane T-72. Sami Ukraińcy wprost piszą, zamieszczają zdjęcia, filmy, walczą i to w dużej liczbie w Charkowie i walczą skutecznie. Ukraińcy mówią, że to są dobre czołgi. A druga rzecz to Denis.
Zobacz więcej: