Sprawiedliwy Bóg działa w moim życiu – świadectwo Grzegorza
Wiara w codzienności wydawcy programów telewizyjnych i radiowych nie jest łatwa, ale jest potrzebna i ważna. Kasi Supeł-Zaboklickiej swoje świadectwo dał Grzegorz Sajór, który 26 lat pracował w Telewizji Polskiej, a od niedawna pracuje w radiu.
Praca w telewizji
Pan Grzegorz opowiada, że nigdy nie pracował w redakcjach katolickich, ale kiedy był w TVP INFO, odpowiadał za przygotowanie realizacji programów z transmisji beatyfikacji i kanonizacji, w tym Jana Pawła II. Było to dla niego wyzwaniem, ale też dawało mu satysfakcję jako dziennikarzowi i człowiekowi. Realizował też program „Moje spotkania z papieżem”, w którym różne osoby wspominały o swoich spotkaniach z Papieżem Polakiem. Wie też, że swego czasu Jan Paweł II te programy oglądał. Niezwykle go to cieszyło. Samo przygotowanie tych materiałów było też okazją, żeby dawać świadectwo swojej wiary.
Doświadczenie wiary
„Jeśli droga do świętości wiedzie przez jakiś bunt, jakąś walkę z Panem Bogiem – opowiada Pan Grzegorz – to ja chyba do tej kategorii nie mogę się zaliczyć, bo nigdy nie przechodziłem takiego buntu ani typowego dla nastolatków, ani dla ludzi dystansujących się do Kościoła. Nie wiem dokładnie z czego to wynika. Wychowałem się w rodzinie katolickiej, ale więź z wiarą była u nas zwyczajna”.
Dziennikarz wyjaśnia, że wpłynął na niego szczególnie ks. Jan Wojtan. Kiedy bowiem miał 13 lat, do Starachowic, w których mieszkał, przybył nowy kapłan. Miał niesamowitą zdolność gromadzenia chłopców i dziewczynki wokół kościoła, który budował. Pan Grzegorz uważa, że spotkanie takiego kapłana w swoim życiu ma wielkie znaczenie. Chodzi o księdza, który staje na naszej drodze i potrafi nami pokierować, zwłaszcza w okresie nastoletnim.
„Zwykłe” świadectwa
„Wzrusza mnie wiara zwykłych ludzi, starszej pani, starszego pana, jakiegoś małżeństwa, które nie przeżywają wielkich wzlotów i upadków, nie ma tam „ochów” i „achów”, ale których wiara jest spokojna. Mam wrażenie, że moja wiara też taka jest” – wyznaje Pan Grzegorz. Dodaje też, że wzięło się to z domu, chociaż nie pamięta momentów wspólnej modlitwy z rodzicami. Razem z nimi chodził za to na niedzielną Mszę świętą, a później był ministrantem. Nie było w tym nic nachalnego, ale proste sprawy, oczywiste, które wpływały na jego ukształtowanie.
Świadectwo życia
Pan Grzegorz podkreśla, że miał to szczęście, że nigdy nie zmuszano go do robienia czegoś sprzecznego z wiarą lub jego sumieniem. Nie musiał więc odmawiać zrobienia czegoś i jasno przyznawać się do swojej wiary w sytuacji konfrontacji. Z drugiej strony nigdy nie odnajdywał się w czynnym ewangelizowaniu, w którym by kogokolwiek do czegokolwiek namawiał. Starał się dawać świadectwo swojej wiary poprzez przykład swojego życia. Nie tyle więc przekonywał kogoś, że powinien np. chodzić do kościoła, co sam chodząc do kościoła, mógł kogoś zainspirować.
Księża a Kościół
Wielu ludzi zniechęca się do Kościoła ze względu na to, że widzą niewłaściwe postępowanie niektórych księży. Pan Grzegorz podkreśla, że zawsze potrafił oddzielić księdza od Kościoła. Nie chodził więc do danego kościoła, bo tam jest „jakiś” ksiądz, albo do danego spowiednika, choć oczywiście zdarzają się wybitni kaznodzieje i spowiednicy. Nasza wiara to wiara w Boga, a nie w ludzi. Przykłady niewłaściwego postępowania kapłanów nie powinny wywierać na nas aż tak wielkiego wpływu. Dziennikarz przyznaje jednak, że w momencie, kiedy Kościół już jest krytykowany za poczynania niektórych duszpasterzy, nie czuje się w obowiązku stawać w jego obronie. Ludzie Kościoła zawsze upadali i powstawali. Najważniejsze są nie słowa, ale przykład własnego życia.
Zobacz więcej: