Słuchanie siebie i innych według św. Hildegardy
Komunikacja, rozmowa, docieranie do siebie to wcale nie tak proste rzeczy, jak się wydaje. Wiele osób może to zaskakiwać, ale wiele na ten temat możemy dowiedzieć się od średniowiecznej zakonnicy św. Hildegardy. Jolanta Zajdel rozmawia o tym z Beatą Jakoniuk-Wojcieszak.
Słyszeć a słuchać
Wbrew pozorom usłyszenie czegoś nie jest równoznacznie z wysłuchaniem. Aktywne słuchanie polega na byciu obecnym w całości w tym, co ktoś ma nam do przekazania. Pani Beata Jakoniuk-Wojcieszak przywołuje historię ze swojego życia, w której córka zwracała się do niej, kiedy p. Beata smażyła placki. Młoda dziewczyna mówiła coś do niej, ona przytakiwała, ale nie była na tym skupiona. Na uwagi córki, by poświęciła jej więcej siebie, odpowiedziała: „przecież słucham”, na co córka stwierdziła: „Słuchasz, ale nie słyszysz. Patrz na mnie mamo”.
Podobnie w Biblii Bóg zwraca się do narodu wybranego: „Szema Izrael”, „Słuchaj Izraelu”. To słuchanie polega na otwarciu, na przyjęciu tego, co ktoś do nas mówi, na przejściu od postawy biernej do działania. Jest to zwrócenie się zupełnie w stronę drugiego człowieka, skoncentrowanie się na nim, skupienie wszystkich zmysłów.
Najpierw usłyszeć siebie
Często jest tak, zwłaszcza w życiu kobiet, że poświęcanie uwagi innym zajmuje nas całkowicie. Tymczasem trzeba najpierw usłyszeć siebie, poznać własne potrzeby, bo także rozwój duchowy wymaga wsłuchiwania się w podszepty Ducha, wiąże się z osobistą modlitwą i przebywaniem na „pustyni” z dala od innych ludzi i ich spraw.
Jeżeli nie będziemy trenować tej postawy w domu, tak samo będziemy zachowywać się w pracy. Będzie nam towarzyszyć niecierpliwość, brak słuchania innych i powierzchowność.
Rady św. Hildegardy
Św. Hildegarda pisała: „Staraj się, by twego serca nie opanowały zniechęcenie i złość, aby twego umysłu nie zdominowały odraza i nienawiść, bo to przeszkadza w pełnieniu dobrych uczynków, otwórz się na Ducha Świętego, abyś właściwie wykorzystał czas, który jest ci dany”. Pani Beata Jakoniuk-Wojcieszak dodaje, że nie wiemy, jaki czas został nam dany i powinniśmy sobie uświadomić kruchość życia. Nie odkładajmy słuchania, rozmowy, słyszenia drugiego człowieka, bo jutra, jeśli nie mojego, to tego drugiego człowieka może nie być.
Myśleć koliście
Prof. Bogdan de Barbaro zaleca, aby nie myśleć przyczynowo-skutkowo, ale koliście. Nie zawsze bowiem można w danej sytuacji rozpoznać łatwo przyczynę i skutek. Nie zawsze sytuacja jest tak prosta, że jest zbita szklanka i ktoś, kto ją zbił. Czasami jest tak, że np. zaraz po obudzeniu towarzyszy nam zła myśl, później złe słowo, pojawia się potyczka w kuchni, wciągam w krąg złych emocji moich domowników, potem współpracowników i mamy do czynienia z kolistym rozchodzeniem się pewnych negatywnych uczuć, które na mnie i na innych oddziałują.
Komunikacja przede wszystkim
Do rozwoju takich złych emocji prowadzi brak rzeczywistego kontaktu między ludźmi. Jeśli nie otwieramy się na innego człowieka i na siebie też, nie słyszymy potrzeb innych i swoich, nasze zdrowie się pogarsza, a w krańcowej sytuacji może dojść u nas nawet do zawału lub wylewu. Tymczasem wcześniej na pewno było wiele sygnałów, których nie byliśmy w stanie dostrzec.
Obserwacja siebie i innych
Z komunikacją i ze słuchaniem wiąże się obserwacja siebie i innych wynikająca z troski. Jolanta Zajdel zwraca uwagę, że często mamy nie wiedzą, co ich dzieci robiły, co jadły, nie zwracają na nie odpowiedniej uwagi. Żyjemy nieraz obok siebie, zamiast w jedności i współpracy. Wśród potrzeb swoich i innych powinniśmy rozpoznawać nie tylko te najprostsze i najbardziej oczywiste, ale też te głębsze, duchowe, jak pragnienie za Bogiem, za bliskością, za miłością. Jeśli nie potrafimy nazwać tego, co czujemy, tego, co się w nas dzieje, nie będziemy komunikować się prawidłowo z drugim człowiekiem i go rozumieć. Gdy otworzymy się na innych, oni także otworzą się na nas i wszelkie nasze relacje będą dużo bardziej satysfakcjonujące.
Więcej o św. Hildegardzie: https://hildegarda.edu.pl
Zobacz więcej: