SalveNET

Home / Przeczytaj  / Rzeczy niemożliwe stają się możliwe – świadectwo siostry Jolanty Glapki

Rzeczy niemożliwe stają się możliwe – świadectwo siostry Jolanty Glapki

Czasem na drodze naszego życia poznajemy osoby, dla których, wydaje nam się, nie ma rzeczy niemożliwych. Do takich osób z pewnością można zaliczyć siostrę Jolantę Glapkę RSCJ, która podkreśla jednak, że za wszystkimi dobrymi sprawami stoi Pan Bóg. S. Jolanta jest prezesem Fundacji Pasja Życia, która prowadzi Młodzieżowe Centrum Rozwoju Artystycznego i Duchowego w Legionowie. Kasi Supeł-Zaboklickiej opowiada o uzależnieniach i walce z nimi, ale także o swoich pasjach i nadziei.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: Przyglądając się historii mojego dzisiejszego gościa, zastanawiam się, czy są takie rzeczy, które są dla niej niemożliwe. Siostra Jola jest naszym gościem. Szczęść Boże! Witam serdecznie.

 

Jolanta Glakpa: Bóg zapłać za zaproszenie! Szczęść Boże!

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: Witam serdecznie. Czy są rzeczy niemożliwe? Bo siostra wielokrotnie stawała pod ścianą i słyszała siostra: „Nie. To się nie uda”, ale siostra jakoś tak działała, a właściwie tak Pan Bóg działał, że wszystko wychodziło.

 

Jolanta Glakpa: A to dlatego, że Pan Bóg zadziałał. I oczywiście mnie to schlebia, co pani mówi, ale myślę, że to tylko dlatego wychodzi, że to jest Boża wola i Pan Bóg jakoś dotyka tej sprawy czy tego marzenia, tego celu i to On właściwie to czyni. I w tym sensie to tak: są rzeczy niemożliwe, które stają się możliwymi. Wszystko jest możliwe.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: Ile razy siostra w swoim życiu od ludzi usłyszała: „To się nie uda, to jest niemożliwe”?

 

Jolanta Glakpa: Wiele razy przy budowie tego centrum młodzieżowego w Legionowie. Oczywiście, także, że się do tego nie nadaję, bo się nie nadaję. Tak naprawdę nie mam nic wspólnego z budową. Siostry wyrażały takie swoje zdanie. Na początku się denerwowałam, ale miały rację. Ja się do tego nie nadaję. Z zawodu nigdy nie miałam do czynienia z budownictwem. Dom stoi Bogu na chwałę i dlatego, że On to prowadził.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: Bo to jest miejsce wyjątkowe ten dom, o którym siostra wspomina. Dom to nie tylko budynek, ale dom. To także wspólnota, którą siostrze udało się także stworzyć.

 

Jolanta Glakpa: Staram się tworzyć cały czas wspólnotę z ludźmi, z przyjaciółmi, z którymi założyłam fundację, ale też z ludźmi uzależnionymi czy potrzebującymi pomocy. Bo mówimy o hostelu, który jest częścią tego domu w Legionowie, gdzie mieszkają ludzie uzależnieni po terapii. I to z nimi tworzymy wspólnotę, z nimi ustalamy styl życia. Na początku roku szkolnego, do czerwca żyjemy jakimś planem. Mamy wspólną modlitwę, indywidualne programy rozwoju i tak to się toczy.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: Czy z ludźmi uzależnionymi można coś planować?

 

Jolanta Glakpa: To jest konieczne. Oni są po terapii. Oczywiście oni znają swoją chorobę, znają trochę siebie, znają swoje słabości, wiedzą, na czym polega, powiedzmy nawrót tej choroby. Czyli w duchu takim, w języku duchowości powiedzieliśmy, na czym polega ta pokusa. To jest pokusa, nawrót, żeby się znowu napić, żeby wziąć narkotyki. I oni już wiedzą, jak się zachować w takich sytuacjach. I potem mają też wspólnotę, która jest takim wsparciem i mają te indywidualne programy rozwoju. I to właśnie na tym polega. To trzeba planować, żeby się rozwijać, no to trzeba mieć jakiś cel i ludzi, którzy to zweryfikują. Bez tego nie ma rozwoju, a bez rozwoju to się człowiek cofa i nawrót jest szybszy i bardzo prawdopodobny. Jeśli człowiek się nie zmienia, nie idzie do przodu. Mówimy o człowieku uzależnionym, ale też i każdym. Jesteśmy wezwani do rozwoju. Więc plan jak najbardziej. I ta weryfikacja tego planu u nas miesięczna.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: Czy siostra tak planowała swoje życie?

 

Jolanta Glakpa: No, powiedzmy, w pewnych ramach, jak teraz sobie myślę, to tak marzyłam o domu, o wspólnocie. Kiedyś, będąc w klubie wysokogórskim, poznałam takiego bardzo znanego chłopaka, który swoją karierę artystyczną stracił poprzez narkotyki i bardzo też bolał nad tym w jakimś sensie. Miałam do czynienia jeszcze na początku mojej pracy jako psycholog w poradni z ludźmi z trudnościami wychowawczymi i też uzależnionymi. To były początki narkomanii w Polsce. Teraz jest wiele ośrodków, wiele terapii. Tak więc jest jakaś linia, która powiedzmy, jak nić ciągnie się przez moje życie.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: Siostra mierzy wysoko, to spytam o góry właśnie.

 

Jolanta Glakpa: Góry są wysokie i najpiękniejsze.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: Jaka jest historia górska?

 

Jolanta Glakpa: Miejscem mojego urodzenia jest Zakopane, gdzie bywałam co roku, krótko mieszkałam, ale później jakoś tak związałam się z nim bardziej. Moja ciocia, mama mojej siostry tam mieszkała, więc ja tam ciągle przyjeżdżałam, także zapragnąłem pewnego dnia wspinać się, nie tylko chodzić szlakami, bo już obeszłam Orlą Perć i podobne wycieczki, różne też na Słowacji. Dawniej było tak można zapisać się i z przewodnikiem wejść na Gerlach. Tak mnie to fascynowało, a później miałam to szczęście, że pani Wanda Rutkiewicz przyjęła mnie do Akademickiego Klubu Alpinistycznego we Wrocławiu. Także w tym klubie byłam później w Sudeckim, bo po studiach wróciłam do Jeleniej Góry. To jest taki przeskok z tego Zakopanego, bo Zakopane to takie moje miejsce w życiu, no i później te ziemie zachodnie, bo wraz z rodziną, z moim tatą, który był wojskowym, przemieszczaliśmy się na te ziemie zachodnie, więc ja później też wspinałam się w Karkonoszach. Tam mieliśmy taką chatkę i byłam członkiem Sudeckiego Klubu Wysokogórskiego.

 

Zobacz więcej: