SalveNET

Home / Przeczytaj  / Przepełniony miłością – świadectwo Tomasza

Przepełniony miłością – świadectwo Tomasza

Potrzeba bycia kochanym towarzyszy każdemu człowiekowi. Poszukiwania miłości przybierają bardzo różną formę. Na tej drodze często pojawiają się błędy i upadki. W życiu Tomasza również ich nie brakowało – nieudane małżeństwo, trudne relacje z rodzicami, poczucie pustki. Punktem zwrotnym było doświadczenie obecności Boga żywego, który przemienił jego życie. Dziś Tomasz jest szczęśliwym człowiekiem, który swoją wiarą i radością zaraża.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: Mówisz, że niczego się nie boisz, mówisz, że nie ma w tobie strachu, lęku wstydu. Dlaczego?

 

Tomasz: Przyszedł Bóg i wszystko zabrał. To jest taka historia, gdzie od miłości się zaczęło, od jej braku w zasadzie. Niby normalne życie, praca, dom, znajomi, bliscy przyjaciele, nawet żona. Wszystko normalnie tak, ale jednak czegoś brakowało, gdzieś tam w sercu była taka pustka, jakby brak tej miłości. I nie mówię tu o takim czymś ludzkim, tych emocjach, tylko czymś głębszym. Zaczęło się poszukiwanie.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: Szukałeś tego wszystkiego?

 

Tomasz: Właśnie tam, gdzie trzeba i to jest takie zabawne, a zarazem nie, bo szukałem u ludzi. Szukałem tego u drugiego człowieka: jeden związek, drugi, trzeci, czwarty i nic. Już nawet myślałem, nie wiem, czy jestem z jakiegoś kamienia czy coś. Niby jakieś uczucia się pojawiały, ale to było za mało.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: Ale miłość do żony to musiało być coś poważnego, skoro była taka deklaracja, że będziecie ze sobą.

 

Tomasz: Tak i nie. To super dziewczyna, ale gdzieś tam okazało się, że jednak nie dla mnie. To też była taka inicjatywa rodziców, chyba bardziej ich niż moja. Nie powiem, że nie kochałem, ale tak czysto po ludzko. Czułem jednak w sercu taką pustkę, tak jakby czegoś mimo wszystko dalej mi brakowało i oczywiście rozwiodłem się. Wiadomo, bo nie dało się tak żyć i funkcjonować.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: A to był trudny dla ciebie moment wtedy, kiedy rozstajecie się z żoną?

 

Tomasz: I tak, i nie. Z jednej strony tak, bo to super dziewczyna, nie miałbym jej niczego do zarzucenia. A z drugiej strony była ta pustka.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: Ona miała do ciebie żal?

 

Tomasz: Miała. Myślę, że duży, ale moje serce było najważniejsze. I mimo że było mi szkoda i nie chciałem, żeby tak się kończyło, to jednak decyzja była wspólna.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: Żyliście wtedy jako małżeństwo sakramentalne. Czy ty byłeś blisko Kościoła?

 

Tomasz: Nie. Nie znałem Boga, słyszałem o Bogu, ale Boga żywego nie znałem. Nie chodziłem za bardzo do kościoła. Wiedziałem, że jest Bóg, tym bardziej, że dużo rzeczy dla mnie zrobił. On mi ciągle pokazywał, że jest przy mnie, dba, ratował mi życie. Miałem takie sytuacje, gdzie bez Bożej interwencji już byśmy nie rozmawiali.

 

Kasia Supeł-Zaboklicka: W takim razie wtedy, kiedy ratował twoje życie, miałeś świadomość, że to on się tobą opiekuje. Czy myślałeś sobie wtedy w tym danym momencie: „Uf, udało się na szczęście”.

 

Tomasz: Czułem, że to jest Boża interwencja, że to nie jest przypadek, że akurat tak się dzieje. Po prostu Bóg interweniował i chciał, żebym tu był. Od zawsze czułem, że będę robił coś więcej, że byłem dla niego, ale nie wiedziałem co. No i tak błądziłem, błądziłem, szukałem tej właściwej drogi. Pojawiła się kobieta, przez którą gdzieś Bóg też pokazał mi czym miłość jest, a czym nie jest. Nie było to jakieś uczucie, ale dostałem dobrą lekcję i to też jest błogosławieństwo. Nie było to dla mnie, bo ja już byłem pewien, że tego żaden człowiek nie jest w stanie mi dać. Tym bardziej, że nawet poszliśmy sobie razem do kościoła. Ona mnie tam zaprowadziła. Ona też nie była jakoś blisko Boga, ale powiedzmy bardziej niż ja. I w ogóle śmieszna jest ta historia, bo w kościele Świętego Krzyża jest kaplica Jana Pawła II. My tam intencje składaliśmy. Można było zapalić świeczkę. Ja też świeczkę zapaliłem. Powiedziałem: „Janie Pawle II szukam miłości, pomóż mi w tym”. Ot tak sobie po prostu powiedziałem, nawet nie wziąłem pod uwagę, że to będzie miało moc sprawczą. Po prostu sobie powiedziałem, bez żadnych oczekiwań, zupełnie bez niczego. Ten związek, w którym byłem, Niby coś w nim było, ale on mi właśnie pokazywał właśnie, czym miłość nie jest, że ona nie jest uzależniona od czegokolwiek: pieniędzy, humorów itd.

 

Zobacz więcej: