SalveNET

Home / Przeczytaj  / Miłosierny vs. miły

Miłosierny vs. miły

miłosierny

Czy byłeś miłosierny i byłeś miły to jest to samo pytanie? Na ile miłosierdzie zawiera w sobie życzliwość, czy można być miłosiernym i niemiłym albo miłym i niemiłosiernym? Na te kwestie próbują odpowiedzieć Jan Sędek i br. Szymon OFMCap. Inspiracją do tej dyskusji była niedawno obchodzona niedziela Miłosierdzia Bożego.

 

 

Rachunek sumienia

 

 

Miłosierdzie to nie tylko coś, co otrzymujemy od Boga, ale też coś, co mamy świadczyć sobie nawzajem. Jest to wręcz, jak uważają Jan Sędek i br. Szymon, podstawowe pytanie rachunku sumienia. Na ile okazywaliśmy innym miłosierdzie. Powstaje jednak pytanie, co to oznacza być dla kogoś miłosiernym i gdzie jest granica miłosierdzia.

 

Stanowczość i życzliwość

 

 

Br. Szymon podkreśla, że pytanie o to, czy byliśmy mili i pytanie o to, czy byliśmy miłosierni, nie są tym samym. Człowiek wierzący, który ma ukształtowane poglądy i głosi je zdecydowanie, może być odbierany jako człowiek dla innych niemiły, choć nie znaczy to wcale, że nie jest miłosierny. Pan Jezus nigdzie nie powiedział w Ewangelii: „Grzecznymi bądźcie, jak ja jestem grzeczny”. Postulowanie przede wszystkim tego, aby chrześcijanin był grzeczny, często czyni go biernym, niezdolnym do wyrażenia własnego zdania i sprzeciwienia się złu.

 

Miły to dobry?

 

 

Bycie miłym, grzeczność kojarzy się nam z byciem dobrym człowiekiem. Sprowadzanie do tego chrześcijaństwa w praktyce wypacza je jednak. Uczynienie z grzeczności najwyższej cnoty sprawia bowiem, że człowiek wiary napotyka wiele trudności i w przeżywaniu swojej religijności, jak i w swojej psychice. Taka postawa jest często sztuczna, nienaturalna, wymuszona. Tymczasem np. Ojciec Pio bywał szorstki, potrafił na innych nakrzyczeć, a przecież był wielkim świętym. Bywał trudny w obyciu, a jednak nie przestawał być miłosierny dla innych.

 

To jest także drogowskaz dla nas. Br. Szymon mówi, że mu „bycie miłym” kojarzy się negatywnie z kimś, kto boi się konfrontacji, jest jakimś pochlebcą, chce coś osiągnąć, albo manipuluje. Dodaje też, że nie ufa osobom „super grzecznym” i „super miłym”. Wydaje mu się bowiem, że często stoi za tym pewien szablon, wpojony sposób zachowania, za którym nie ma jednak autentycznej miłości bliźniego.

 

Zachować grzeczność w dyskusjach

 

 

Z drugiej strony Jan Sędek i br. Szymon zwracają uwagę, że dyskusje prowadzone na katolickich forach internetowych pełne są wulgaryzmów, ostrych słów potępienia i bezpardonowej krytyki. Tam z kolei przydałoby się, by internauci byli wobec siebie bardziej życzliwi. Tymczasem w imię moralizatorstwa często można spotkać się tam z wzajemnym potępianiem i nienawiścią.

 

Przykład miłości

 

 

Tertulian mówił w starożytności, że poganie, patrząc na chrześcijan, stwierdzają: „Jak oni się miłują”. To właśnie świadectwo życia pierwszych uczniów Chrystusa przyciągało ludzi do Boga i sprawiało masowe nawracanie. Dzisiaj natomiast bardzo często ludzie wierzący nie mają zwykłej ludzkiej życzliwości dla siebie nawzajem. W Kościele jest dzisiaj bardzo wiele podziałów, wytwarzają się frakcje, chrześcijanie się dzielą i budują między sobą bariery. Warto to zmieniać, szukać porozumienia i jedności, bo inaczej Kościół nie będzie rzeczywistym znakiem dla świata, znakiem Boga, który jest miłością.

 

Br. Szymon, podsumowując dyskusję, stwierdził, że z jednej strony miłosierdzie nie polega na byciu miłym i nieraz jest tak, że wymaga stanowczości i wyrażenia jasno własnego zdania. Z drugiej strony nie możemy rezygnować z elementarnej grzeczności i nie możemy zapominać, że miłość to też właściwe odnoszenie się do siebie, wyrażające się odpowiednim językiem, brakiem agresji i wzajemną troską.

 

 

 

 

Zobacz więcej: