SalveNET

Home / Przeczytaj  / Komandosi pomagania – rozmowa z ks. Łukaszem Mikołajczykiem

Komandosi pomagania – rozmowa z ks. Łukaszem Mikołajczykiem

komandosi

Co to znaczy być komandosem pomagania? Jak działają orioniści? Jak wspierać niepełnosprawnych? Szymon Janowski OFMCap i Jan Sędek rozmawiają o tym z ks. Łukaszem Mikołajczykiem FDP. Łatwo jest powiedzieć: „pomagam”, ale rzeczywista pomoc to wejście w sytuację drugiego, zrozumienie jego najgłębszych potrzeb i odpowiedzenie na nie.

 

 

Orionista to komandos

 

Ks. Łukasz Mikołajczyk FDP opowiada, że jeden z prowincjałów opowiadał, że orionista to musi być komandos do zadań specjalnych. Dodaje też, że kiedy wstępował do orionistów i pytał ich, co ich wyróżnia, to usłyszał, że orioniści zajmują się duszpasterstwami, którymi inni zazwyczaj nie chcą się zajmować.

Zrozumieć potrzeby osób niepełnosprawnych

 

Aby właściwie pomagać osobom niepełnosprawnym, trzeba wpierw rozumieć ich potrzeby. Ks. Łukasz Mikołajczyk FDP uważa, że jeszcze wcześniej trzeba rozumieć własne. Wówczas, nawet przez pewne podobieństwo, można wiele rzeczy pojąć. Cierpienie niepełnosprawnych, ich choroby można właściwie odczytać przez myślenie o własnym cierpieniu i chorobach. Kawaler może mieć trudności z pojęciem problemów ojca rodziny, ale szukanie jakichś punktów stycznych pozwala na to, by coraz lepiej wchodzić w sytuację drugiego człowieka.

 

„Prawo jazdy na wózek”

 

„Przed naszymi turnusami robimy szkolenia dla wolontariuszy” – opowiada ks. Łukasz Mikołajczyk FDP. – „Nazywa się ono Prawo jazdy na wózek. Polega na tym, że wolontariusze na zmianę wożą się wózkiem inwalidzkim, co dla wielu jest zaskakującym doświadczeniem. Szczególnie jeśli ktoś, kogo poznało się dopiero tego dnia, próbuje zwieść cię tym wózkiem po schodach. Jest to całe spektrum uczuć i doznań, których można wówczas doświadczyć”.

Druga strona medalu

 

Jak mówi ks. Łukasz Mikołajczyk FDP, jest też tak, że podopieczni orionistów nie zawsze rozumieją świat osób pełnosprawnych. Bywa tak, że irytują się, że ktoś musi iść do pracy, kiedy oni chcieliby z danym wolontariuszem jeszcze zostać, albo chcieliby coś otrzymać, choć nie rozumieją, że to zbyt wiele kosztuje. Podobnie, jak w przypadku uczenia się np. języka obcego, pozostaje jedynie uczyć się drugiego człowieka, jego spojrzenia, wrażliwości, tego, czego potrzebuje.

Przede wszystkim obecność

 

Nie ma lepszego sposobu na zrozumienie osób niepełnosprawnych, jak przebywanie z nimi, rozmawianie, zadawanie pytań. Ks. Łukasz Mikołajczyk FDP opowiada, że przez lata przed turnusami nie było żadnych specjalnych szkoleń. Nagle jednego dnia, w jedno miejsce przyjeżdżali podopieczni i wolontariusze i ta wspólna praca po prostu szła. Ks. Łukasz dodaje jednak, że od dawna istnieje też pragnienie profesjonalizacji, aby ta troska była na jak największym poziomie.

 

Problemy wolontariuszy

 

Zwykle wolontariusze, którzy pomagają niepełnosprawnym podczas turnusów, przeżywają dwa kryzysy. Pierwszy ma miejsce już na samym początku, a maksymalnie do trzeciego dnia, kiedy widzą ogrom cierpienia tych, których powierzono ich pomocy. Drugi pojawia się później, z reguły ok. ósmego, dziewiątego dnia i jest to kryzys biorący się z wyczerpania fizycznego. Wszystko da się jednak przeżyć.

 

Wspaniałe nastawienie podopiecznych

 

Niepełnosprawni nie tylko wymagają pomocy, ale są też świetnymi instruktorami. Wynika to z faktu, że są oni świadomi, że przy swoich ograniczeniach potrzebują nieustannie pomocy. W związku z tym są nauczeni jasno komunikować swoje potrzeby. Są też bardzo empatyczni i potrafią wydobyć empatię nawet z ludzi, którzy sami jej w sobie nie dostrzegają.

 

Trzeba iść do przodu

 

Dla podopiecznych, którymi zajmują się orioniści, najważniejsze nie jest to, aby ktoś okazał im litość, ale aby ktoś się z nimi zaprzyjaźnił. W związku z tym w stosunku do osób, które się nimi zajmują, okazują wielką życzliwość. Ta z kolei wyzwala pokłady ciepła i sprawia, że praca z nimi przeradza się w budowanie głębokich i trwałych relacji. Najważniejsze jest bowiem, aby iść wspólnie do przodu, a nie użalać się nad sobą.

 

Więcej: