Kard. Wyszyński i M.Czacka – dwie drogi Kościoła, które łączy służba Bogu i człowiekowi
„Zarówno Róża, jak i Stefan, przeszli w młodości przez trudne doświadczenia. Niewidoma dziewczyna i młody, chory kleryk. Trudne początki, ale życie pełne ufności Bogu, uwieńczone sukcesem. Jak po ludzku mogło się to udać? Ich życie pokazuje, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych”. Ks. dr Andrzeja Gałka – kapłan Archidiecezji Warszawskiej, rektor kościoła św. Marcina w Warszawie, krajowy duszpasterz osób niewidomych, kapelan warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej, historyk Kościoła opowiada o Stefanie Kardynale Wyszyńskim i Matce Elżbiecie Róży Czackiej jako o osobach reprezentujących dwie drogi Kościoła, które łączy służba Bogu i człowiekowi.
Trudne doświadczenia
„Zarówno Róża, jak i Stefan, przeszli w młodości przez trudne doświadczenia. – rozpoczął ks. dr Andrzej Gałka. – Niewidoma dziewczyna i młody, chory kleryk. Trudne początki, ale życie pełne ufności Bogu, uwieńczone sukcesem. Jak po ludzku mogło się to udać? Ich życie pokazuje, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Mogli uczynić tyle dobra, ponieważ oddali całkowicie swoje życie na służbę. Na serio przyjęli słowa Jezusa: Kto chce mi służyć, niech weźmie krzyż swój i niech mnie naśladuje. Krzyż był wpisany w życie ich obojga. Nie był to wszak krzyż hańby i przegranego życia, ale krzyż zwycięstwa i Chrystusowej miłości. Ksiądz Prymas mówił, że całe jego życie było Wielkim Piątkiem. Patrząc na nie, możemy powiedzieć, że dokonało się w nim zwycięstwo związane właśnie z Wielkim Piątkiem, z miłością pokorną, służebną i przebaczającą. Tak spełniło się w jego życiu to soli Deo, samemu Bogu chcę służyć. Z kolei Róża Czacka mówiła swoim współpracownikom: Przez krzyż do nieba”.
Służba Bogu i bliźniemu
„Za czasów Róży Czackiej 95% osób niewidomych żyło z żebractwa. Rodziny najczęściej zawoziły taką osobę do miejsc publicznych, a wieczorem ją odbierali wraz z pieniędzmi. Ślepota była często uważana za ówczesnych za przekleństwo Boga, za odrzucenie przez Niego. Sam pamiętam, jak zaczynałem swoją pracę w Laskach, jak przywieziono niewidomą dziewczynkę, która nie potrafiła chodzić, jeść, nic sama nie była w stanie zrobić. Jej rodzice trzymali ją w komórce, niczego jej nie ucząc i się nią nie opiekując. Ksiądz Korniłowicz związany z Laskami był jednocześnie wielkim wzorem dla Stefana Wyszyńskiego. Sam Prymas mówił, że to od niego uczył się kapłaństwa. Tych dwóch kapłanów łączyła głęboka więź, na wzór relacji ojciec-syn. Ks. Wyszyński odwiedzał zakład dla niewidomych w Laskach i twierdził, że wiele się nauczył od tamtejszych sióstr i podopiecznych”.
Matka Czacka dla Prymasa Wyszyńskiego
„Z zapisków Prymasa Pro memoria wynika, że kilkanaście razy w roku odwiedzał Laski i za każdym razem spotykał się także z Matką Czacką. Często przyjeżdżał do Lasek żeby odpocząć albo tam popracować. W czasach swojego uwięzienia natomiast, w listach do swojego ojca lub siostry, prosił, aby odwiedzili Laski i dopytywał, co się w nich dzieje. W jednym z listów prosił ojca, aby przysłał mu fotografię Matki Czackiej i ks. Korniłowicza. Dziękując za przysłane fotografie, napisał: Dziś, są mi te twarzy wielką pomocą. Do końca życia Prymas miał te zdjęcia na swoim biurku. O tym, jak ważną osobą była Matka Czacka dla Prymasa pokazał czas jej choroby, kiedy już nie pełniła żadnych funkcji, zwłaszcza ostatnie tygodnie jej życia. Ona umiera 15 maja 1961 r., a Prymas kilka razy odwiedził ją przed śmiercią, aby udzielić jej ostatnich sakramentów i odpustu na godzinę śmierci”.
Ksiądz Prymas w Laskach
„Matka Czacka zawsze potrafiła znaleźć dla siebie chwilę na obcowanie ze swoim Bogiem, ukrytym. To był człowiek, powiedział Prymas, który stał w obliczu Boga. Człowiek, który nieustannie czerpał ze źródła Bożej miłości. Dlatego zdołała tak wielu ludzi obdzielić i pożywić miłością. Po śmierci Matki Ksiądz Prymas często wracał do jej grobu. Przed ważnymi wydarzeniami, jak wyjazd do Rzymu na sesje soborowe czy trudne rozmowy z komunistyczną władzą, niepostrzeżenie udawał się do Lasek, aby tam się modlić. W archiwum w Laskach zachowała się bogata spuścizna kardynała Wyszyńskiego, mówiąca o jego zaangażowaniu w Towarzystwo opieki nad ociemniałymi”.
Zobacz więcej: