SalveNET

Home / Przeczytaj  / Jak naprawdę działa joga na człowieka? | Siostra Michaela Pawlik OP

Jak naprawdę działa joga na człowieka? | Siostra Michaela Pawlik OP

„Jeżeli weźmiemy pod uwagę wschodnią medytację, dokładnie jogę, to prawda na ten temat jest inna, niż się w Polsce mówi. Relaks, praca, rozciąganie – to nie o to chodzi”. Siostra Michaela Pawlik OP przez wiele lat mieszkała i posługiwała w Indiach. Opowiada o zwyczajach religijnych hinduizmu. Przestrzega chrześcijan przed stosowaniem wschodnich praktyk duchowych, w tym jogi.

 

Joga nie jest drogą do doskonałości duchowej

 

„Chciałabym omówić sprawę jogi, bo to jest bardzo modny temat w Polsce – rozpoczęła swój wykład siostra Michaela Pawlik OP. – W indyjskiej jodze jest tzw. siedem sacrum, czyli siedem rejonów zawirowania energii, które odczuwają ogień. Joga nie jest drogą do doskonałości duchowej. Jeżeli ktoś ćwiczy jogę, to ćwiczy swoje ciało, ale nie rozwija cech duchowych. Jeżeli mówimy o medytacji, to trzeba zwrócić uwagę na różnicę między medytacją jogi a medytacją, powiedzmy, moją w zakonie. Myli się czasem, że medytacja tu i tam to jest jedno i to samo”.

 

Cel katolickiej medytacji

 

„Kiedy praktykuję medytację, to przede wszystkim przygotowuję się, że będę mieć do czynienia z Bogiem. Ja wchodzę w kontakt z Bogiem. Jestem ja i On, Bóg. Dalej mam jakiś konkretny temat, powiedzmy, że chcę Boga podziwiać za jego Geniusz, z jakim stworzył świat. Bo jeżeli czytam na przykład, jak planety są ogromne w porównaniu z kulą ziemską, jak wszechświat funkcjonuje, można się zachwycić geniuszem Boga. I teraz ja mogę medytację prowadzić w celu uwielbienia Boga. Przypominam sobie, jak wygląda wszechświat, jak wygląda astronomia, jak wygląda budowa nawet organizmów zwierzęcych czy ludzkiego ciała. Ja podziwiam Jego geniusz. Uwielbiam Go za to i później przy końcu medytacji robię sobie jakieś postanowienia, np. że będę dzisiaj cały dzień pamiętać o Jego geniuszu i cały dzień powtarzać sobie w myślach: „Uwielbiam Ciebie za Twoje dzieło stworzenia. Innym razem prowadzę medytację na temat mojej wady i zastanawiam się, jak tę wadę opanować. I proszę Boga, żeby mi pomógł, żeby mi dał łaskę, żeby Duch święty pokierował mną, żebym mogła znaleźć sposób opanowania swojej wady. Po zakończeniu tej medytacji, kiedy rozważam i znajduję przyczynę, że takie czy inne wady się pojawiają, szukam środków zaradczych. Potem znów dziękuję Bogu za światło i proszę o to, żeby mi pomógł i znów wiem, że mam czuwać dzisiaj, żeby właśnie takiej wady nie budzić w sobie. Staję przed Bogiem. Mam jakiś temat. Dziękuję Bogu i postanawiam dzisiaj wykorzystać to, co na medytacji podjęłam”.

 

Cel wschodniej medytacji

 

„Jeżeli weźmiemy pod uwagę wschodnią medytację, dokładnie jogę, to prawda na ten temat jest inna, niż się w Polsce mówi. Relaks, praca, rozciąganie – to nie o to chodzi. Jest, owszem, taka zasada najpierw. Ćwiczenia fizyczne, psychiczne i duchowe, ale w jakim kierunku je joga stawia. Przede wszystkim uaktywnia mechanizm ciała i uaktywnia mechanizm myślenia. Zmienia rytm oddychania, przyspiesza albo zwalnia, zależy, co ktoś chce osiągnąć. Człowiek ma poczucie jakby zatracenia siebie albo ma poczucie lotu w kosmos, jak chce przyspieszyć oddech. Zmiana oddychania, czego my w medytacji nigdy nie stosujemy, żeby się koncentrować na swoim oddechu. Dalej jogini zwracają uwagę na dietę. Ja nie mam przepisu na to, żeby osiągnąć świętość taką czy inną dietą. Tam, wiadomo, jeżeli przyjmie się wegetarianizm, co polecają, to oczywiście mój organizm będzie słabszy. Moje ciało nie będzie miało pełnego zestawu protein, czyli wszystkich związków białka. Ale taki organizm będzie wrażliwy na zmianę oddychania czy na bodźce z zewnątrz. Następnie jogini często zmieniają rytm snu. Ćwiczą bardzo długo i zaczynają wcześnie. Jeżeli człowiek jest niewyspany, będzie wydzielany hormon w mózgu, który utrzymuje się, żeby człowiek nie utracił przytomności. Hormon ten zmienia obserwację świata i jego poznanie. I jeszcze czasem niektórzy używają tak zwanych boskich napojów. Mówił o tym ksiądz Jacques Varane, który w internecie ma dużo wykładów na ten temat. Z kolei Józef Maria Seweryn był kiedyś w Tybecie, chyba 10 lat, jeżeli pamiętam, i ćwiczył właśnie wschodnie techniki medytacji. Mówił potem, że przed rozpoczęciem często spożywali narkotyk, aby jeszcze pobudzić wyobraźnię i podnieść nastrój. Wszystko ma więc tutaj uwarunkowanie fizyczne. Podobnie, kiedy zmienia się oddech, przyspiesza się go i więcej się wydycha tlenu niż wdycha, dochodzi do zatrucia dwutlenkiem węgla”.

 

Zobacz więcej: