SalveNET

Home / Przeczytaj  / Idziecie, aby dodawać mocy – bp Romuald Kamiński

Idziecie, aby dodawać mocy – bp Romuald Kamiński

Blisko 160 pątników wyruszyło na trasę 39. Warszawsko-Praskiej Pielgrzymki Pieszej na Jasną Górę. Tradycyjnie pielgrzymi rozpoczęli swoją wędrówkę z parafii Narodzenia Pańskiego na warszawskim Witolinie. Mszy Świętej w Sanktuarium Matki Bożej Ostrobramskiej przewodniczył biskup Romuald Kamiński.

 

Bóg ogłasza pokój

 

„Zawsze na początku myśli każdego z nas, biorących udział w pielgrzymce, gdzieś krążą przy tym pytaniu o sens i potrzebę tego wysiłku – rozpoczął bp Romuald Kamiński. – I też ogarniam już całość tego wielkiego zadania z pytaniem, czy to się nam uda, czy wypełnimy ten zamiar, który nieraz kiełkuje w naszych sercach i myślach po zakończeniu od czasu zakończenia pielgrzymki poprzedniego roku. Albo jeśli ktoś idzie pierwszy raz nieraz od długiego czasu, aż trafi na taki podatny grunt, np. przez zachętę wypowiedzianą przez kogoś bliskiego. Czytania, które dzisiaj przynoszą nam mądrość Bożą. One nie były dobierane tak, jakby się to nieraz wydawało, na początek pielgrzymki. To trzeba by dobrać taką i taką treść. Nie, w całym Kościele katolickim są te same czytania przeznaczone na piątek, dzień zwykły, 18 tygodnia liturgicznego. Taką mądrość się dzisiaj przedstawia, jak prorok Nahum, jeden z mniejszych proroków, ogłasza pokój. Bardzo rzadko czytamy to Słowo Boże, jest podane ku naszemu pouczeniu i niezależnie od tego, co się dzieje, trzeba jakby wczuć się w intencje Boże i zapytać co na dzisiaj? Co na ten dzień, kiedy wychodzi pielgrzymka, chce nam Pan Bóg podpowiedzieć, bo to jest słowo mądrości, słowo pokoju. Cała całe opowiadanie dzisiejszego fragmentu dotyczy atmosfery, która się Bogu podoba. Jest mowa o zwiastunie, który ogłasza pokoleniom izraelskim nastanie pokoju i wszyscy się cieszą. I jednocześnie w sposób taki bardzo przekonujący jest przedstawiona sytuacja tych, którzy sieją niepokój i wprowadzają wojny. To nie jest po myśli Boga i każdy, kto jest takim mącicielem będzie ukarany”.

 

Lęk o piękno Boże

 

„Ale trzeba też uporządkować tutaj niektóre sprawy. Znamy te zmiany w naszym życiu od nieporządku do pokoju. Bo tak to powinno się odbywać. Od słabości do świętości. Powinniśmy tak kształtować, że nie będzie to wyrazem naszego lęku, tak jak my lęk rozumiemy przed Bogiem, ale to będzie takim ogromnym pragnieniem wypełnienia woli Bożej. I wzrastania w miłości. Na podobieństwo samego Boga. Rozróżniamy dwa rodzaje lęku. I tak to rzeczywiście jest. Ktoś się poprawia, o ile się poprawia, bo się boi następstw swego złego postępowania. Niby efekt taki na pierwszy rzut oka jest dobry. Ale sami rozumiemy, że jeśli postępowanie nasze poprawia się na skutek lęku przed karą, to jak tylko na moment ucieknie niebezpieczeństwo kary, wracamy na ten sam szlak. A więc nawrócenie. Poprawa. Nie wydaje owoców. Natomiast, jeśli poprawa następuje ze względu na to, że pragnę coraz mocniej miłować Boga i bliźniego i w żaden sposób nie urazić ich godności, piękna, miłości, zaufania, to wtedy rzeczywiście to owocuje naszym nawróceniem. Teologia także rozróżnia te dwa rodzaje lęku i my powinniśmy zrozumieć, że w nas taki powinien być lęk piękny, szlachetny. Może te dwa słowa nie pasują do siebie? Te dwa pojęcia, że i lęk, i piękny. Nam lęk się kojarzy właśnie z karą, a tutaj ten lęk, żeby czegoś nie uszczknąć, nie zniszczyć tego piękna, jakie ma w sobie Bóg i każdy człowiek, który jest dzieckiem Bożym”.

 

Zobacz więcej: