Duchowa siła
Joanna Paradowska
Wtedy, kiedy inni walczą o każdy okruszek chleba, oni poszczą.
13 czerwca 1999 roku w Warszawie papież Jan Paweł II beatyfikował 108 polskich męczenników za wiarę zamordowanych podczas II wojny światowej. Wśród nich są: Edward Klinik, Edward Kaźmierski, Czesław Jóźwiak, Franciszek Kęsy i Jarogniew Wojciechowski. Poznańska Piątka. Bohaterska Piątka.
Lata 30. XX wieku, Poznań. Oratorium salezjańskie, a w nim piątka nastoletnich chłopaków: Edzio, Czesio, Frąsio, Jaroś i Eda. „Chłopcy niewyróżniający się niczym spośród innych” jak później napisze o nich ks. Leon Musielak SDB, jeden z ich wychowawców.
Większość czasu spędzają razem w oratorium, które staje się ich drugim domem. Sport, teatr, muzyka, wyjazdy, pielgrzymki, modlitwa, wspólnota, przyjaźń, radość… Właśnie tak wygląda ich duchowa siłownia w akademii Maryi. Ćwiczą, żeby lepiej poznać samych siebie, uformować swój charakter, zbliżyć się do Boga. To zaprawa przed tym, co ma się wydarzyć.
Wybucha II wojna światowa. Wojska niemieckie bardzo szybko docierają do Poznania. Rozpoczynają się pierwsze prześladowania, aresztowania, wywózki. Czas terroru. Poznańska Piątka angażuje się w działalność konspiracyjną. Jednak nie na długo. Zostają aresztowani pod koniec września 1940 roku pod zarzutem zdrady stanu. Trafiają do więzienia. Najpierw do Fortu VII w Poznaniu, później do Wronek, Berlina, Zwickau i na koniec do Drezna. Łącznie w niewoli spędzą ponad dwa lata.
Czasem są w celi razem, czasem oddzielnie. Zawsze jednak starają się przestrzegać ustalonego planu dnia. Pobudka o piątej, potem pacierz, nauka, śniadanie, spacer, Godzinki, praca, obiad, modlitwa, praca, kolacja, „Wszystkie nasze dzienne sprawy” i sen. Program jak podczas dobrych rekolekcji.
Chłopcy niczym Szadrak, Meszak i Abed-Nego, przechodzą przez ogień bólu, tortur i głodu. W takich warunkach mogliby się poddać, zrezygnować… Jednak ich przeżywanie więziennej rzeczywistości jest zupełnie inne.
Wtedy, kiedy inni walczą o każdy okruszek chleba, oni poszczą.
Wtedy, kiedy inni się smucą, oni zachowują pogodę ducha.
Wtedy, kiedy inni narzekają, oni pokornie poddają się woli Bożej.
Wtedy, kiedy inni pogrążają się w rozpaczy, oni mają pokój w sercu.
W końcu zapada wyrok.
Śmierć.
Chłopcy piszą swoje listy pożegnalne.
„Do ostatniej chwili z moją silną wiarą w sercu idę spokojnie do wieczności, gdyż nie wiadomo, co by mnie tutaj na ziemi czekało”
Edward Klinik
„Powiadam Wam, Moi Drodzy, że z taką radością schodzę z tego świata, więcej się cieszę z tego, aniżeli miałbym być ułaskawiony”
Czesław Jóźwiak
„Dziękujcie Bogu za Jego niepojęte miłosierdzie. Dał mi pokój. Pogodzony z Jego Przenajświętszą Wolą, schodzę za chwilę z tego świata”
Edward Kaźmierski
„Bóg dobry bierze mnie do siebie. Nie żałuję, że w tak młodym wieku schodzę z tego świata”
Franciszek Kęsy
„(…) dostępuję Nadzwyczajnej łaski Bożej i odchodzę, poznawszy gruntownie moją przeszłość, bez najmniejszego żalu”
Jarogniew Wojciechowski
24 sierpnia 1942 roku w Dreźnie, po spowiedzi i Komunii Świętej, zostają zgilotynowani.
Skąd ta siła? Skąd ta wiara? Skąd ten pokój? – pytam, tak jak ich współwięźniowie.
Widzę ostatnią scenę z ich życia. Spokojnie podchodzą do gilotyny. Z boku stoi ksiądz oblat i tak wysoko, jak tylko to możliwe, unosi swój krzyż. To jest ostatnia prośba pięciu młodych poznaniaków: patrzeć na konającego Jezusa i z nim jednoczyć się w cierpieniu.
Jest tylko jedno źródło – słyszę ich głosy – Krzyż.