SalveNET

Home / Przeczytaj  / Doświadczyłam duchowej pustyni, żeby stać się lepszym człowiekiem – świadectwo Marii

Doświadczyłam duchowej pustyni, żeby stać się lepszym człowiekiem – świadectwo Marii

Grzech, upadek, zwątpienie. Każda osoba wierząca mierzy się czasem ze słabszymi chwilami. Zagubienie może być wynikiem zawodu miłosnego, brakiem pracy czy wypaleniem. Bywa również, że słabość pojawia się tak po prostu, wewnątrz człowieka. Historia Marii uczy nas, jak poszukiwać świętości i niezwykłości w codziennym życiu, jak oddawać się Bogu w każdej sprawie tak, żeby to On układał nasze życie po swojemu. Maria stara się modlić nie tylko w kościele, ale także np. przez swoją pracę i być wdzięczna za każdy promyk słońca.

 

Katarzyna Supeł-Zaboklicka: Marysiu, co to znaczy żyć z Duchem Świętym na freestyle’u?

 

Maria: Żyć duchem Świętym na freestyle’u, co to dla mnie znaczy? Wydaje mi się, że to jest po prostu żyć i generalnie nie przejmować się tym, co się wydarzy. Tylko po prostu mieć takie przeświadczenie, że jestem dzieckiem Boga i że cokolwiek się wydarzy, to jest w ręku Pana Boga i że to mogą być super trudne doświadczenia, ale że On ma to w swoich rękach. W sumie, jeśli Pan Bóg to najlepszy Ojciec, najlepszy Pan i w ogóle Stwórca naszego świata, który ma wszystko w swoich rękach, to po co ja mam się martwić?

 

Katarzyna Supeł-Zaboklicka: Jesteś tak młodą dziewczyną, z której płynie tak wielka dojrzałość i wiedza. Powiedz mi, skąd to się bierze?

 

Maria: Może zacznę od początku. Myślę, że tutaj dużo zawdzięczam mojej rodzinie. Mam w ogóle bardzo piękną i różnorodną rodzinę, mam bardzo wspierających rodziców. Mam jedną starszą siostrę, jedną młodszą i młodszego brata także jest nas dużo i jest wesoło. To jest taki ważny fakt, że mój brat ma autyzm. To jest taka jego cecha, która bardzo gdzieś nas integruje i sprawia, że właśnie jesteśmy razem. Myślę, że to dom zaczął takie kształtowanie mnie. To było takie środowisko, w którym mogłam wzrastać bezpiecznie. I też rodzice wpadli na taki pomysł, że warto by było nas gdzieś tam przeprowadzić bardziej do Kościoła. I zainwestowali w taką wspólnotę, która zwie się Ruch Światło-Życie. Jest to bardzo duża wspólnota znana w całej Polsce.

 

Katarzyna Supeł-Zaboklicka: To ta inwestycja, która zawsze się zwraca, prawda?

 

Maria: Tak, zdecydowanie. Pamiętam moje pierwsze spotkanie. Poszłam właśnie z siostrą na jakieś takie tajemnicze spotkanie z siostrą katechetką w podziemiach kościoła. Nikt za bardzo nie wiedział, z czym to się je. W Ruchu Światło-Życie jestem od 2009 roku do dzisiaj, czyli to już pięknych 13 lat.

 

Katarzyna Supeł-Zaboklicka: Ile miałaś lat, kiedy poszłaś z siostrą na to pierwsze spotkanie?

 

Maria: 9 lat. Byłam takim dzieciaczkiem i później zaczęły się pierwsze rekolekcje. Tak to właśnie wyglądało.

 

Katarzyna Supeł-Zaboklicka: Powiedz mi, jak wielu znajomych przez ten ruch poznałaś, jak wielu przyjaciół.

 

Maria: Myślę, że stosunkowo dużo, chociaż te relacje też ewoluowały, ale mam kilka takich przyjaciółek i przyjaciół, z którymi już te relacje trwają po 5-6 lat. Wiem, że to są takie relacje, że możemy się nie widzieć bardzo długo i zazwyczaj się długo nie widzimy, bo każdy gdzieś tam ma swoje życie, każdy gdzieś pracuje, ma swoje obowiązki, ale jak się spotykamy, to te relacje są bardzo żywe i wiemy, że mamy dobry fundament w tych relacjach.

 

Katarzyna Supeł-Zaboklicka: Co jest fundamentem twojego życia?

 

Maria: Myślę, że tutaj staram się, żeby był Pan Bóg, moje relacje z panem Bogiem. Ostatnie wakacje też mi to bardzo mocno pokazały, jak ważne jest to, żeby się oprzeć na Panu Bogu. Te wakacje przyniosły mi bowiem bardzo dużo trudnych doświadczeń, zakończenie pewnej relacji. Tak wraca do mnie werset psalmu, że „Lepiej pokładać ufność w Panu niż pokładać ufność w książętach”. To gdzieś tam cały czas we mnie rezonuje, więc staram się, żeby to był cel, taki mój fundament i gdzieś myślę, że to wychodzi.

 

Katarzyna Supeł-Zaboklicka: Ta inwestycja się zwraca, prawda?

 

Maria: Bardzo.

 

 

Zobacz więcej: