Bruksela chce wpływać na nastroje społeczne w Polsce. Karol Gac
„Opozycja i część sprzyjających jej mediów próbują konstruować taką narrację, według której Prawo i Sprawiedliwość ma bardzo silne związki z Federacją Rosyjską. Jakkolwiek być może brzmi to irracjonalnie i absurdalnie, ale rzeczywiście mamy taki ciąg wydarzeń, ciąg wypowiedzi, według których w interesie Federacji Rosyjskiej było to, by władzę sprawowało w Polsce Prawo i Sprawiedliwość” – mówił Karol Gac z tygodnika Do Rzeczy w rozmowie z Januszem Zalewskim.
Janusz Zalewski: Będziemy dziś w programie rozmawiać na wiele tematów, które w ostatnim czasie dzieją się wokół nas, dzieją się na scenie politycznej w naszym kraju i nie tylko. Zacznijmy od afery taśmowej, która w ostatnim czasie wróciła do nas i to zarówno w głosach polityków opozycji, jak i partii rządzącej. Porozmawiamy także na temat relacji rządu Prawa i Sprawiedliwości i stosunków z Unią Europejską, oczywiście w kontekście wypłaty środków z Krajowego Planu Odbudowy, ale nie tylko. Spojrzymy także na ławy opozycji i to w szerokim rozumieniu od prawa do lewa, bo tam dużo ciekawych rzeczy się dzieje. Na koniec spróbujemy spojrzeć na to, co dzieje się za naszą wschodnią granicą na Ukrainie, ale nie tylko na Ukrainie, także na Białorusi i w Kaliningradzie. Jaki to może mieć wpływ na nas? Na te tematy będzie rozmawiał ze mną Karol Gac, tygodnik Do Rzeczy. Dzień dobry.
Karol Gac: Dzień dobry.
Janusz Zalewski: Zacznijmy w takim razie od tej afery taśmowej, afery podsłuchowej. Chodzi o wydarzenia sprzed kilku ładnych lat, jeszcze z czasów rządów rządu Platformy Obywatelskiej, kiedy to doszło do podsłuchów szeregu ważnych polityków ówczesnej ekipy rządzącej. W ostatnim czasie Newsweek donosił, że być może te nagrania zostały przekazane stronie rosyjskiej. Do tego tematu odnieśli się zarówno przedstawiciele opozycji, jak Donald Tusk, ale także politycy koalicji rządzącej. Dlaczego akurat teraz ten temat powrócił?
Karol Gac: Myślę, że dlatego, że opozycja i część sprzyjających jej mediów próbują konstruować taką narrację, według której Prawo i Sprawiedliwość ma bardzo silne związki z Federacją Rosyjską. Jakkolwiek być może brzmi to irracjonalnie i absurdalnie, ale rzeczywiście mamy taki ciąg wydarzeń, ciąg wypowiedzi, według których w interesie Federacji Rosyjskiej było to, by władzę sprawowało w Polsce Prawo i Sprawiedliwość. O tym wielokrotnie mówili politycy Platformy Obywatelskiej. Teraz de facto taką tezę postawił także Newsweek, twierdząc, że ta afera podsłuchowa była dziełem Rosjan. Tu oczywiście jest trochę rozbieżności zarówno w samym artykule, jak i w tej narracji, bo raz twierdzi się, że to za aferą podsłuchową stali Rosjanie, raz wskazuje się, że Rosjanie mieli być jej beneficjentem, mieli kupić te nagrania. Znaków zapytania jest naprawdę wiele, ale do świadomości społecznej ma przebić się taka teza, że tak naprawdę to wszystko była wyreżyserowana operacja przez Rosjan, ponieważ zdaniem Rosjan Prawo i Sprawiedliwość byłoby lepszym partnerem dla nich. To, że taka narracja w ogóle nie wytrzymuje zderzenia z faktami, to już jest zupełnie inna sprawa. Wiemy doskonale, że polityka niestety nie zawsze opiera się na faktach. No i ta publikacja Newsweeka zapoczątkowała taką lawinę zdarzeń w tym tygodniu, bo początkowo Donald Tusk odniósł się do niej na konferencji prasowej, żądając de facto powołania komisji śledczej do wyjaśnienia właśnie tego wątku rosyjskiego, powołując się także na ten artykuł, na zeznania Marcina. To współpracownik Marka Falenty, który miał mówić o tym rosyjskim śladzie. W odpowiedzi na tę konferencję Zbigniew Ziobro jako prokurator generalny polecił odtajnienie części zeznań tego samego Marcina, na które powoływał się Newsweek. Okazało się, że według przynajmniej tych utajnionych protokołów Michał Tusk, czyli syn Donalda Tuska, miał otrzymać 600 000 euro łapówki i to w ogóle zmieniło całkowicie narrację i Platformy Obywatelskiej, i samego Donalda Tuska, i dziennikarzy związanych z Platformą. A teraz nagle okazało się, że ten sam Marcin, którego tak uwiarygadnia Donald Tusk, którego przedstawiał jako takiego wręcz koronnego świadka, jako tego, który, który gdzieś tam był przez prokuraturę pomijany, nagle się okazało, że ten człowiek jest zdaniem Platformy kompletnie niewiarygodny, a Prawo i Sprawiedliwość próbuje politycznie wykorzystać tę sprawę. To pokazuje, po pierwsze, wagę tej pierwszej konstrukcji, a, po drugie, jak ta narracja polityczna się zmienia i jak cała sprawa, niestety, służy bieżącej polityce. Platformie Obywatelskiej oczywiście nie zależy na wyjaśnieniu afery podsłuchowej, zwłaszcza że już tyle lat od niej minęło. Przypomnijmy, że przecież to jest tak naprawdę czerwiec 2014 roku, a więc już całkiem sporo temu. Tutaj chodzi jednak o polityczne oskarżenie Prawa i Sprawiedliwości o związki z Rosją, a te oczywiście są teraz w modzie. Innymi słowy w obecnej sytuacji politycznej nikt nie chce być sklejony, mówiąc kolokwialnie, z Władimirem Putinem, z Rosją. Działania rządu Prawa i Sprawiedliwości, nie tylko te ostatnie, ale także wcześniejsze, zaprzeczają temu, co twierdzi Platforma, zwłaszcza że przecież doskonale wiemy, jaką Prawo i Sprawiedliwość jest partią. Jeśli chodzi o spojrzenie na Rosję i Władimira Putina, to politycy tej partii, na czele z śp. Lechem Kaczyńskim, przestrzegali przed imperializmem rosyjskim, przed Władimirem Putinem, przed agresywną polityką, przed tym, co może się wydarzyć i co niestety w dużej mierze się sprawdziło.
Zobacz więcej: