Leave no traces – zatrzyj ślady – Buszkraftuj z Szymonem
Szymon tym razem kroczy śladami krwi. Umiejętnie zaciera po sobie wszelkie poszlaki, ale jak to w życiu bywa, nie da się wymazać wszystkiego. Czy uda mu się wyjść z tego cało? Czy ślad, który pozostawia, jest śladem zagłady i zapowiedzią niszczycielskiej wendety buszującego kapucyna? Jaki ślad Ty pozostawiasz, zastanawiałeś się kiedyś? Szymon Janowski OFMCap, wzorem Johna Rambo i Beara Gryllsa, wyrusza do lasu, zmaga się z dziką naturą i próbuje przetrwać w skrajnie trudnych warunkach. Śledźcie jego zmagania i przeczytajcie, jak biwakowanie, zwane też sztuką survivalu lub bushcraftem, można przełożyć na prawa życia duchowego.
Sztuka leśnego obozowania a życie duchowe
„Dobiega końca nasze obozowisko powoli – zaczął br. Szymon. – Jestem wykończony już, więc bardzo się cieszę. Świetna przygoda. Przeżyłem już gotowanie na łonie dzikiej przyrody, próbę rozpalania ogniska, chodzenie po drzewach, używanie piły i noża. Same inspirujące rzeczy. To, co służy przetrwaniu w lesie czy też biwakowaniu może być inspiracją w życiu duchowym. Bardzo lubię takie skojarzenia, które płyną z nieoczywistych miejsc, jak właśnie buszkraft, czyli sztuka leśnego obozowania”.
Nie zostawiaj śladów
„Jedna z podstawowych zasad poruszania się po lesie mówi, że nie wolno zostawiać śladów. Teraz użyję języka, którego nie znam, czyli leave no trace. Zasada ta mówi nawet nie o tym, aby zacierać po sobie ślady, których troszkę się zawsze zrobi, np. rozpalając ognisko. Wtedy faktycznie trzeba zatrzeć je po sobie. W zasadzie tej chodzi jednak o to, aby maksymalnie minimalizować zostawiane przez siebie ślady. Trzeba zostawić przyrodę, czy też miejsce, w którym byliśmy, w takiej postaci, w jakiej je zastaliśmy. Do tego zmierzam, chowając obóz składający się z namiotu. Ta zasada jest fantastyczna i bardzo mądra, mówi nam bowiem, poucza nas i przypomina nam, żeby troszczyć się o to, co jest naszym wspólnym dobrem, a ogólnie, żeby troszczyć się o przyrodę. Mamy jak najmniej ingerować w środowisko naturalne, ale też jakiekolwiek inne, też ludzkie. To, co nas otacza, co jest takie piękne, nie jest bowiem nasze. Nie jesteśmy tego właścicielami i nie mamy prawa tego niszczyć”.
Jakie ślady zostawiamy w życiu innych ludzi?
„Zasada leave no trace prowadzi nas do refleksji, jaki ślad zostawiamy w życiu innych ludzi. Patrząc perspektywicznie: co po mnie zostanie, co ja niosę ludziom, czy ja niosę życie, czy jestem kimś, kto przynosi drugiemu człowiekowi światło. Czy też raczej niosę wszystkim, z którymi się stykam, zagładę. Oczywiście, nie możemy przenieść tej zasady jeden do jednego. Znaczyłoby to, że mamy się od siebie izolować. Każda nasza interakcja z drugim zostawia w nim ślad. Warto sobie w tym kontekście zrobić rachunek sumienia, a może nawet przyjąć tę zasadę jako jego podstawę. Zapytajmy się siebie, jakie ślady zostawiamy w życiu innych ludzi. Czy to jest ślad życiodajny, czy przynoszący śmierć? Jest to bardzo ważne”.
Śladem krwi
„Jest taka piosenka, której bardzo lubię słuchać, zespołu Ilusion, Śladem krwi. Jest to jeszcze wyższy poziom myślenia, o tym, jaki ślad zostawiam w tym świecie. W tej piosence te ślady krwi to jest umiejętność współczucia z drugim człowiekiem, który doświadcza różnego rodzaju cierpienia, samotności, starości, bezdomności. Autor tej piosenki mówi o tym, że jest śladem krwi. Jest z tymi wszystkimi, którzy cierpią, staje po ich stronie. To jest bardzo bliska chrześcijaństwu myśl. Jeśli chcemy zostawiać ślady, niech będą właśnie takie”.
Zobacz więcej: