Cierpienie jest drogą do Nieba – bp Romuald Kamiński
Kiedy Pan Jezus przybył do ogrójca z Apostołami w Wielki Czwartek, zachęcił swoich uczniów do modlitwy. Na osobną modlitwę wziął z sobą jednak jedynie Piotra, Jakuba i Jana, którzy byli z Nim, kiedy wskrzeszał umarłego i kiedy pokazywał im swoją boskość na Górze Tabor. Teraz chciał im pokazać swoje drugie oblicze, a jednocześnie coś, co ich i nas wszystkich czeka na drodze do nieba: rzeczywistość cierpienia – wyjaśnia bp Romuald Kamiński.
Wielka tajemnica
„Każdemu z nas nie po drodze do tej tajemnicy i oni też nie wytrwali. Dlatego powinno nam utkwić w pamięci, jak bardzo istotna jest modlitwa” – mówi bp Romuald Kamiński. Biskup dodaje, że nie ma piękniejszego widoku niż widok modlących się ludzi, wspólnoty, która duchowo się wspiera. Kiedy Matka Teresa z Kalkuty przyjechała do Polski i omawiała z prymasem działalność sióstr, które miały przybyć do Polski, akcentowała, że najwięcej czasu poświęcą modlitwie. Wszystko inne miało stąd brać swoją siłę, w tym także służba najuboższym.
Moc w słabości się doskonali
Pragnieniem Boga jest, by każdy z nas był kimś wielkim, prawdziwie dzieckiem Bożym. Św. Piotr, mając doświadczenie swojej osobistej niemocy, mógł zobaczyć, jak Bóg, każdego z nas zresztą także, słabego człowieka, ciągle dźwiga. Sam miał w swoim życiu momenty kryzysowe. Jak wtedy, kiedy jego brat Andrzej powiedział do niego: „Znaleźliśmy Mesjasza”. Św. Piotr mu nie uwierzył, a nawet jak przedstawia to sztuka, zwymyślał go. Dopiero z czasem nabrał tego przekonania, kiedy Chrystus mocno dotknął go łaską.
Odnaleźć własną godność
Spróbujmy zobaczyć, kim jesteśmy dla Boga, jak wielkie znaczenie dla Niego mamy. Cierpienie Chrystusa pokazuje, że wszelkie cierpienie zostało uświęcone i w każdym możemy spotkać się z cierpiącym Mesjaszem. Cierpienie nas nie poniża, ale jest naszą drogą do Nieba. Odkrycie własnej godności, nawet w cierpieniu, pozwala nam też uchronić się w momencie, kiedy przychodzi pokusa grzechu. Możemy sobie wtedy powiedzieć: „Nie wypada. Jestem kimś”.
Zbawiciel wszystko czyni nowym
Pan Jezus wielokrotnie pokazywał ludziom, że zwyczaje i kultura, którymi żyli dotąd ludzie, odeszły do przeszłości. Teraz wszyscy wezwani są do wielkiej miłości, o której mówi nam więcej Ewangelia. Miłość ewangeliczna ma inny kształt, niż miłość starego prawa. Już umycie nóg Apostołom przez Jezusa w Wielki Czwartek to pokazała. Ofiara Wielkiego Piątku dowiodła natomiast tego w całej okazałości.
Co wynosi człowieka?
Chrystus pokazywał wielokrotnie, że nie władza czy pieniądze windują człowieka, ale służebność, cichość, okazywanie miłosierdzia oraz zdolność przyjmowania cierpienia. Wszystko to ma pomagać nam w przeobrażaniu się. O tym mówił św. Paweł: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2,20). Apostoł Narodów zauważał, że jego codzienne wysiłki i walki sprawiają, że coraz mniej jest w nim Pawła – buntowniczego i pysznego – a więcej Chrystusa – cichego i miłosiernego.
Przykład św. Faustyny
Św. siostra Faustyna pod koniec swojego życia, w 1937 r., zapisała słowa: „Prowadź mnie Boże drogami, którymi Ci się podoba”. Sekretarka Bożego Miłosierdzia w ten sposób zgadzała się m.in. na cierpienie, jeśli taka była wola Boża. Miała pełne zaufanie do Boga i wiedziała, że On prowadzi ją prostą drogą do Nieba. My też miejmy to przekonanie, że cierpienie Wielkiego Piątku, nasze codzienne cierpienie, nie jest bezsensu, ale prowadzi nas do zmartwychwstania.
Opracowane na podstawie homilii bpa Romualda Kamińskiego, wygłoszonej podczas Mszy świętej kończącej pielgrzymkę z Warszawy do Ostrówka, w niedzielę 26 lipca 2020 roku.
Zobacz więcej: