Home / Playlisty  / Duchowa adopcja  / Wtedy zobaczyłam jak wielką siłę ma modlitwa – świadectwo

Wtedy zobaczyłam jak wielką siłę ma modlitwa – świadectwo

Featured Video Play Icon

– Żyłam w czasach, kiedy lekarze pytali otwarcie, czy dziecko ma się urodzić, czy jest przeznaczone do usunięcia. Kiedy w 80. latach w Polsce pojawiła się forma modlitwy za dzieci nienarodzone zagrożone śmiercią przed narodzeniem, zaczęłam podejmować adopcję dziecka poczętego. Spodziewałam się trzeciego dziecka i okazało się, że nie żyje od mniej więcej dwóch tygodni. To był dla nas ogromny cios. Byłam bardzo zrozpaczona, kiedy zadzwoniłam do mojej babci, powiedziała: „wiesz, dwa tygodnie temu miałam sen. Śniła mi się twoja babcia i powiedziała; Kasi syn nie żyje”. To było bardzo mocne doświadczenie, bo zdałam sobie sprawę, że to dziecko nie należy tylko do mnie, lecz całe niebo wie o tym dziecku. Z drugiej strony uświadomiło mi to, że nie tylko moje dziecko należy do całej ludzkości, ale tez inne dzieci należą do mnie – opowiadała Katarzyna Pazdan – Znalazłam się w szpitalu w celu dokonania rutynowego zabiegu po poronieniu i na łóżku znajdowała się dziewczyna, która właśnie dokonywała aborcji. Ja opłakiwałam moje dziecko, którego ciałko za chwilę miało być usunięte z mojego ciała, natomiast obok umierało dziecko właśnie wtedy zabijane przez lekarzy, mamę. Zaczęłam rozmawiać z tą dziewczyną – dodawała – Byłam później z nią w kontakcie, okazało się, że małżeństwo tej dziewczyny się rozpadło, że sama przeżywa wielki ból spowodowany swoją decyzją i stratą tego dziecka. Żegnając te dzieci, wiedziałam jak bardzo jest potrzebna modlitwa za nienarodzone dzieci – podkreślała Z kolei Małgorzata Bartas – Witan podzieliła się swoją historią: – Pod wpływem spotkań z panią Wiesławą Kowalską, niestrudzoną animatorką duchowej adopcji dziecka poczętego, podjęłam się tej modlitwy właśnie 25 marca, w Dzień Świętości Życia. Niedługo później dowiedziałam się, że jestem po raz piąty w ciąży. Mieliśmy już duże dzieci i pojawiły się we mnie wielkie obiekcje i trudności. Było to w trakcie trwającej już modlitwy duchowej adopcji. Przekonałam się o tym, że ta modlitwa dotyczy również mnie, wtedy, kiedy dowiedziałam się, że mój synek jest śmiertelnie chory, że nie ma prawa żyć. Dowiedziałam się o tym w bardzo brutalny sposób, od lekarza, który bardzo mnie pospieszał we wszystkich badaniach, żeby „jeszcze zdążyć”. Nie wiedziałam z czym mam zdążyć. Byłam zupełnie wyrwana z takiego myślenia i przetoczyła się przeze mnie cała lawina, czego doświadcza wiele kobiet, czyli tragicznej diagnozy „to jest błąd natury, trzeba go usunąć” – mówiła dziennikarka – Wtedy doświadczyłam, że jedynym murem, który może otoczyć bezpiecznie kobietę, jest właśnie modlitwa – podsumowała – Michałek urodził się już martwy. Przyjęliśmy go z wielką radością, chociaż brzmi to dziwnie. Wiedzieliśmy z mężem, że zwyciężyliśmy w zmaganiu o jego narodziny. Wtedy zobaczyłam jak wielką siłę ma modlitwa i jak jest konieczna w sytuacji, kiedy takie myśli mają prawo przychodzić do głowy kobiecie, która jest otoczona takimi złymi doradcami i nie ma kogoś, kogo mogłaby się uchwycić. Jak bardzo jest potrzebna pomoc duchowa, kiedy nie ma pomocy fizyczne – mówiła

Podziel się:

Kontynuując przeglądanie strony zgadzasz się na instalację plików cookies na swoim urządzeniu więcej

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close