Widzialna modlitwa
Joanna Paradowska
Co jakiś czas natrafiam na książkę, od której trudno jest mi się oderwać, muzykę, której mogłabym słuchać cały czas albo film, który chciałabym obejrzeć jeszcze raz, a potem jeszcze jeden i następny… Ostatnio natknęłam się na Timothy’ego P. Schmalza, kanadyjskiego artystę-rzeźbiarza i chyba zostanę z nim i jego pracami na dłużej.
Bezdomny Jezus śpiący na ławce, nota bene tuż pod domem św. Piotra, krzyż z kul ortopedycznych lub setek ludzkich twarzy, św. Józef przy pracy, tańczący św. Franciszek czy św. o. Pio w konfesjonale, zawsze gotowy pojednać grzeszną duszę z Bogiem to tylko niektóre z jego prac.
Timothy P. Schmalz już od dwudziestu pięciu lat tworzy rzeźby o dużych rozmiarach, głównie z brązu. W większości są to prace o tematyce religijnej. Wizualne tłumaczenia Biblii, które mają nie tylko dotknąć oglądającego na poziomie emocjonalnym, ale także sprawić, żeby w jakiś sposób poczuł się ich częścią. Wizualne kazania dostępne dwadzieścia cztery godziny na dobę.
Pomimo dosyć niecodziennych, czasem może nawet szokujących środków i połączeń, celem Schmalza nie jest kontrowersja, ale przyciągnięcie uwagi, zatrzymanie się, chwila refleksji, która może zamienić się w krótką medytację. „Opisuję moje rzeźby jako widzialne modlitwy” – mówi Timothy P. Schmalz w wywiadzie dla jednej z gazet. I to nie tylko dlatego, że zachęcają one innych do modlitwy, ale również dlatego, że sam artysta modli się przy ich tworzeniu. Jaki wyraz twarzy nadać postaci? Co on/ona wtedy mógł/a myśleć? Jak mógł/mogła się czuć? To jest jego codzienna modlitwa. „Tworzenie sztuki, która ma moc nawracania. Tworzenie rzeźby, która pogłębia duchowość” to są dwa główne cele, które stawia przed sobą artysta.
Prace Timothy’ego P. Schmalza są znane i wystawiane na całym świecie: w Rzymie, Watykanie, Ziemi Świętej, Australii, Stanach Zjednoczonych… Aktualnie, jego rzeźbiarskie atelier znajduje się w Muzeum Biblii w Waszyngtonie. Zwiedzający mają zatem niesamowitą okazję zobaczyć artystę przy pracy.