SalveNET

Home / Przeczytaj  / W co wierzył Adolf Hitler? | Siostra Michaela Pawlik OP

W co wierzył Adolf Hitler? | Siostra Michaela Pawlik OP

„Gandhi powiedział, że gdyby on mógł poznać absolutną prawdę, gotów byłby oddać życie. Ale że nie zna absolutnej prawdy i uważa, że nie sposób poznać absolutnej prawdy, to się stosuje do tej treści, którą on uważa za prawdę. My mamy powiedziane przez Jezusa: Ja Jestem prawdą, drogą i życiem – mówi siostra Michaela Pawlik OP.

 

Czy jest wiele prawd?

 

„Ktoś mnie zapytał, dlaczego wstąpiłam do zakonu po powrocie z Indii. Wstąpiłam do zakonu i to nie akurat do zakonu Matki Teresy, a do zakonu dominikańskiego, bo jest on zakonem kaznodziejskim. Zapobiegał fałszywym religiom, które za czasów świętego Dominika powstawały tak jak teraz sekty. Powstawały różne herezje i święty Dominik uważał, że trzeba żeby ludzie poznali prawdę przez Boga objawioną. To brak wiedzy religijnej był przyczyną, że ludzie wchodzili w te herezje. Dopiero będąc w Indiach, to zobaczyłam. Byłam zaskoczona, że Polacy byli tam zapraszani przez konsulat PRL-u w latach 70. W 1973 r. miałam propozycję, jeszcze będąc osobą świecką, żeby zapraszać na placówkę misyjną młodych ludzi. Potem w konsulacie w Bombaju miała być rozmowa indywidualna. Jeżeli taki młody człowiek zgodził się, że zapozna się z tamtą religią i będzie uczył w Polsce, to miał pół roku bezpłatnego pobytu w Indiach na czas nauczania się tej wybranej przez siebie wiary. Tam jest wiele różnych religii, ponieważ nie ma jednego urzędu nauczycielskiego. Każdy guru jak bóg po swojemu uczy i ja się pytam komu wierzyć: ten mówi, że jest Bóg, tamten inaczej. A mnie Hindus mówi tak: „Słuchaj jednego, słuchaj drugiego i przyjmuj to, co tobie się jawi jako prawda”. Do tego się stosują. To jest więc wielka względność prawdy. Panuje wielka swoboda, ale jednocześnie jest niezdolność poznania prawdy”.

 

Istnieje absolutna prawda

 

„Dlatego Gandhi powiedział, że gdyby on mógł poznać absolutną prawdę, gotów byłby oddać życie. Ale że nie zna absolutnej prawdy i uważa, że nie sposób poznać absolutnej prawdy, to się stosuje do tej treści, którą on uważa za prawdę. My mamy powiedziane przez Jezusa: Ja Jestem prawdą, drogą i życiem. My mamy rzeczywistość niezależną od tego, co mi się podoba, a co nie. Tu mam obiektywną prawdę i jak zobaczyłam w Indiach, że Polaków sprowadza się, to zrozumiałam, że był w tym ukryty cel. Ja odpowiadałam panu w konsulacie, że to musi biskup zaprosić, bo ja nie jestem obywatelką indyjską. Nie dał mi adresów tych ludzi, których chciał zaprosić, ale oczywiście wpuścił tych ludzi. W Polsce była organizowana pomoc Matce Teresie, misjonarze zbierali pieniądze. Wałęsa też zabrał ludzi, którzy weszli w ten ruch i sobie też przyjechali na koszt misyjnych pieniędzy. W każdym razie konsulat nie opłacał biletów, bo nie wiedział, czy ten człowiek podejmie się poznania danej religii. Dlatego każdy na własny koszt musiał przyjechać, jak pieniądze zdobył. W każdym razie zbiórki na misje były bardzo obfite i z tych środków masa ludzi wyjeżdżała na misje. Kiedy zobaczyłam, że Polacy są wprowadzani w tamte religie i to przez nasze władze państwowe i przygotowuje się prelegentów do nauczania różnych indyjskich religii, zapytałam się pana w konsulacie, jak to jest. Mnie partia uczyła, że wszystkie religie to opium, a teraz wszystkich religii Polacy mają się uczyć, rozpowszechniać je i mieć wybór”.

 

Jak komuniści promowali wschodnie religie

 

„I pan mi mówi tak, że człowiek myślący nie może być ateistą, bo ateiście wystarczy łóżko i miska. Natomiast myślący człowiek zastanawia się, skąd się wziął świat. Co jest po śmierci tego nauka nie udowodni. Na ten temat mówią religie w różny sposób. Są filozoficzne dociekania, ale to są filozoficzno-religijne dociekania, a nie naukowe dowody. Skąd się świat wziął, skąd się człowiek wziął, jaki jest cel życia, jaki jest sens życia itd. I dlatego trzeba rozpowszechniać różne rodzaje religii, żeby Polak mógł wybrać. Tak mi powiedział pan w konsulacie. Urzędnik do spraw wyznań w naszym państwowym PRL-owskim konsulacie. I jak ja zobaczyłam, że idzie ekipa ludzi potem do Polski do nauczania wschodnich religii, to stwierdziłam, że są to wszystko opłacani ludzie. Proszę sprawdzić na uniwersytetach nazwiska, kto przejechał się przez Indie, kto reklamuje hinduskie poglądy na uniwersytetach. To są rzeczywiście prelegenci za pieniądze. Mnie pan urzędnik do spraw wyznań powiedział, że jak ja bym zaprosiła na placówkę misyjną ludzi, to ja bym dostawała 300 dolarów miesięcznie. Za to że ja współpracuję z placówką misyjną. Współpracuję przy rozpowszechnianiu wschodnich religii, czego oczywiście się nie podjęłam, ale mnie to, prawdę mówiąc, przeraziło. I kiedy w 80. roku Solidarność zaczęła działać, wróciłam do Polski. Jeszcze byłam chora i dolegliwości miałam, jak bóle brzucha itd. Tam uformował się wyrostek, pękła ślepa kiszka. Na szczęście w Polsce miałam operację i przeszłam rehabilitację po operacji wyrostka, ale zrozumiałam, że muszę zapobiegać tej fałszywej doktrynie, dlatego że inaczej się przedstawia to Polakowi, a inaczej to w rzeczywistości wygląda”.

 

 

Zobacz więcej: