Rosyjska ofensywa wokół Kijowa utknęła. Michał Trześniewski
Marcin Bąk razem ze swoim gościem, red. Michałem Trześniewskim, który relacjonuje z Kijowa, rozmawiają o najważniejszych wydarzeniach minionych dni. Dziś głównym tematem jest wojna na Ukrainie – sytuacja i relacje Kościołów, stan walk oraz wsparcie Polski dla Ukraińców.
Marcin Bąk: Nie jest chyba dla nikogo tajemnicą, że będziemy rozmawiać głównie o Ukrainie, o tym, co tam się dzieje. To są sprawy komentowane przez cały świat. Mówi się nawet o być może początku trzeciej wojny światowej i ten aspekt militarny jest na pewno najważniejszy. Ale chciałbym żebyśmy przyjrzeli się najpierw aspektom duchowym, aspektowi kościelnemu, bo on też jest w tej wojnie niezwykle ważny. Ukraina to jest kraj wielu Kościołów, wielu wyznań, denominacji chrześcijańskich. Powiedz Michale, jak to wygląda? Jak wygląda kwestia najpierw Cerkwi prawosławnej, czy właściwie dwóch cerkwi prawosławnych, bo o tym też dużo się ostatnio mówi.
Michał Trześniewski: To jest bardzo ciekawe. Postaram się to streścić. Mianowicie przed 2018 rokiem na Ukrainie działały trzy niezależne od siebie cerkwie prawosławne tzn. Ukraińska Cerkiew Prawosławna Patriarchatu Moskiewskiego, Ukraińska Cerkiew Prawosławna Patriarchatu Kijowskiego i Ukraińska Autokefaliczna Cerkiew. Z tym że te dwa ostatnie Kościoły nie były uznawane przez ten świat prawosławny. Także tylko ta Cerkiew, która była podległa Moskwie, podległa Cerkwi moskiewskiej, rosyjskiej była uznawana przez resztę tego wielkiego około 300 milionowego świata prawosławnego. Natomiast na skutek działań politycznych, m.in. ówczesnego prezydenta Petra Poroszenki, doszło do zjednoczenia tych dwóch ukraińskich niezależnych od Moskwy Cerkwi prawosławnych. W 2018 roku one połączyły się w jedną cerkiew ukraińską. Natomiast troszeczkę wcześniej, dosłownie dwa miesiące wcześniej, patriarcha Konstantynopola Bartłomiej uznał kanoniczność tych Cerkwi ukraińskich nie powiązanych z Moskwą. Wcześniej, tak jak mówiłem, one były nieuznawane przez świat prawosławny. Następnie 6 stycznia 2019 roku, a więc w Wigilię Bożego Narodzenia prawosławnego, patriarcha Konstantynopola uznał autokefaliczność tego Kościoła ukraińskiego niezależnego od Moskwy. Także to był bardzo duży gest, który poróżnił Moskwę z Konstantynopolem. Doszło tak naprawdę do kolejnej schizmy w ramach Kościoła prawosławnego. To jest duży wątek, ale tak streszcza jakby to, o czym rozmawiamy, ten zarys tej problematyki. Na tę chwilę mamy na Ukrainie dwa niezależne od siebie Kościoły prawosławne, czyli Ukraińską Cerkiew Prawosławną Patriarchatu Moskiewskiego, która jest częścią autonomiczną właśnie tego rosyjskiego Kościoła prawosławnego i niezależną Autokefaliczną Ukraińską Cerkiew Prawosławną. Dane wyglądają mniej więcej w ten sposób, że 60 procent ludności Ukrainy czuje się przynależna do tego Kościoła ukraińskiego niezależnego od Moskwy. To są osoby, które właśnie przynależą do parafii związanych z Moskwą, czyli do tego Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego, który jest częścią autonomiczną Patriarchatu Moskiewskiego. Natomiast reszta 20-30 proc. uważa się po prostu za prawosławnych i nie wchodzi w te spory.
Marcin Bąk: Ano właśnie mamy takie informacje, że nawet parafie, które należały do tej pory do Patriarchatu Moskiewskiego, były w cudzysłowie moskiewską Cerkwią Prawosławną, na skutek wydarzeń ostatnich trzech tygodni zmieniają swoją przynależność kanoniczną. Zrywają jedność z Moskwą i przystępują wraz z wiernymi, wraz z kapłanami do łączności z tą autokefaliczną i z tą Ukraińską Cerkwią Prawosławną.
Michał Trześniewski: Tak, ale nie możemy powiedzieć, że na tę chwilę jest to proces masowy. Być może po tej odsłonie wojny rosyjsko-ukraińskiej ta masowość tego procesu zaistnieje. Natomiast jedna cenna informacja do tego rysu historycznego, to znaczy w 2018 roku doszło do zjednoczenia tych niezależnych od Rosji cerkwi prawosławnych na Ukrainie, ale w tym zjednoczeniu, w tym powołaniu nowej cerkwi na Ukrainie wzięli udział także dwaj biskupi właśnie Cerkwi prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego. Około 5 procent parafii, które przynależały do 2018 roku do tego Kościoła Patriarchatu Moskiewskiego także. Ten proces tak na dobrą sprawę został zapoczątkowany. Myślę, że on nabierze tempa wraz z rozwojem wypadków.
Marcin Bąk: Jak spadają na głowę rosyjskie bomby, a patriarcha Cyryl mówi, że to jest wszystko bardzo dobrze, że to właśnie tak ma być, to trudno zachować z nim jedność. Na Ukrainie żyją też katolicy, potomkowie Polaków. W Kijowie jest katedra katolicka. No i pytania rodzą się o postawę papieża Franciszka. Polski Kościół katolicki udziela wsparcia na Ukrainie. A jak to wygląda z perspektywy kijowskiej?
Michał Trześniewski: To jeszcze dodam do tej mozaiki religijnej na Ukrainie, że grekokatolików jest od 5 do 10%. Różne są szacunki, natomiast katolików na Ukrainie, takich przynależnych do rzymskiego Kościoła katolickiego, łacińskich jest 1 proc. i to jest mniej więcej tyle, ilu jest Polaków na Ukrainie. Mniej więcej 150 tysięcy. Natomiast jeżeli chodzi o postawę papieża, wiemy, że wczoraj papież rozmawiał poprzez łącza internetowe z Patriarchatem Moskiewskim, czyli z Cyrylem. Cyryl, co istotne, jest bardzo prokremlowski. To nie jest duchowny, który odżegnuje się od polityki. W zasadzie on powiela tezy Kremla. W marcu, w swoim specjalnym oświadczeniu, napisał, że za wojnę na Ukrainie, za tę odsłonę wojny odpowiedzialny jest Zachód, który dąży do geopolitycznego osłabienia Rosji i który tolerował represje, które działy się przez lata w Donbasie, który chce redukować Ukraińców i stworzyć z nich anty Rosjan. To jest stanowisko Cyryla, także jest to stanowisko tak naprawdę Kremla. Ale co robi papież? Papież mimo wszystko podejmuje dialog”.
Zobacz więcej: