SalveNET

Home / Przeczytaj  / Mój przepis na Wielki Post

Mój przepis na Wielki Post

Joanna Paradowska

Zrozumiałam, że tak jak z jednego produktu nie da się przygotować dobrego dania, tak Wielkiego Postu nie da się dobrze przeżyć tylko z jednym postanowieniem. Ten wyjątkowy czas wymaga specjalnych wyrzeczeń.

Pamiętam jak byłam mała i zbliżał się Wielki Post. Oznaczało to, że w piątkowe popołudnia po szkole razem z siostrą i koleżankami będziemy szły na Mszę Świętą i Drogę krzyżową, a w niedzielę na Gorzkie żale. I że trzeba zrobić jakieś postanowienie.

Przez wiele lat moim postanowieniem była rezygnacja ze słodyczy. Wtedy dla mnie było to prawdziwe wyrzeczenie (w sumie do tej pory jest). Na dole regału była szafka, gdzie leżały dwa pudełka: jedno dla mnie, drugie dla mojej siostry. Tam odkładałyśmy wszystkie łakocie, które dostałyśmy albo zjadłybyśmy, gdyby nie Wielki Post. I tak powoli, powoli pudełeczka zapełniały się słodkościami. Po czterdziestu dniach było ich całkiem sporo. W końcu można było je zjeść. Delektowałam się każdym kęsem, bo był okupiony moim trudem i wyrzeczeniem. Jednak tym, co najbardziej pamiętam to duma, że się udało. Dałam radę, zapanowałam sama nad sobą i swoimi zachciankami. Zwycięstwo.

Z czasem „post słodyczowy” przestał wystarczać.

W Internecie zaczęłam szukać innych pomysłów na postanowienia. Modlitwa za misjonarza, adoracja krzyża, regularne czytanie Pisma Świętego, całkowita rezygnacja z mięsa albo ze słuchania muzyki… Co roku próbowałam czegoś innego, aż w końcu zrozumiałam, że tak jak z jednego produktu nie da się przygotować dobrego dania, tak Wielkiego Postu nie da się dobrze przeżyć tylko z jednym postanowieniem. Ten wyjątkowy czas wymaga specjalnych wyrzeczeń.

Od tamtej pory, zgodnie z zaleceniami Kościoła, mój przepis na Wielki Post składa się z trzech składników: modlitwa, post i jałmużna. Nie „albo jedno albo drugie”, ale dopiero wszystkie razem tworzą zaczyn przygotowań, z którego wyrośnie wielkanocna radość.

Nie ma znaczenia jaka to będzie modlitwa, czego sobie odmówię ani komu dam jałmużnę i jaką ona będzie miała formę. Ważne, żeby nie zapomnieć o żadnym z tych składników.

Dlaczego właśnie takie składniki? Odpowiedź znajdziemy w tegorocznym orędziu na Wielki Post papieża Franciszka:

Gdy poświęcamy więcej czasu na modlitwę, pozwalamy naszemu sercu odkryć ukryte kłamstwa, którymi zwodzimy samych siebie, by ostatecznie szukać pociechy w Bogu. On jest naszym Ojcem i chce, abyśmy mieli życie.

Praktykowanie jałmużny uwalnia nas od chciwości i pomaga nam odkryć, że drugi człowiek jest moim bratem – to, co mam, nie jest nigdy tylko moje.

Post, na koniec, odbiera siłę naszej przemocy, rozbraja nas i stanowi wielką okazję do wzrastania. (…) Post nas przebudza, powoduje, że stajemy się bardziej wrażliwi na Boga i na bliźniego, budzi na nowo wolę posłuszeństwa Bogu, który jako jedyny zaspokaja nasz głód.

To jest mój przepis na Wielki Post. A jaki jest Twój?