SalveNET

Home / Przeczytaj  / Czy w XXI wieku można mieć jeszcze czyste serce?

Czy w XXI wieku można mieć jeszcze czyste serce?

Karolina Radomska

 

Pytanie, które zadałam w tytule  towarzyszyło mi jakiś czas temu w głowie niemalże codziennie. Tak naprawdę odtąd, odkąd zdałam sobie sprawę, że żyłam w bańce informacyjnej.

 

Słuchałam tylko ulubionego jednego księdza, czytałam jedynie Słowo z dnia. Żyłam w bardzo wygodnym, pobożnym schemacie. Jedyną niepokojącą rzeczą było to, że nie jestem pewna, czy ja wtedy osobiście spotkałam żywego Chrystusa, czy tylko słuchałam o nim zafascynowana, niczym o bohaterze dobrej powieści, którego chciałabym naśladować.

 

Błędnie sugerowałam się prawem zewnętrznym nie budując nim swojego serca. Żyjąc nim, ale nie przyjmując go za swoje. Nie zastanawiając się nad nim, przyjmując za pewnik, bo przecież mi pasuje.

 

Ale jak ma się to do czystego serca?

 

Przede wszystkim tak, że w pełni wypełnimy prawo, gdy będziemy w głębi serca uważać je za dobre, nasze, pochodzące od Boga. A tylko, gdy tak się stanie będziemy w stanie pracować nad czystością naszych serc.

 

Bóg pragnie nas oczyszczać, dlatego tak ważna jest spowiedź. Ale nie odbębniona, bo tak trzeba. Prawdziwa spowiedź jest zawsze poprzedzona rachunkiem sumienia, szczerością ze sobą samym po uprzedniej modlitwie do Ducha Świętego. Gdy na tym etapie będziemy próbowali oszukiwać, tłumaczyć się, umniejszać swoje winy, bądź też przypisywać je innym nigdy nie osiągniemy czystości serca, bo mówiąc kolokwialnie, nie wrzucimy wszystkich brudów do pralki, jaką jest Boże miłosierdzie. One ciągle przy nas będą.

 

Uważam, że trwanie w Bożej Miłości jest naprawdę trudne. Często spotykamy się z tym, że ludzie źle mówią o innych w naszym towarzystwie, a my często nie mamy odwagi powiedzieć nie. Niekiedy (tak, jak pisałam w poprzednim artykule) zakrywamy oczy, by nie widzieć cierpienia innych, a jeszcze innym razem nie panujemy nad naszymi reakcjami na to, co się dzieje dookoła nas.

 

W tej niesamowicie trudnej sytuacji i kruchej kondycji człowieka jest dla nas nadzieja. Jest nią Jezus Chrystus. W Kościele możemy skorzystać z sakramentów, a w dobie internetu i telefonów komórkowych bez problemu możemy się skontaktować z różnymi księżmi, wysłuchać rekolekcji, sięgnąć do Pisma Świętego. Technologia w tym kontekście jest dla nas ogromnym darem, ponieważ dzięki niej, możemy w krótkim czasie uzyskać pomoc i wsparcie.

 

Istotnym jest to, abyśmy chcieli korzystać z możliwości, które mamy i nie udawali, że ich nie ma.

 

Z Jezusem możliwe jest dosłownie wszystko. Dowiedziałam się, że On chce nas uzdalniać do tego, co wydaje się nam niemożliwe do zrealizowania i kocha nas, tak, że głowa mała!

 

Dlatego pamiętajmy o codziennej modlitwie, nie zapominajmy o Duchu Świętym, korzystajmy z sakramentów i chciejmy. To ostatnie w teorii jest najprostsze, ale z doświadczenia wiem, że bywa najtrudniejsze! Warto pamiętać, że nie tylko my tak mamy, że wiele osób ma gorsze dni, chciałoby wszystko rzucić, bo czuje, że nie da rady.

 

Kościół to wyjątkowe miejsce, ponieważ tylko tam możemy znaleźć ludzi, którzy pragną świętości, ale zmagają się z codziennymi problemami, upadają i powstają. To całkiem dobra grupa wsparcia, zwłaszcza, że sam Lekarz – Bóg w nim jest jest obecny. Namacalnie, fizycznie. Nigdzie indziej nie możemy otrzymać pomocy od tak wybitnego specjalisty bezpośrednio, bez czekania w kolejce i z pewnością, że nikt nie wie lepiej od Niego.

 

Zaufajmy Bogu i walczmy każdego dnia o to, by być bliżej Niego, a wtedy będzie nam lżej toczyć bój o czyste serce.