Czy misja pokojowa NATO na Ukrainie ma sens? Mateusz Kosiński
![](https://salvenet.pl/wp-content/uploads/2022/04/0-2.jpg)
Marcin Bąk razem ze swoim gościem, Mateuszem Kosińskim, podejmują najważniejsze tematy minionych dni. Głównym tematem tej rozmowy jest reakcja Polaków oraz władz kościelnych na konflikt na Ukrainie.
Marcin Bąk: Zacznijmy od wydarzenia, które rozpoczęło się w niedzielę 27 lutego, ale reperkusje ciągnęły się jeszcze przez kilka dni, a właściwie ciągną się do dzisiaj. Chodzi o wypowiedź udzieloną przez prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, wypowiedź dla niezależnych mediów rosyjskich. Bo są jeszcze takie, chociaż trudno w to uwierzyć. W tej wypowiedzi odnosił się do propozycji złożonej przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego, wicepremiera na temat misji pokojowej NATO na terytorium Ukrainy. On się tam wyraził tak, że misja w tej chwili nie jest konieczna, to Ukraina sama ustala, jakie siły zbrojne są na jej terytorium. To była niedziela i później komentarze sypały się jeszcze przez długi czas. W polskich mediach mało kto zadał sobie trud, by dotrzeć do całości wypowiedzi prezydenta Ukrainy.
Mateusz Kosiński: Tak, tutaj te słowa były przytaczane w kontekście takiego ataku na Polskę, krytyki wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego. Ja bym do końca tego tak nie odbierał. Tam Wołodymyr Zełenski powiedział że Ukraina jest niezależnym państwem, a on jest jego prezydentem. I to od Ukrainy zależy, czy tego typu misje będą miały miejsce na Ukrainie. Ale przecież o tym samym mówił Jarosław Kaczyński w swojej wypowiedzi. Przecież on powiedział wyraźnie, że taka typu misja mogłaby mieć miejsce, gdyby wyraziły zgodę i zapotrzebowanie na taką misję władze Ukrainy. I tutaj tak naprawdę Wołodymyr Zełenski zgodził się z tymi słowami, że jeżeli byłaby, to Ukraina decyduje o tym. Ja nie odbierałem tych słów Jarosława Kaczyńskiego, które moim zdaniem były tak rzucone na zasadzie pewnej propozycji, jako jakiejś decyzji. Wszyscy pamiętamy, że kilka dni później Kongres Stanów Zjednoczonych zdecydował o przekazaniu uzbrojenia wartego wiele miliardów dolarów. Wychodzi się, że tak powiem, od najtwardszych argumentów. I ja miałem takie wrażenie, że jest to po prostu propozycja rzucona do opinii publicznej, międzynarodowej i że tego typu misja nie będzie miała miejsca. Ale w ogóle pojawiła się dyskusja na ten temat i to było wartością.
Marcin Bąk: Jasne, że to jest ważne, żebyśmy obserwowali tutaj komentarze tej propozycji. Dlatego ja nie bez przyczyny mówiłem o tym, że mało kto z komentatorów i publicystów zadał sobie trud, by dotrzeć do całości wystąpienia. Ta całość wystąpienia niestety nie jest w języku polskim, jest tłumaczona na angielski bądź jest w oryginale, ale jest dostępna. I tam jest coś takiego, że Wołodymyr Zełenski mówi o tym, że ta propozycja dwa tygodnie wcześniej miałaby sens. A w tej chwili, kiedy Ukraina raczej idzie już do przodu, to nie widać zagrożenia jakiegoś. Widać, że ani Białoruś specjalnie nie przeważy szali, ani Rosja na chwilę obecną nie wykrzesze z siebie jakichś większych sił. Ta propozycja już nie ma więc większego znaczenia. Natomiast nasi komentatorzy natychmiast to podchwycili: „O proszę. PiS znów zmarginalizowany. PiS chciał wciągnąć Polskę do wojny”. Itd. Zupełnie nie wiem, jak to skomentować. Może tutaj pan redaktor skomentuje to lepiej. Wypowiedź trzeciej osoby w państwie, wypowiedź po ukraińsku. Nie mam do końca słów na określenie tego wszystkiego. Jak to wszystko opisać?
Mateusz Kosiński: Na słowa marszałka Grodzkiego trzeba zareagować najmocniejszymi określeniami. Są to słowa hańbiące. Są to słowa wstydliwe, moim zdaniem, już poza granicą pewnej zdrady narodowej. I tak marszałek Grodzki zapisze się w historii przez te słowa. Ja rozumiem, że politykę się uprawia często brudnymi metodami, ale nie w sytuacji, gdy jest zagrożenie wojną, gdy nasz sąsiad prowadzi wojnę. Tutaj pewne rzeczy muszą iść na boczny tor i pewną wojenkę polsko-polską należy odłożyć gdzieś na bok. A to, co zrobił marszałek Grodzki, było obrzydliwe i ciężko tutaj o czymś innym powiedzieć. Wszyscy widzimy, jak Ukraina odbiera zachowanie Polski w trakcie tego konfliktu. Wszyscy słyszymy słowa pana ambasadora chociażby, pana ministra spraw zagranicznych, pana prezydenta. Wszyscy widzimy, jak wdzięczni nam są przedstawiciele narodu ukraińskiego.
Zobacz więcej: